Pani Agnieszka od kilku miesięcy musi tłumaczyć się za nieznanego dłużnika, który posługuje się jej adresem. A urzędnicy twierdzą, że prowadzą czynności, bo on podał takie dane - pisze "Gazeta".
- Mieszkam sama z 12-letnią córką i boję się, że któregoś dnia, jak będę w pracy, ktoś przymusowo wejdzie do mojego mieszkania. Dziecko jest zestresowane, już dwukrotnie ktoś pukał do drzwi pod moją nieobecność - opowiada krakowianka. Nie ma pojęcia, dlaczego mężczyzna posługuje się jej adresem.
Komornik Rafał Nowicki de Poraj mówi, że adres został wskazany w tytule nadanym przez sąd, więc zgodnie z procedurą wysłał listownie na te dane wezwanie dłużnikowi. - Niech pan patrzy: poczta na zwrotkach umieściła adnotacje: "Nie podjęto w terminie" i "Adresata nie zastano". Skąd mam wiedzieć, że ten dłużnik tam nie mieszka? Muszę więc tam osobiście pójść - wyjaśnia komornik.
Rafał Nowicki de Poraj zapewnia, że po wyjaśnieniach krakowianki czynności pod tym adresem już nie będzie prowadził. Ale to tylko niewielkie pocieszenie dla pani Agnieszki. Od komornika usłyszała, że to nie oznacza, iż inni komornicy nie będą jej nękać wezwaniami dla tajemniczego cudzoziemca, jeśli pojawią się kolejne tytuły wykonawcze. - Nie ma już rejonizacji i każdy komornik z każdego zakątku kraju może podjąć się egzekucji. Tylko w naszym rewirze jest sześciu. A przecież są jeszcze inne instytucje, jak urząd skarbowy, ZUS. Trzeba to cierpliwie znosić, bo nie ma centralnej bazy fałszywych adresów - rozkłada ręce Rafał Nowicki de Poraj.

Więcej>>