Absolwenci Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, którego profesorem jest prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i członek nowej Krajowej Rady Sądownictwa - prof. dr hab. Marek Zirk-Sadowski, wystosowali do niego list w sprawie postawy, jaką prezentuje w czasie prac obecnej nowej Krajowej Rady Sądownictwa. List podpisało już ponad 90 osób.

- Jako Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, a więc jeden z sędziów, kierujących najważniejszymi sądami Rzeczypospolitej Polskiej mógł Pan wykorzystać autorytet urzędu w dobrej sprawie, próbując przynajmniej wpłynąć na zachowanie minimalnych standardów podczas pracy podmiotu, który uważa się za konstytucyjną Krajową Radę Sądownictwa i którego jest Pan członkiem - stwierdzają autorzy listu.

Czytaj: Komisja Europejska zaskarży do TSUE polską ustawę o Sądzie Najwyższym >>

Pytają swego profesora także o to, dlaczego milczał, gdy przedstawiciele obozu rządzącego i członkowie KRS negowali konstytucyjną kadencję I prezes Sądu Najwyższego profesor Małgorzaty Gersdorf, twierdząc wbrew Konstytucji, że jej kadencja się zakończyła. Chcieliby także wiedzieć, czy nie mógł zaprotestować bo nie było go na posiedzeniu Rady, podczas którego sędziowie, jej członkowie, przyjmowali z rąk posłanki tzw. listę proskrypcyjną, czyli listę sędziów, którzy nie powinni otrzymać pozytywnej opinii jako kandydaci do określonych stanowisk, ponieważ uczestniczyli w protestach dotyczących łamania praworządności. I przypominają, że poprzednia Rada , której prof. Zirk-Sadowski też był członkiem, wielokrotnie wyrażała pogląd, iż sędziowie, tak jak wszyscy obywatele, mają prawo brania udziału w legalnych zgromadzeniach publicznych.

Autorzy listu pytają także, dlaczego jego adresat nie zwrócił uwagi członkom organu, do którego należy, że przyjęty przez nich sposób procedowania przy opiniowaniu kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego narusza art. 31 i 34 ust. 1 ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, co ich zdaniem pozwala uznać to procedowanie za rażąco naruszające prawo i czyni je nieważnym.

Jak stwierdzają sygnatariusze listu, fakty te są powszechnie znane, powszechnie też widoczny jest, ich zdaniem, brak jakiejkolwiek reakcji ze strony jego adresata. - Nawet nieuczestniczenie w obradach Rady nie zwalnia jej członka, zwłaszcza członka takiej rangi od dbania o standardy. Nie zwalnia też od odpowiedzialności za podejmowane przez kolegialny organ działania i decyzje - czytamy w liście otwartym prawników - aboslentów Uniwersytetu Łódzkiego.

Pełna treść listu (doc)>>