Już wcześniej rząd ugiął kark i przywrócił na stanowisko prezes Małgorzatę Gersdorf, likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN, z pozostawieniem jej sędziów wśród sędziów SN nie jest tu wielkim dramatem, biorąc pod uwagę, że UE nie ma już aktualnie zastrzeżeń co do sposobu wyrobu Krajowej Rady Sądownictwa, a to na paliwie „neo-KRS” budowany był spór o praworządność i raczej nie chodziło tylko o to, że skrócono kadencję wcześniej wybranemu składowi KRS. Nie ma też mowy o żadnych rozliczeniach, piętnowaniu czy degradowaniu „neo-sędziów”. Osoby czujące się pokrzywdzonymi przez orzeczenia sędziów, którzy uzyskali nominację w procedurze, w której brał udział ustępujący skład KRS będą mogły starać się takie orzeczenie podważyć – ze skutkiem raczej marnym.

Czytaj:
Senat chce 29 poprawek do ustawy o Sądzie Najwyższym
KPO zatwierdzony, ale brak zmian w sądach może blokować płatności>>

 

Sytuacja międzynarodowa zmienia optykę

Wojna – okrutny czas niepewności, niewyobrażalnego okropieństwa, smutku, żalu i tułaczki nieprzebranej fali jej ofiar. To też złoty czas dla przemysłu zbrojeniowego, czas rewizji sojuszy, postanowień i traktatów. To też czas ukazywania wyrachowania i przewrotności postaw politycznych i czysto ludzkich. Z przekąsem można powiedzieć, że na wojnie prawa człowieka (a tym bardziej prawa obywatelskie) nie obowiązują. Ogólnie niby tuż obok wojna, a apeli w obronie mordowanych cywili, zabijanych zwierząt i niszczonych upraw roślinnych jak na lekarstwo. Dominuje raczej obrona praworządności, oskarżanie Polski o strukturalny rasizm w związku z budową zapory w Puszczy Białowieskiej i podobne, nienowe tematy.

 

 

Nic to, że Meta w swoim raporcie (Quarterly Adversarial Threat Report #1 (Q1'2022) – Meta) ujawniła, iż jedną z akcji białoruskiego KGB było oskarżanie Polski o złe traktowanie migrantów z Bliskiego Wschodu. Mimo wpisywania się w retorykę białoruskiego reżimu być może niektórzy, w tym prawnicy, głoszą takie hasła z własnych przekonań. Oczywiście, szczególnie w kontekście wojny na Ukrainie, takie myśli jak „Bezwzględnie prawa człowieka i ochrona godności ludzkiej stoją wyżej niż wszystkie inne przepisy, szczególnie takie techniczne, jak ochrona granicy” (dr hab. W. Klaus (DGP z 19 sierpnia 2021 r., Pat na granicy polsko-białoruskiej. Co mówi prawo?) muszą wzbudzać zainteresowanie nie tylko wśród doktryny prawa; to wciąż nie można wykluczyć, że to tylko element gry obliczonej na własną autopromocję w przyjaznych kręgach, a nie świadome bądź nieświadome wyświadczanie przysług obcym organizacjom.

Tu trudno narzucić narrację skoro UE działania Polski i krajów nadbałtyckich jednoznacznie popiera, Niemcy dziękują za ochronę wschodniej granicy UE i nie chcą przyjmować migrantów z Puszczy Białowieskiej. Zresztą stawanie zapór, płotów czy murów to aktualnie światowy trend, a wśród krajów UE standard. Słowem ciężko o odpowiednią atencję.

  

To o co chodziło UE?

Dlatego np. wśród komentatorów na Twitterze z ciekawością można obserwować pojawiające się konstetacje, że UE wcale nie chodziło o praworządność w Polsce – to było tylko hasło, element polityki. W ramach innych potrzeb politycznych zawarty najpewniej zostanie kompromis, a UE pozostanie już głucha na dalsze nawoływanie do piętnowania Polski. Brawo. Znaczy, że wśród frontmanów tego politycznego sporu, byli też idealiści, którzy wierzyli w walkę o wartości „do zwycięstwa”. Tych nie zaboli spadek popularności czy odcięcie od finansowania działalności rewolucyjnej.

Reszta będzie musiała znaleźć sobie inne pole awantury politycznej. Smutne jest to, że Węgry, które zdemolowały swoje sądownictwo w sposób modelowy  – nie miały postępowań przed TSUE, ETPC. Przypomnijmy zmieniono tam sposób wyboru sędziów oraz zmniejszono kognicję TK, w istocie zlikwidowano SN oraz zapisano w ... konstytucji, takie kryteria sprawowania urzędu sędziego w następcy SN (Kúria), których zupełnie przypadkowo nie spełniał dotychczasowy prezes SN.  – nie miały postępowań przed TSUE, ETPC. Komisja Europejska nie wszczynała sporów. Czy to znaczy, że na Węgrzech nie ma społeczeństwa obywatelskiego, nie ma sędziów gotowych zadać pytanie do TSUE albo wystąpić ze skargą do ETPC czy, że to w sumie małe europejskie państwo nie obchodzi eurokratów? A może to kalkulacja polityczna a nie obrona wartości takich jak praworządność determinuje spory w tym zakresie?

Sprawy węgierskie zaczęły się i zakończyły na sprawie András Baka (ustępujący prezes SN) vs Węgry zakończona wyrokiem Wielkiej Izby ETPC, z dnia 23 czerwca 2016 r., Skarga nr 20261/12. Nie było mowy o przywracaniu András Baki na stanowisko jak to miało analogicznie miejsce w nierozważnym usunięciu Małgorzaty Gersdorf.

Dotychczas trudno było uwierzyć, że państwo o stosunkowo mniejszej sile politycznej może być traktowane z taką pobłażliwością w stosunku do skali naruszeń własnych i zarzucanych naruszeń innym państwom.

 

 

TSUE raczej odpuści, przed ETPCz Polska będzie dłużej przegrywać

Aktualnie jak można przeczytać UE oczekuje wobec Polski ustępstw – i Polska te ustępstwa zdaje się, chcąc nie chcąc wykona – ale ich zakres w porównaniu z apetytami jest raczej marginalny. Likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN, która dała się poznać z odraczania rozpraw, przeciągania spraw, zaostrzania kursu ale nie z wyjątkowego poziomu merytorycznego, przywrócenie do orzekania sędziego P. Juszczyszyna i zapewne sędziego I. Tulei oraz niekaranie dyscyplinarne sędziów za zadawanie pytań prejudycjalnych (pomysł o możliwości karania trudno byłoby obronić) to nie są znaczne kryteria nawet z prestiżowego punktu widzenia. Już wcześniej rząd ugiął kark i przywrócił na stanowisko prezes M. Gersdorf, likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN, z pozostawieniem jej sędziów wśród sędziów SN nie jest tu wielkim dramatem, biorąc pod uwagę, że UE nie ma już aktualnie zastrzeżeń co do sposobu wyrobu Krajowej Rady Sądownictwa, a to na paliwie „neo-KRS” budowany był spór o praworządność i raczej nie chodziło tylko o to, że skrócono kadencję wcześniej wybranemu składowi KRS. Nie ma też mowy o żadnych rozliczeniach, piętnowaniu czy degradowaniu „neo-sędziów”. Osoby czujące się pokrzywdzonymi przez orzeczenia sędziów, którzy uzyskali nominację w procedurze, w której brał udział ustępujący skład KRS będą mogły starać się takie orzeczenie podważyć – ze skutkiem raczej marnym.

Nie będzie motywacji do badania polskich spraw?

Ponieważ TSUE podobnie jak TK (w każdym składzie i pod dowolnym przewodnictwem, także obecnego jeszcze sędziego TSUE Marka Safjana) to oczywiście nie są ciała polityczne (w tym miejscu puszczamy oczko)  można spodziewać się, że kolejne pytania prejudycjalne dotyczące praworządności nie będą już wysłuchiwane z równą atencją. Być może dostrzegalne braki proceduralne nie pozwolą TSUE na udzielenie dalszych odpowiedzi. Najdłużej, jako kraj, będziemy przegrywać przed ETPC, ponieważ stosunkowo wiele do powiedzenia w kształtowaniu linii orzeczniczej ma biuro ETPCz, a wśród jego polskojęzycznej części w dobrym tonie jest przyklejenie na drzwiach napisu Kon-sty-tu-cja czy zorganizowanie pikiety w obronie sądownictwa w Polsce.

Polityczne przewartościowanie może spowodować, że murowany opozycyjny kandydat na kolejnego sędziego TSUE, o którym dość jawnie mówi się na salonach, może nie doczekać się nominacji, bo trudniej będzie eliminować następców Marka Safjana zaproponowanych po konkursie MSZ.

Idące ze wschodu niebezpieczeństwo odbrązowiło też mit wartości konstytucyjnych wśród najczęściej się nimi posługujących. O ile nikt racjonalny nie chce być martwym bohaterem i oczekuje od każdocześnie rządzących, że nie powtórzą klęski polityki min. J. Becka i obozu władzy i nie wplączą Polski w straszliwą wojną powodującą śmierć, krzywdy i cierpienie to jednocześnie tak jak od zadeklarowanych kibiców „kiboli” można wymagać, że będą umieli napisać bezbłędnie Bóg-Honor-Ojczyzna, a w momencie próby staną po przydział mobilizacyjny (choć niekoniecznie na front), tak od osób, które machały przed oczami prezydenta konstytucją RP można wymagać, że przeczytają jej art. 85 ust. 1 (Obowiązkiem obywatela polskiego jest obrona Ojczyzny.) i przestaną licytować się kto ma rodzinę w odleglejszym kraju, do którego w gorącym momencie zamierza wyjechać. Inaczej cała akcja obrony konstytucji będzie warta tyle ile marketingowe koszulki zrobione z tej okazji

Prigan i Pachnik