"To wszystko, co jest wyznaczone przez dyrektywę powodziową, będzie zrealizowane. Chcemy, żeby to było zrealizowane w terminie, postaramy się nawet przyspieszyć" - zapewnił Kraszewski w Polsat News. Dodał, że "pieniądze na to są".
Termin wdrożenia unijnej dyrektywy z 2007 roku o zapobieganiu powodziom minął jesienią 2009 r.; w listopadzie ub.r. Komisja Europejska zdecydowała o pozwaniu Polski do Trybunału Sprawiedliwości za brak wdrożenia. 5 stycznia Sejm przyjął większość senackich poprawek do nowelizacji Prawa wodnego, która wdraża unijną dyrektywę i wprowadza obowiązek sporządzania map zagrożenia powodziowego i planów zarządzania ryzykiem powodziowym.
Jak zaznaczył minister, już byłyby robione wysokościowe, numeryczne mapy terenu, ale wczesne śnieżyce pokrzyżowały te plany. "Czekamy teraz na możliwość robienia nalotów lotniczych i budowy mapy cyfrowej terenu. To będzie bardzo ważny środek +miękkiej+ ochrony przeciwpowodziowej, bo to będzie budowało naszą wiedzę, skąd powinniśmy "uciekać" - powiedział.
Kraszewski podkreślił, że w Polsce trzeba zmienić podejście do ochrony przeciwpowodziowej. "W tej chwili już nigdzie nie wierzy się w to, że czym wyższe wały i czym więcej zbiorników retencyjnych, tym bezpieczniej. Wręcz przeciwnie: przykłady niemiecki, francuski i holenderski pokazały, że wówczas woda również się wylewa, tylko gdzie indziej. Dlatego będziemy starać się zostawiać przestrzeń rzece, odsuwać się z wałami i z zabudową" - wyjaśnił. "Potrzebne będzie właściwe planowanie przestrzenne i to będzie wprowadzone" - dodał.
Jego zdaniem, właściwe planowanie przestrzenne "będzie wymuszać ochronę terenów zalewowych po to, by ludzie tam nie osiedlali się i nie budowali takich domów, które będą łatwo zniszczone". (PAP)