W ostatnim czasie pojawiła się w prasie informacja dotycząca procesu, w którym pan Marcin Węgrzynowski, prowadzący zakład fryzjerski w Wałbrzychu, został pozwany przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS w związku z odtwarzaniem muzyki w swoim lokalu bez wykupienia stosownej licencji.
Więcej: Fryzjer wygrał spór z ZAiKS ws. tantiem za muzykę>>>
Czy słusznie? To ostatecznie rozstrzygnie Sąd Apelacyjny, jednak sprawa ta pokazuje, że tego typu przypadki powinny być zawsze indywidualnie rozpatrywane.
W wyniku przeprowadzonej kontroli przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, inspektorzy tej organizacji stwierdzili, iż właściciel zakładu puszczał muzykę, bez wymaganego uprawnienia, tj. licencji. Właściciel zakładu nie zgodził się z wnioskami przeprowadzonej kontroli stwierdzając, że muzyka puszczana w jego lokalu przeznaczona była tylko i wyłącznie dla personelu. Pokusił się nawet o umieszczenie stosownego ogłoszenia w swoim zakładzie o następującej treści: „Uwaga! Klienci korzystający z usług, proszeni są o niesłuchanie radia. Muzyka tylko dla personelu”.
Przyjęta linia obrony z jednej strony wzbudziła rozbawienie, z drugiej zaś ponownie rozgorzała dyskusja na temat możliwości puszczania muzyki w miejscach ogólnie dostępnych. Problem ten był już niejednokrotnie poruszany zarówno w orzecznictwie sądowym, jak i przez osoby specjalizujące się w prawie autorskim. O możliwości słuchania utworów w miejscach ogólnie dostępnych stanowi art. 24 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zgodnie z którym „posiadacze urządzeń służących do odbioru radiowego lub telewizyjnego mogą za ich pomocą odbierać nadawane utwory, choćby urządzenia te były umieszczone w miejscu ogólnie dostępnym, jeżeli nie łączy się z tym osiągnięcie korzyści majątkowych”.
Regulacja ta (art. 24 ust. 2 pr.aut) dotyczy tylko i wyłącznie utworów nadawanych za pośrednictwem programu radiowego lub telewizyjnego. Nie dotyczy więc utworów odtwarzanych z płyt lub innych nośników (np. pliki mp3). Już w orzecznictwie sądowym z lat 60-tych problem ten został zauważony i rozstrzygnięty. Zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego z dnia 21 listopada 1963r. (sygn. akt II CR 991/62), „jeżeli klub sportowy, korzystając z głośników, przekazuje publiczności zgromadzonej na imprezie sportowej utwory nadawane w danej chwili przez stacje Polskiego Radia, to tylko wówczas nie ciąży na nim obowiązek wynagradzania autorów (kompozytorów) nadawanych utworów. Natomiast nie wolno mu bez zapłaty odpowiedniego wynagrodzenia nadawać przez głośniki płyt gramofonowych, na które przeniesione zostały utwory kompozytorów”.
Wspomniane orzeczenie zapadło w poprzednio obowiązującym stanie prawnym, lecz w znacznym zakresie pozostaje aktualne również dziś. Jak wspomniano obecna ustawa także daje możliwość publicznego odtwarzania utworów bez opłaty licencyjnej, o ile ma to miejsce za pośrednictwem radia i telewizji, i nie wiąże się z osiągnięciem korzyści majątkowej. Problem w tym, że ustawodawca nie sprecyzował co w tym przypadku oznacza osiągnięcie owej korzyści. Osoba, która powołuje się na powyższą regulację musi wykazać, że odtwarzanie przez nią utworów mieści się w powyżej określonych granicach. Właściciel zakładu musi więc udowodnić, że jego działanie mieściło się w ramach dozwolonego użytku publicznego opisanego w art. 24 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 12 listopada 2003 sygn. akt 910/03).
Obowiązujący stan prawny, jak i wspominane rozstrzygnięcia sądów pozostają w zbieżności z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. To na orzecznictwo ETS powołał się sąd w sprawie ZAiKS przeciwko Marcinowi Węgrzynowskiemu. Zgodnie z relacjami prasy Sąd Okręgowy rozstrzygając sprawę przywołał orzeczenie w sprawie włoskiego stomatologa Marco Del Corso (wyrok ETS z dnia 15 marca 2012 r. sygn. C-135/10), w którym Trybunał stwierdził, że klienci dentysty udają się do gabinetu jedynie w celu poddania się zabiegom, natomiast odtwarzanie muzyki nie jest nieodłącznym elementem przy świadczeniu opieki stomatologicznej. W rezultacie Trybunał stwierdził, że takie odtwarzanie nie ma charakteru zarobkowego.
Reasumując, każdy przypadek odtwarzania muzyki za pośrednictwem radia lub telewizji powinien być rozpatrywany oddzielnie. Tak więc orzeczenie Sądu Okręgowego - nawet jeśli zostanie utrzymane w mocy przez Sąd Apelacyjny - nie utworzy reguły, że opłaty licencyjne co do zasady się nie należą, lecz każdy przypadek będzie wymagał indywidualnej interpretacji, w ramach opisanych powyżej regulacji.
Autor: dr Piotr Piesiewicz – adiunkt na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych Szkoły Wwyższej Psychologii Społecznej, specjalista z zakresu prawa własności intelektualnej, w szczególności prawa autorskiego i prawa prasowego. Adwokat w kancelarii "Pruchniewicz - Staniszewski i Wspólnicy".
Płacić czy nie płacić, czyli puszczanie muzyki a prawa autorskie
Obecne przepisy pozwalają na publiczne odtwarzanie utworów bez opłaty licencyjnej, o ile ma to miejsce za pośrednictwem radia i telewizji, i nie wiąże się z osiągnięciem korzyści majątkowej. Jednak ustawodawca nie sprecyzował co oznacza osiągnięcie owej korzyści - pisze dr Piotr Piesiewicz, adiunkt na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych SWPS.