Prokuratura zarzuciła B., że zamordował Edytę W., którą wcześniej nakłonił do pożyczenia mu ponad 70 tys. zł. Do zabójstwa miało dojść z 10 na 11 listopada 2005 r. w Warszawie w mieszkaniu wynajmowanym przez Arkadiusza B. Do tej pory jednak nie udało się odnaleźć ciała kobiety. Technicy policyjni odnaleźli później jedynie niewielkie ślady jej krwi w łazience mieszkania.
Prokuratura wskazywała także, że oskarżony od początku znajomości z Edytą W., czyli od września 2005 r., okłamywał ją, mówił, że prowadzi firmę, a jego rodzice mieszkają we Włoszech. Jednocześnie utrzymywał kontakty z innymi kobietami. Oskarżenie dowodziło, że B. był ostatnią osobą, z którą Edyta W. miała kontakt; po 10 listopada B. poruszał się samochodem ofiary, przez kilka dni wietrzył wynajmowane mieszkanie, miał także spłacić część swoich zobowiązań finansowych.
Wyrok nie jest prawomocny. Złożenie apelacji po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku zapowiedziała prokuratura. Również obrońca B., mec. Zbigniew Jewdokin, zapowiedział złożenie apelacji, gdyż kara więzienia wymierzona jego klientowi za pozostałe zarzuty jest - jak ocenił - zbyt surowa, tym bardziej, że B. nie był wcześniej karany.








