Czytaj: KRS zignorowała postanowienia NSA i przesyła prezydentowi kandydatów do SN >>

Stanowisko KRS bazuje na nowej, a później jeszcze szybko znowelizowanej ustawie o Sądzie Najwyższym, która to zmiana stanowi, że odrzuconym kandydatom wprawdzie przysługuje prawo do odwołania się do NSA, ale to i tak nie wstrzymuje realizacji uchwały. Czyli Rada może skierować ją do prezydenta, który może powołać wskazanych kandydatów. NSA może sobie w tym czasie rozpatrywać odwołania, a jeśli w którymś przypadku stwierdzi, że kandydata odrzucono niesłusznie, to ten kandydat może startować w kolejnym konkursie na stanowisko sędziego SN. Tak stanowi ustawa, ale nie wyjaśnia, na czym polega ten przywilej, bowiem w kolejnych konkursach mogą uczestniczyć wszyscy spełniający warunki, także ci przegrani w poprzednich.

Tymczasem Naczelny Sąd Administracyjny, który na pewno zna ten przepis, jednoznacznie stwierdza w kolejnych postanowieniach, że KRS ma się powstrzymać z wykonywaniem uchwał dotyczących kandydatów, którzy wnieśli odwołania. I to nie tylko w tych częściach dotyczących tych kandydatów, ale w całości. Czyli nie kierować tych uchwał do prezydenta, który w tej sytuacji nie będzie mógł powołać kandydatów zarekomendowanych.

Gdy KRS przesłał te uchwały do prezydenta to złamał zabezpieczenie ustanowione przez Naczelny Sąd Administracyjny. Podobnie będzie, jeśli przezydent powoła te osoby. To może się zdarzyć, jak już zdarzyło się w ostatnich trzech latach wiele rzeczy, które zgodnie z prawem nie mogły się zdarzyć. Żeby tylko wspomnieć niepublikowanie przez premiera wyroków Trybuanłu Konstytucyjengo, chociaż Konstytucja wyraźnie stwierdza, że "Prezes Rady Ministrów publikuje".

Jeśli osoby, których dotyczą zabezpieczenia NSA zostaną powołane do Sądu Najwyższego, to uzasadnione będzie pytanie, czy to nominacje wykonane z godnie z prawem, a także czy to legalni sędziowie.