Sprawa nieodpłatnej pomocy prawnej i poradnictwa obywatelskiego - wraca jak bumerang. Wiosną 2023 r. był gotowy projekt zmian w tym zakresie - miał być przyjęty w drugim kwartale, ale utknął na etapie opiniowania. Problemów jest wiele - począwszy od beneficjantów takiej pomocy (korzystają z niej obecnie nie tylko osoby potrzebujące wsparcia, ale i te, które stać na opłacenie takiej porady), skończywszy na stawkach dla tych, którzy jej udzielają. 

Przypomnijmy, że kwestię tę reguluje ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej, nieodpłatnym poradnictwie obywatelskim oraz edukacji prawnej - zmiany w tym zakresie wprowadziła nowela z czerwca 2018 r. Samo poradnictwo obywatelskie obejmuje - w myśl ustawy - działania dostosowane do indywidualnej sytuacji osoby uprawnionej, zmierzające do podniesienia świadomości o przysługujących jej uprawnieniach lub spoczywających na niej obowiązkach oraz wsparcia w samodzielnym rozwiązywaniu problemów, w tym, w razie potrzeby, sporządzenie wspólnie z osobą uprawnioną planu działania i pomoc w jego realizacji. Nieodpłatne poradnictwo obywatelskie obejmuje w szczególności porady dla osób zadłużonych i porady z zakresu spraw mieszkaniowych oraz zabezpieczenia społecznego.

Z kolei świadczyć je może osoba, która m.in.:

  • posiada wykształcenie wyższe,
  • ukończyła z oceną pozytywną szkolenie z zakresu świadczenia poradnictwa obywatelskiego, zwane dalej "szkoleniem", albo posiada doświadczenie w świadczeniu poradnictwa obywatelskiego i uzyskała zaświadczenie potwierdzające posiadanie wiedzy i umiejętności w tym zakresie wydane przez podmiot uprawniony do prowadzenia szkolenia oraz kursu doszkalającego, o którym mowa w art. 11a ust. 2.

 

Czytaj: Nieodpłatna pomoc prawna potrzebuje pilnych zmian >>

"Doradziciele" bardziej szkodzą, niż pomagają

W ocenie sędziów te wymogi są zbyt niskie. - Takie osoby sędziowie nazywają "doradzicielami". W tym zakresie ustawodawca oddał bowiem świadczenie pomocy prawnej w ręce osób, które o tym co robią w ramach doradzania, mają co najwyżej mgliste pojęcie. Zgodnie z wolą ustawodawcy nie muszą one mieć nawet wyższego wykształcenia prawniczego, a samo wykształcenie wyższe. Jest możliwość uzyskania kwalifikacji na szkoleniach - niestety przewidziany w ustawie kurs doszkalający z zakresu poradnictwa obywatelskiego, w żaden sposób nie daje możliwości zdobycia kwalifikacji, które by umożliwiły doradcy zapewnienie udzielania porad na odpowiednim poziomie. Zakres szkolenia obejmuje 70 godzin zajęć z zakresu poradnictwa obywatelskiego, ale z tego co najmniej 15 godzin przeznacza się na zajęcia z zakresu metodyki pracy doradcy, a co najmniej 20 godzin z zakresu poradnictwa dla osób zadłużonych - punktuje sędzia Mariola Adamiec-Witek z Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej (prelegentka na niedawnej konferencji „Nieodpłatna pomoc prawa jako element budowania społeczeństwa obywatelskiego”, współorganizowanej przez NRA, która odbyła się w Akademii Nauk Stosowanych w Bielsku-Białej). 

Jak przyznaje, doradca jest również zobowiązany do uczestniczenia w kursie doszkalającym co najmniej raz w roku. Trwa on 8 godzin.  Kolejnym problemem jest, w jej ocenie to, że ustawodawca nie zawarł w ustawie wymogów co do kwalifikacji dla tych, którzy te szkolenia mają prowadzić.

Problemy z pozwem...

Skutki tej wadliwości - według sędzi -  ponoszą obywatele, a to dlatego, że zakres takiego nieodpłatnego poradnictwa obywatelskiego jest bardzo szeroki. Dlatego uważa, że powinni się tym zajmować jedynie adwokaci i radcy prawni, oraz doradcy podatkowi, ale tylko w określonym zakresie, ewentualnie aplikanci.

Sędzia Adamiec-Witek podaje też konkretne przykłady, przy czym zaznacza, że obserwacja dotyczy spraw z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, w których sędziowie mają więcej możliwości działań z urzędu - np. dopuszczanie dowodu z urzędu, udzielanie stronom informacji o przepisach.

Chodzi np. o wnoszenie pozwów przeciwko podmiotom, które nie mają legitymacji biernej w danej sprawie (czyli złe oznaczenie stron w sprawach cywilnych). - Ustalenie przeciwko komu powinien toczyć się proces czasami nie jest sprawą prostą - adwokaci, radcy prawni są ostrożni i najpierw sprawdzają kto powinien być pozwany w danej sprawie. Takiej wiedzy nie mają osoby, które mają albo tylko wyższe wykształcenie prawnicze albo wyższe wykształcenie nieprawnicze - zaznacza.

...i z określeniem wartości przedmiotu sporu

Kolejnym problemem jest niewłaściwe wskazanie wartości przedmiotu sporu, w szczególności jeśli chodzi o kwoty dochodzonych przez powodów należności - np. odszkodowań za wadliwe rozwiązanie umowy o pracę, czy odpraw. - Takie kwoty powinno się wyliczać od wynagrodzeń brutto, natomiast często się zdarza, że powodowie robią to wyliczenie od kwoty netto - ktoś zarabiał 5 tys. miesięcznie odszkodowanie powinno być trzymiesięczne - jeżeli by to obliczył właściwie, to powinien domagać się 15 tys. zł.  A on oblicza netto czyli domaga się 10 500 zł. Jeśli sąd się nie zorientuje i nie zwróci na to stronie uwagi, tylko zasądzi w takiej kwocie, to strona jest stratna - wskazuje sędzia Adamiec-Witek.
Zdarzają się także pozwy bezzasadne, albo takie, w których nie wskazano środków dowodowych albo wskazano - ale pogrążające pozywającego. - Niestety konsekwencją nie jest tylko oddalenie pozwu czy powództwa. Mogą to również być dotkliwe skutki finansowe - pokrycie kosztów zastępstwa procesowego drugiej strony czy obciążenie takiej osoby kosztami wynikającymi z opinii biegłych - podsumowuje sędzia.

Lepsze poradnictwo, niż jego brak

Nieco inaczej patrzą na to powiaty. Patrycja Grebla -Tarasek ze Związku Powiatów Polskich przyznaje, że porady udzielane w ramach poradnictwa obywatelskiego są często rzeczywiście niskiej jakości. - Czasami te osoby mają naprawdę dobre chęci, natomiast ze względu na to, że dynamika prawa jest jaka jest, te przepisy zmieniają się często jeśli chodzi o procedury, a szczególnie procedurę cywilną, to takie krótkie przeszkolenie nie wystarczy. I ci doradcy, powtarzam - mimo dobrych chęci - mogą  kogoś wprowadzić w błąd - mówi.

Dopytywana, czy w takim razie nie powinno się zrezygnować z doradztwa obywatelskiego lub ograniczyć krąg osób uprawnionych do udzielania takich porad , wskazuje, że problem jest szerszy. - Przyczyn poszukiwałabym raczej w kwestiach finansowych, ze względu na to, że ta dotacja na nieodpłatną pomoc prawną jest jaka jest, czyli dość niska. Co zniechęca niektóre powiaty - miały już problemy ze znalezieniem radców prawnych, adwokatów, którzy byliby chętni udzielać takiej pomocy za taką stawkę. To jest kwota ok. 1000 zł brutto miesięcznie za 16 godzin - cztery dyżury po cztery godziny. Taka stawka w przypadku miast jak Warszawa, Kraków, to śmieszne pieniądze. Więc jeżeli zlikwidujemy porady obywatelskie, to nie będziemy mieć już nikogo chętnego do udzielania takich porad. Oczywiście powiaty walczą o wyższą dotację i usługi wysokiej jakości - zaznacza.

 

Zmiany pod organizatorów szkoleń?  

- Wszystkie osoby, które znam, świadczące nieodpłatne poradnictwo obywatelskie, to młodzi prawnicy, tuż po egzaminie zawodowym. Różnica jest tylko taka, że muszą dodatkowo zapłacić za szkolenie. Robią w zasadzie to samo, co w punkcie nieodpłatnej pomocy prawnej, tylko w ramach nieodpłatnego poradnictwa obywatelskiego. Nie znam osoby, która takie poradnictwo świadczy, a nie jest prawnikiem - mówi Kamila Żurek, radca prawny (Kamila Żurek Kancelaria Radcy Prawnego).

Jak zaznacza, decydują się na to często prawnicy, którzy po egzaminie rozpoczynają prowadzenie własnej firmy. - W małych miejscowościach często łatwiej nawiązać współpracę w ramach obsługi punktu nieodpłatnego poradnictwa obywatelskiego, niż punktu nieodpłatnej pomocy prawnej. Warunkiem jest przejście szkolenia. Prowadzenie takiego punktu zapewnia w jakimś zakresie stały dochód przez rok. Część z tych osób pracuje w kilku takich punktach, co umożliwia im pokrycie bieżących kosztów nowo założonej działalności - wskazuje radca.

W jej ocenie obecne przepisy służą głównie tym, którzy prowadzą szkolenia potrzebne do tego, by udzielać poradnictwa obywatelskiego. - To nie jest rozwiązanie dla obywateli, a jedynie ewentualnie dla firm prowadzących tego typu szkolenia. Nie widzę żadnego realnego uzasadnienia i korzyści. Tak naprawdę wystarczyłoby zwiększyć liczbę punktów nieodpłatnych porad prawnych, jeśli jest taka potrzeba w danym regionie, zamiast tworzyć odrębne procedury, nowy rodzaj punktów i system kursów – kwituje.