Nie ma istotnych przesłanek, aby potraktować wszystkich obywateli wcielonych do Powszechnej Organizacji Służba Polsce jako represjonowanych - powiedziała w Sejmie wiceminister pracy i polityki społecznej Agnieszka Chłoń-Domińczak. To odpowiedź w imieniu rządu na dyskusję wywołaną przez jedną z posłanek Platformy Obywatelskiej w sprawie rekompensat dla osób przymusowo wcielonych do "Służby Polsce". Sprawa może mało ważna, chociaż kto wie, czy nie nabierze ona znaczenia w kontekście innej, znacznie bardziej nagłośnionej debaty.

Powszechna Organizacja Służba Polsce (SP), działała w latach 1948-55, była organizacją młodzieżową o charakterze paramilitarnym. Prowadziła obowiązkowe przysposobienie zawodowe, wojskowe i wychowanie fizyczne oraz ideologiczną indoktrynację młodzieży (wiek 16-21 lat). W 1949 zrzeszała 1,2 mln członków. Hufce SP istniały w szkołach, gminach, przy przedsiębiorstwach.

- Represyjnemu charakterowi tej organizacji przeczy także fakt, że blisko połowę stanu tej organizacji stanowili członkowie młodzieżowych reżimowych organizacji, takich jak Związek Młodzieży Polskiej, która miała stanowić siłę przewodnią, sprawować rolę kierowniczą w Służbie Polsce, podobnie do roli, jaką sprawowała PZPR w PRL" - powiedziała Chłoń-Domińczak.
Wiceminister przyznała, że "niektórzy członkowie znaleźli się tam faktycznie w wyniku przymusowego naboru". Jednak - jak zaznaczyła - "trudno byłoby dokonać weryfikacji kto był wcielony i podlegał represjom, a kto nie podlegał".

 Przypomniała także, że uczestnictwo w tych organizacjach związane było także z możliwością odbycia rozmaitych szkoleń, odbycia kursów przygotowujących do studiów. Członkowie Służby Polsce trafiali - jak podkreśliła - również na wyższe uczelnie, do szkół wojskowych, technicznych czy rolniczych.  - W czasie istnienia Służby Polsce przeszkoleniom podlegało 3,5 mln osób - mówiła Chłoń-Domińczak  i przypomniała, że staż pracy w Służbie Polsce liczy się do stażu pracy przy świadczeniach emerytalnych.

Sejmowa debata na ten temat i zaprezentowane w niej stanowisko rządu może przejść bez echa, ale też może zostać przypomniane, gdy np. przed Trybunałem Konstytucyjnym znajdzie się ustawa, która ma odebrać przywileje emerytalne byłym funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa. Podobnie jak w przypadku Służby Polsce, przywołany będzie wtedy zapewne argument, że mimo iż bez wątpienia SB była instytucją represyjną, to teraz nie można stosować wobec pracujących w niej ludzi zbiorowej odpowiedzialności. Tak jak, co potwierdza rząd, z pracy w Służbie Polsce niektórzy wynieśli nawet korzyści (szkolenia, studia) tak w odniesieniu do byłych esbeków demokratyczne państwo przyznało po 1989 roku, że nie wszyscy oni mają represje na sumieniu i niektórych przyjęło do swojej służby.

Nie miejsce tu na rozstrzyganie, czym skończą się prace parlamentarne nad ustawą o emeryturach funkcjonariuszy. Prawdopodobnie stanowisko rządu w sprawie Służby Polsce przygotowywane było bez związku z pracami nad tamtą ustawą , ale kto wie jednak, czy nie zostanie ono kiedyś wykorzystane w tym sporze.