Minister sprawiedliwości miał interesować się zawartością tomów afery sopockiej z przyczyn osobistych. Taka informacja pojawiła się w wyjaśnieniach Prezesa Sądu w Gdańsku przesłanych do Krajowej Rady Sądownictwa.
Radio ustaliło, że ministra Gowina mógł zainteresować stenogram z jednego ze spotkań w sopockim SPATiF-ie. Doszło do niego jeszcze przed wybuchem afery sopockiej. W spotkaniu brali udział prezydent Sopotu, diler samochodowy Włodzimierz Groblewski, Sławomir Julke i obecny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Wtedy jeszcze Jacek Karnowski i Sławomir Julke byli dobrymi kolegami.
Przez większość czasu rozmowa miała charakter towarzyski do momentu, gdy Sławomir Julke poruszył temat domu handlowego Laura, który chciał kupić. Później, inny uczestnik spotkania Włodzimierz Groblewski miał odwieźć Jarosława Gowina do willi Baltica. Pan Gowin do nas przyjeżdżał, ale czy akurat w SPATiF-ie było takie spotkanie, tego nie mogę potwierdzić - powiedział nam Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
- Jest to kłamstwo, które skończy się w sądzie - w ten sposób minister sprawiedliwości Jarosław Gowin odpierał w programie "Jeden na jeden" zarzuty, jakoby ze względów osobistych prosił o akta ws. afery sopockiej. Miał się o to zwrócić do sędziego Ryszarda Milewskiego, którego chce zdymisjonować. - W ogóle z nim o tym nie rozmawiałem - zapewnia Gowin.
Źródło: radio RMF FM