Przy podejmowaniu decyzji o takiej formie protestu nie brali udział wszyscy sygnatariusze Porozumienie - zabrakło m.in.  przedstawicieli KNZZ Ad Rem. - Po spotkaniu dostaliśmy mailowo informacje o planowanej akcji Porozumienia i ją jak najbardziej popieramy - powiedziała Prawo.pl przewodnicząca związku Justyna Przybylska. 

 


Protesty od połowy grudnia 2018 r.

Akcje protestacyjne pracowników sądów, ale też prokuratur, trwają od połowy grudnia 2018 r. i przyjmują różny charakter. W ostatnim czasie Związek Prokuratorów i Pracowników Prokuratury organizował masowe krwiodawstwo, "Solidarność" Pracowników Sądownictwa apelowała o wysyłanie do Trybunału Konstytucyjnego petycji, by ten rozpoznał wniosek o zbadanie konstytucyjności przepisów o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, na mocy których  pracownicy sądów i prokuratur, podobnie jak policjanci, nie mogą strajkować. Na święta z kolei związek wysłał do resortów sprawiedliwości i finansów puste koszyki z życzeniami - symbol trudnej sytuacji pracowników sądów i prokuratur.

Czytaj: Przed resortem sprawiedliwości stanie miasteczko protestacyjne>>

Związek Ad Rem po organizowanych od kilku miesięcy pikietach, w połowie marca zorganizował spotkanie z przedstawicielami kancelarii premiera, resortu sprawiedliwości i opozycji. Kolejne odbyło się 16 kwietnia - celem była debata na temat sytuacji pracowników sądów i prokuratur i wypracowanie systemowych rozwiązań.

Głównym postulatem wszystkich związkowców jest wzrost wynagrodzeń. "Solidarność" walczy o 450 zł podwyżek jeszcze w 2019 r. (do 200 zł już zapisanych w ustawie budżetowej na 2019 r.) i 500 zł w 2020 r. , Ad Rem - od początku domaga się dodatkowo w 2019 r. 1000 zł podwyżki. Wszyscy związkowcy widzą też konieczność zmian systemowych - przy czym "Solidarność" stawia na  wejście w życie opracowywanej ustawy o pracownikach wymiaru sprawiedliwości, z zapisanym mnożnikowym systemem wynagrodzeń, a Ad Rem na stworzenie korpusu pracowników sądów i prokuratur. 

"Pod skrzydłami resortu" ... do odwołania

"Miasteczko" - jak mówi w rozmowie z Prawo.pl przewodnicząca "Solidarności" Pracowników Sądownictwa Edyta Odyjas - ma ruszyć ok. godz. 9.  Wtedy przed ministerstwem zostaną rozstawione namioty. Będzie działać - jak zapowiada - do odwołania. 

- Budujemy je pod skrzydłami resortu, bo gdzie mamy się podziać z naszymi problemami, przecież to Ministerstwo Sprawiedliwości kształtuje rozwiązania i ma wpływ na wiele rzeczy. Pod kancelarią premiera? W naszej ocenie nie ma tam wystarczającej ilości miejsca. Pod Sejmem nie chcemy prowadzić akcji, bo też nie chcemy, by nasze miasteczko było miejscem rozgrywek politycznych - podkreśla. 

Na miejscu, każdego dnia, ma być ok. 15 - 20 osób. -  Na pewno będziemy odwiedzani przez wielu pracowników sądów. Przypominam, że pracownicy sądów i prokuratury nie mają prawa do strajku i muszą wziąć urlop wypoczynkowy, aby przyjechać do miasteczka. Wierzymy w to, że wkrótce rząd znajdzie jakieś rozwiązania. Ale jesteśmy gotowi na dłuższą akcję.  Będziemy organizować m.in. panele dyskusyjne poświęcone sprawom BHP, przestrzeganiu praw pracowniczych, sytuacji osób niepełnosprawnych w sądach i prokuraturach, przeciwdziałaniu mobbingowi, wypaleniu zawodowemu i rozwiązaniom, które poprawiłyby kondycję polskiego wymiaru sprawiedliwości. Będziemy także przybliżać pracę w poszczególnych grupach zawodowych w sądownictwie i prokuraturze, np. specjalistów OZSS, kuratorów - zapowiada Odyjas. 

Decyzję o tej formie protestu podjęło sześć organizacji związkowych działających w sądach i prokuraturach, zrzeszonych w Porozumieniu o współpracy związków zawodowych wymiaru sprawiedliwości.

Czytaj: Pracownicy sądów i prokuratur nie odpuszczają - w maju kolejne akcje protestacyjne >>

Miasteczko protestacyjne to nie strajk

Wiceprzewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, adwokat dr Liwiusz Laska nie ma wątpliwości, że pracownicy sądów organizując miasteczko przed resortem sprawiedliwości nie łamią przepisów, bo ta forma protestu - jak mówi - nie jest strajkiem.  - Miasteczko zostało zapewne zgłoszone jako zgromadzenie. Jest więc jakąś pokojowa formą protestu, sprzeciwu przeciwko temu co się dzieje. Pracownicy sądów i prokuratur nie mają prawa do strajku, ale to nie jest strajk. W takiej formie protestu może uczestniczyć każdy, także osoby po pracy, czy na urlopie - mówi ekspert.  

Czytaj: Pracownicy sądów pytają TK: dlaczego nie mamy prawa do strajku?>>

Nadzieja w systemie mnożnikowym? 

"Solidarność" liczy na wejście w życie ustawy o pracownikach wymiaru sprawiedliwości. Prace nadal trwają w Ministerstwie Sprawiedliwości, resort zapowiadał, że będą jak najszybsze a regulacja zostanie przyjęta jeszcze w tym roku.  Jednym z głównych punktów ma być wprowadzenie mnożnikowego systemu wynagrodzeń. 

 

Część związków jest sceptyczna. Obawiają się, że rząd nie zagwarantuje wystarczających środków na wprowadzenie tych rozwiązań, w budżecie na 2020 rok. Justyna Przybylska zwracała uwagę, że niepokojąca jest też zapowiedź o szybkich pracach.  - A jeśli będziemy mieć zastrzeżenia, to kiedy omówimy nasze propozycje? Przecież to wymaga dyskusji, czasu. System mnożnikowy ma być zapisany w projekcie, ale to nie oznacza, że będzie zagwarantowany od przyszłego roku.  Może się okazać, że część merytoryczna ustawy wejdzie w życie od nowego roku, a część finansowa i mnożnik np. za trzy lata – wprowadzone zostanie vacatio legis. Dlaczego?  Bo np. rządu uzna, że w tym momencie nie jest to możliwe -  mówiła w rozmowie z Prawo.pl.