W czwartek minister sportu Federacji Rosyjskiej Witalij Mutko zarzucił Polsce, że "sztucznie podgrzewa sytuację" i prowokuje kibiców z Rosji do protestów. Ostrzegł również, że upolitycznione zakazy mogą doprowadzić do nieprzewidywalnych następstw. Odniósł się on do niedawnej wypowiedzi zastępcy ambasadora RP w Moskwie Jarosława Książka, którą tamtejsze media zinterpretowały jako ostrzeżenie dla rosyjskich kibiców, by podczas pobytu w Polsce na Euro nie eksponowali symboli ZSRR.

Art. 256 paragraf 1 Kodeksu karnego RP stanowi: "Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

Paragraf 2 tego artykułu głosi: "Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w par. 1".

W 2011 r. Trybunał Konstytucyjny, po skardze SLD, wykreślił z Kk kolejne zdanie z tego paragrafu: że karze podlega też treść "będąca nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej". Paragraf trzeci zaznacza, że nie jest przestępstwem dokonanie takiego czynu "w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej".

"Samo założenie koszulki z sierpem i młotem nie jest przestępstwem; byłoby nim gdyby łączyło się z propagowaniem komunizmu" - uważa profesor prawa i adwokat Piotr Kruszyński. Podkreślił, że art. 256 Kk penalizuje prezentację lub posiadanie treści propagujących totalitarny ustrój komunizmu tylko wtedy, gdy dokonuje się tego "w celu ich rozpowszechniania". "Trudno uznać nałożenie takiej koszulki za rozpowszechnianie; chyba że byłby na niej dopisek, że totalitarny ustrój komunistyczny jest lepszy niż inne" - powiedział PAP Kruszyński.

Wtóruje mu inny adwokat mec. Grzegorz Rybicki. Podkreśla on, że choć art. 256 jest "dość pojemny" i ocena danego czynu zależy od stanu faktycznego, to jednak przestępstwem byłoby tylko zachowanie, które polegałoby na prowadzeniu propagandy i zachęcania do totalitaryzmu, np. hasło: "Wprowadźmy w Polsce stalinowski komunizm". "Inne zachowania są wprawdzie moralnie naganne, ale nie stanowią przestępstwa" - dodał Rybicki.

"Wszystko zależy od intencji i zamiaru sprawcy" - mówi prokurator Prokuratury Generalnej, który wypowiadał się w tej sprawie dla PAP pod warunkiem zachowania anonimowości. Dodał, że orzecznictwo polskich sądów jednoznacznie wskazuje, że karalne jest takie propagowanie, które łączy się z zamiarem gloryfikowania totalitarnego ustroju z jego wszystkimi konsekwencjami. "Nie jest zatem karalne np. samo powiedzenie, że +Hitler wybudował autostrady+ lub że +za Stalina wszyscy mieli pracę+" - dodał rozmówca PAP, pytany o granice między propagowaniem totalitaryzmu a wypowiadaniem o nim własnej opinii.

 

"Jeśli dojdzie do tego typu zachowań i wpłynie jakieś zawiadomienie do prokuratury, na pewno będzie ono badane" - podkreślił prokurator.

Przed nowelizacją z 2009 r. Kodeks karny przewidywał karanie za publiczne propagowanie "faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego" albo nawoływanie do nienawiści, np. na tle różnic narodowościowych. Kodeks nie wymieniał komunizmu. Wniosek ws. nowelizacji złożyła w TK grupa posłów SLD. Według nich nowelizacja mogła prowadzić do penalizacji przechowywania książek Marksa, Engelsa czy Lenina lub noszenia koszulek z podobizną Che Guevary.

TK uznał za niezgodny z konstytucją, m.in. ze względu na niejasność sformułowania, przepis co do "nośnika symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej". Jak wyjaśniał prezes TK Andrzej Rzepliński, nieokreśloność badanej regulacji mogła stanowić zagrożenie dla wolności słowa. "Trybunał przyjął, że odpowiedzialności karnej nie może podlegać posługiwanie się przedmiotami, których znaczenie może być wieloznaczne" - powiedział. Dodał, że przepis nie zawierał zamkniętej listy symboli, którymi posłużenie się było zabronione.

W kwietniu br. Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił zarejestrowania jako symboli Narodowego Odrodzenia Polski znaku "zakaz pedałowania", krzyża celtyckiego, orła z rózgami liktorskimi oraz ręki z krzyżem i mieczem. SO uznał, że partia polityczna nie może mieć zarejestrowanych więcej niż jeden symbol graficzny i nie badał już "zgodności z porządkiem prawnym" dodatkowych znaków, których rejestracji chciało NOP.

Sprawa wcześniejszej rejestracji tych symboli NOP - partii znanej m.in. z wystąpień o charakterze rasistowskim - wywołała wątpliwości RPO, prokuratury i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W 2011 r. SO zarejestrował te symbole NOP, opierając się na opinii biegłych, którzy uznali, że symbolom "nie można przypisać w sposób jednoznaczny treści o charakterze totalitarnym, nazistowskim, faszystowskim, rasistowskim i nienawiści narodowej".

Łukasz Starzewski (PAP)

sta/ bno/ bk/