Jest to już trzeci projekt ustawy wniesiony do Sejmu, po prezydenckim i opozycyjnym. Projekty ustaw, dotyczących Sądu Najwyższego i Izby Dyscyplinarnej, złożone przez prezydenta i posłów PiS będą rozpatrywane przez Sejm wspólnie, choć nie wiadomo, czy na najbliższym posiedzeniu - poinformowali w poniedziałek 14 lutego br. wicemarszałek Ryszard Terlecki i rzeczniczka PiS Anita Czerwińska

Czytaj: Prezydencki projekt o likwidacji Izby Dyscyplinarnej - spóźniony, ale potrzebny>>

Najnowszy projekt poselski dotyczy szczególnych zasad odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej sędziów sądów powszechnych, sądów administracyjnych, sądów wojskowych oraz sędziów Sądu Najwyższego, a także asesorów sądów powszechnych, administracyjnych i wojskowych.  - Skoro Trybunał Sprawiedliwości UE kwestionował usytuowanie spraw dyscyplinarnych w Izbie Dyscyplinarnej SN, to wszystkie postępowania w sprawie sędziów wyprowadzamy z tej izby - powiedział  poseł PiS Marek Ast. Jego zdaniem rozwiązanie to pozwoli na zakończenie sporu z Komisją Europejską.

Poseł, który w imieniu autorów firmuje ten projekt, wyraził nadzieję, że wszystkie strony - zarówno prezydencka jak i rządowa - będą brać udział w pracach nad ostatecznym kształtem ustawy w sprawie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Jeśli będą propozycje ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości one też będą brane pod uwagę - powiedział w piątek poseł PiS Marek Ast, jeden z autorów projektu.

 

 

- I wydaje się, że efektem właśnie będzie taki projekt, który z jednej strony zadowoli Komisję Europejską, a z drugiej też zyska zwolenników wśród przedstawicieli i opozycji, i środowiska sędziowskiego  - powiedział Ast w TVP Info. Nie był jednak pewien, czy projekt zyska uznanie Solidarnej Polski i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. - Projekt ustawy złożony przez grupę posłów PiS, dotyczący odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, nie był konsultowany z Solidarną Polską. Był i pozostaje wyłączną inicjatywą parlamentarzystów PiS - napisano w przekazanym w piątek mediom oświadczeniu Solidarnej Polski.

Czytaj: Nowi sędziowie w SN to niepewne wyroki - skarżący kasacyjnie mogą być zaniepokojeni>>
 

Izba Dyscyplinarna - pozostaje

Proponowana zmiana przewiduje pozostawienie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego jako organu odwoławczego w sprawach odpowiedzialności zawodowej. Inaczej niż obecnie rozwiązano kwestię uchylania immunitetów sędziowskich.
W ramach zmian w stosunku do obecnie obowiązującego prawa projekt zmierza do wyłączenia odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów oraz zgód na pociąganie sędziów do odpowiedzialności karnej z dotychczasowej kompetencji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i przeniesienie ich do kompetencji Sądu Najwyższego jako całości. Izba Dyscyplinarna pozostałaby sądem dyscyplinarnym drugiej instancji dla odpowiedzialności dyscyplinarnej innych niż sędziowie grup zawodowych, natomiast sprawy dyscyplinarne sędziów podlegać miałyby rozpatrywaniu przez Sąd Najwyższy, w składach losowanych spośród wszystkich sędziów tego sądu, niezależnie od tego, z której są Izby.

LINIA ORZECZNICZA: Zezwolenie na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej, a kwestia zawieszenia go w czynnościach służbowych >

Podstawową zasadą przewidzianą w projekcie jest reguła, że sędzia nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani odpowiedzialności dyscyplinarnej za czyn polegający na wydaniu określonej treści orzeczenia. "Chyba że do wydania orzeczenia doszło na skutek poważnych i całkowicie niewybaczalnych zachowań ze strony sędziego, polegających w szczególności na celowym wynikającym ze złej wiary". Albo - z wyjątkowo poważnych i rażących zaniedbań i pogwałceniu przepisów prawa krajowego i prawa Unii Europejskiej, których przestrzeganie mają zapewnić, na arbitralnym szafowaniu wyroków lub na odmowie wymiaru sprawiedliwości."

- Ten passus jest w całości przepisany z wyroku TSUE z 15 lipca 2021 r., co nie zmienia faktu, że nie zadowoli ani Komisji Europejskiej ani sędziów Trybunału w Luksemburgu. Kary będziemy płacić - potwierdza Jarosław Matras, sędzia SN z Izby Karnej.

Jak mówi sędzia Aleksander Stępkowski z izby kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN,  dobrze, że politycy zaczęli intensywniej niż dotąd myśleć o rozwiązaniu problemów narosłych wokół wymiaru sprawiedliwości i że powstają projekty konkretnych rozwiązań. Oczywisty jest również szerszy kontekst polityczny trwającego sporu.  - Z projektu posłów PiS przeziera chęć skrupulatnej realizacji zaleceń TSUE. Niekiedy przybiera to postać stylistyczną, która jest dość niecodzienna w aktach prawnych, choć trzeba przyznać, że trzyma się sciśle sformułowań, którymi posłużył się Trybunał Sprawiedliwości UE. Sytuacja ta oddaje dość dobrze specyfikę sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy za sprawą niecodziennej aktywności orzeczniczej ostatnich kilku lat. Miejmy nadzieję, że te legislacyjne poszukiwania zaowocują konkretnymi, konstruktywnymi rozwiązaniami ustawowymi, które będą w stanie zakończyć wojnę o wymiar sprawiedliwości - akceptuje sędzia Stepkowsi. 

Zalecenia TSUE nie są wykonane

W ustawie nie ma słowa o likwidacji obecnej Krajowej Rady Sądownictwa i o statusie sędziów, którzy zostali wyłonieni do Sądu Najwyższego w toku wadliwej procedury. Co najistotniejsze,  projekt nie realizuje wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 15 lipca 2021 r. w sprawie zgodności polskiego systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów z prawem UE. (o sygnaturze C-791/19). Mimo, że w uzasadnieniu projektu mówi się właśnie o takim celu nowej ustawy.

Adwokat Jacek Dubois ocenia, że to dramatyczne próba udowadniania, że problem zostanie rozwiązany. - Bo przecież podstawowym problemem jest to, że Sąd Najwyższy został zainfekowany przez ludzi, którzy nie mają żadnych cech niezawisłości, zostali wprowadzeni do sądu przede wszystkim w celu rozliczeń z niezawisłymi sędziami. Dlatego przywrócenie porządku prawnego powinno się zacząć od tego, by te osoby z sądu usunąć i rozmawiać o ich ewentualnej odpowiedzialności.  Tymczasem ten projekt nic nie załatwia, nie rozwiązuje problemu, jest próbą jego zatuszowania i to bez dotarcia do przyczyn tego co się stało.  A przecież osoby, które trafiły do SN na podstawie opinii neoKRS były dobierane tylko z punktu widzenia kryterium podporządkowania władzy.  Co więcej ta propozycja oznacza, że one dalej będą sądzić w tym w sprawach sędziów - mówi adwokat Jacek Dubois.

W jego ocenie, ten projekt jest niczym innym jak zrobieniem minimalnego, pozorowanego ruchu, który nic nie zmienia. - A ma na celu próbę zmylenia Unii, doprowadzenia do kompromisu przy braku zrealizowania wszystkich unijnych zastrzeżeń. Przecież całą istotą orzecznictwa Unii było to, że Izba Dyscyplinarna nie spełnia wymogu niezawisłości. Rozwiązanie jej i pozostawienie tych samych sędziów, którzy nie są niezawiśli jest świadomym infekowaniem wymiaru sprawiedliwości osobami, które nie są sędziami - dodaje.

Grzech pierworodny pozostał

Ustawa z  8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym powierza sprawy dyscyplinarne Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, co zostało zakwestionowane przez TSUE. Jak piszą autorzy projektu, chodzi o to, by odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów nie znajdowała się gestii Izby Dyscyplinarnej.

Sędzia SN Bohdan Bieniek zauważa, że analiza obecnego projektu oraz projektu z jesieni ubiegłego roku pokazuje brak spójnej koncepcji sanacji funkcjonowania pionu dyscyplinarnego. - Ten obecny pomija, że poza wyrokiem TSUE z 15 lipca 2021 r. trybunały międzynarodowe oraz sądy krajowe zwróciły uwagę na kolejne wady, w tym także związane z ustrojową pozycją sędziego powołanego w procedurze przed obecną Krajową Radą Sądownictwa. Zatem wszelkie próby przetasowania nazw izb, składów sędziowskich nie konwalidują problemu, skoro nie sięgają do jego źródła, to jest mechanizmu wyłaniania sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa - wskazuje sędzia Bieniek.

- Nie bardzo rozumiem, dlaczego członek Izby Dyscyplinarnej nie będzie mógł orzekać w sprawie sędziego, ale w sprawie adwokata i radcy prawnego już tak - mówi sędzia. - Przecież wadliwe ukształtowanie jego ustroju promieniuje na każdą sprawę, jaka zostanie przydzielona do jego referatu. Swoją drogą, skoro odejmuje się kognicję ID SN w sprawach sędziów, to powstaje pytanie czy ten odrębny, autonomiczny podmiot ma jeszcze rację bytu, bo referaty orzekających tam sędziów są niewielkie. Sumując, ustawodawca za wszelką cenę chce utrzymać ten specjalny organ, pozorując reformy, które tak naprawdę nic nie zmienią, bo nadal na arenie krajowej i  międzynarodowej jego werdykty będą kontestowane, co autorytetu w dziedzinie prawa naszemu Państwu nie przyniesie - dodaje sędzia Bieniek.

Sędzia Jarosław Matras z Izby Karnej SN twierdzi, że projekt w istocie ma na celu uchylenie mankamentów wskazanych przez TSUE, ale treść regulacji zmierza do ochrony osób nieprawidłowo wybranych do Sądu Najwyższego.

Czytaj: Jawność postępowania dyscyplinarnego sędziów >

- Zasadniczym problem Izby Dyscyplinarnej jest - opisany w punktach 108 do 112 wyroku TSUE - że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, bo sędziowie do niej powołani zostali powołani w trybie wadliwym, przez KRS, która nie jest ciałem niezależnym od władz wykonawczej, a wprost przeciwnie - jest zależna - podkreśla sędzia Matras.

Wyłączyć wszystkich neosędziów

- Widzimy w tym projekcie, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej będą podlegali losowaniu, nie napisano, w jaki sposób, ale z każdej Izby sędzia ma być losowany. Zatem ci sędziowie, których powołania są wadliwe, którzy stanowią o systemowej wadliwości będą zasiadać w składach orzekających o karach dyscyplinarnych dla sędziów. To nie jest żadne rozwiązanie, ani żadne wykonanie wyroku TSUE - mówi sędzia Matras.

Jeśli już ta ustawa miałaby cokolwiek poprawić w sprawach dyscyplinarnych i immunitetowych, to trzeba by było założyć, że orzeka się z wyłączeniem sędziów Izby Dyscyplinarnej, oraz wyłączeniem wszystkich sędziów Sądu Najwyższego, którzy przeszli procedurę nominacyjną w trybie neoKRS - wskazuje sędzia Matras.

Wtedy podlegaliby losowaniu sędziowie tzw. starzy i nie byłoby żadnych wątpliwości co do niezawisłości.

Ale ten projekt, jak i projekt prezydencki powiela fałszywe rozwiązanie, że w ten sposób wady się usuwa. Wada pozostaje, czyli wadliwy proces nominacyjny tych, którzy przeszli przez neoKRS. I zostali usadowieni w Izbie Karnej, Cywilnej, Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Jeśli pojawią się w składach sędziowskich, to niczego się nie zmieni. Nie chodzi o to, jak się nazywa podmiot, który wykonuje władze sądowniczą dyscyplinarna, tylko chodzi o ludzi, którzy wykonują tą władzę.

Sędzia podaje przykład:  Jeśli kierowca dużej ciężarówki wyjeżdża na trasę w Europie i popełnia za każdym razem wypadek drogowy, to nie usunie się problemu w ten sposób, że tego kierowcę posadzi się za ta sama ciężarówką, tylko nazwę przedsiębiorstwa się zmieni - podkreśla sędzia Matras.

Projekt pisany na kolanie

Adwokat Michał Wawrykiewicz zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię - formę projektu. - Jest ewidentnie napisany w ogromnym pośpiechu, na łapu capu, żeby jak najszybciej coś położyć na stole. To widać po masie błędów, które są w treści projektu. Interpunkcyjnych, gramatycznych, brakach w numeracji itp. Ale to też świadczy o intencjach, które przyświecały twórcom projektu. Bo jaki jest podstawowy cel i jakie intencje? Czy jest to chęć realizacji wyroków europejskich trybunałów i takiego rzeczywistego przywrócenie zasad niezależności sądownictwa? No oczywiście, że nie. Celem tego projektu jest oszukanie, przechytrzenie instytucji Unii Europejskiej, tak by nie zmienić nic, a wręcz rozszerzyć zakres możliwości gnębienia, represjonowania sędziów i uzyskać pieniądze od Unii Europejskiej - wskazuje.

On również uważa, że propozycja posłów PiS w żaden sposób nie realizuje orzeczeń europejskich trybunałów. - Ani TSUE, ani ETPC. Nie jest na jego mocy zlikwidowana Izba Dyscyplinarna bo zostaje jako taka i nadal ma działać, a neosędziowie, którzy w niej „orzekają”, oczywiście również pozostają. Postępowania dyscyplinarne się co do zasady nie zmieniają. Pozostają rzecznicy dyscyplinarni powoływani przez ministra, neosędziowie, którzy mogą orzekać w sprawach sędziów - czy to immunitetowych, czy dyscyplinarnych. To też dotyczy adwokatów, radców prawnych, w ich sprawach ID dalej będzie działać - mówi.

Jak przypomina kwintesencją m.in. postanowienia zabezpieczającego TSUE z lipca 2021 było to, że sposób powołania osób do SN za pośrednictwem neoKRS, także przy uwzględnieniu całego szeregu innych uchybień w procedurze nominacji, nie zapewnia standardu ich niezawisłości i bezstronności. - Mam wrażenie, że to co zaproponowano ma z jednej strony dać Komisji Europejskiej taki miraż, wrażenie, że rządzący chcą dostosować się do wyroków europejskich, a równocześnie nie zmienia się nic. A nawet więcej - pogarsza sytuację, bo w artykule drugim otwiera się szeroki worek możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności sędziów za orzeczenia i nakładania na nich kolejnych sankcji dyscyplinarnych, będzie więc jeszcze gorzej niż do tej pory - podkreśla.