Wywiadzie dla "Wprost" Janusz Kochanowski odpowiedział także na pytanie, czy skoro nie masochistą, to może jest sadystą?
Nie. Widzę po prostu, że są setki niezałatwionych spraw, dryfujemy. Ochrona zdrowia, bezpieczeństwo, sprawiedliwość, stanowienie prawa, prawa imigrantów - to wszystko wchodzi w zakres moich kompetencji. Mimo pracoholizmu z natury jestem jednak leniwy. Jak tylko ktoś się czymś zajmuje, to ja już się tym nie zajmuję. A jak nikt się nie zajmuje, to nie mam wyjścia i jestem skazany na aktywność. Bardziej aktywny rzecznik jest bardziej aktywny, a mniej aktywny rzecznik - mniej aktywny.
A może rozmach, o którym tak chętnie pan opowiada, to tylko PR?
Dam panu dowód: kilkaset procent więcej spraw podejmowanych z własnej inicjatywy; podobnie wystąpień o charakterze generalnym - to jest takich, które postulują zmianę w pewnej dziedzinie życia. Zazwyczaj inspirują mnie do nich media, choć nie tylko. Ostatnio natchnął mnie kierowca, który jest moim łącznikiem z realnym światem. Powiedział mi, że policjanci muszą z własnej kieszeni opłacać ubezpieczenie. Już zleciłem zajęcie się tym. Jeśli okaże się to prawdą, to jest to wielki skandal, bo zarobki policjantów i tak są przecież za niskie.
Janusz Kochanowski: nie jestem wybieralny
Kadencja rzecznika praw obywatelskich niedługo się zakończy. Czy Janusz Kochanowski będzie starać się o drugą? Nie sądzę, abym był wybieralny. Jestem zbyt dokuczliwy i uciążliwy. Może się przechwalam, ale myślę, że niektórzy na mój widok zgrzytają zębami, więc nie mam szans. Nie jestem co prawda masochistą, ale wierzę, że niechęć do rzecznika jest miarą jego wartości - mówi RPO.