Od 15 marca sądy ograniczyły swoją pracę. Odbywają się co do zasady tylko sprawy niecierpiące zwłoki. Wprowadzono też różnego rodzaju obostrzenia i zmiany w organizacji pracy. W części wydziałów sędziowie pracują w trybie dyżurów, są jednak i tacy, którzy do pracy przyjeżdżają co dzień. W rozmowie z Prawo.pl nie ukrywają, że jednym z największych utrudnień jest brak np. e-akt, a tym samym możliwości zdalnej pracy. Wskazują, że dużym ułatwieniem byłoby kontaktowanie się ze stronami, pełnomocnikami i obrońcami poprzez pocztę elektroniczną.

Starają się też przygotowywać na to, co sądy czeka po epidemii - a nikt nie ma wątpliwości, że może to być prawdziwy armagedon.

 

Zaległości? Bieżących spraw w nadmiarze

Na to, że praca w sądach - mimo zdjęcia z wokand większości spraw - wre, zwracali uwagę m.in. pracownicy sądów i ich związki zawodowe. Problem pojawiły się wtedy - gdy zgodnie z zaleceniem Ministerstwa Sprawiedliwości, część z nich zostało wysłanych na zaległe urlopy wypoczynkowe, a w sądach wprowadzono pracę rotacyjną. Zabezpieczenia przez COVID-19 doprowadziły więc do braków kadrowych. 

Czytaj: Sądy ograniczyły pracę, ale ostro nadrabiają zaległości>>

- Interweniowaliśmy, by odgórnie zalecono wykorzystanie przez sędziów zaległych urlopów wypoczynkowych. Ponieważ po zaleceniach resortu dotyczących pracowników, niektórzy dyrektorzy zaczęli rezygnować z pracy rotacyjnej celem wysyłania ich na zaległe urlopy wypoczynkowe. Część tylko uwzględniła możliwość wykorzystania tego urlopu etapami, według przygotowanych harmonogramów,  a wielu z nich - kolokwialnie mówiąc - wypchnęło ludzi na zaległe. To zdestabilizowało poukładane harmonogramy. Trzeba było od nowa wszystko zaczynać, a najgorszy był powstały wśród zdenerwowanych pracowników chaos - mówiła Justyna Przybylska przewodnicząca KNZZ Ad-Rem.   

Czytaj w LEX: Prawa i obowiązki pełnomocników procesowych w praktyce w związku z koronawirusem >

Związkowcy skarżyli się, że w wielu sądach trwa nadrabianie zaległości. Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda z Wydziału Wykonywania Orzeczeń Sądu Rejonowego Warszawa-Wola podkreśla jednak, że spraw które sędziowie muszą rozpatrywać na bieżąco, jest tak wiele, że praktycznie nie ma czasu - przynajmniej w jej wydziale - na nadrabianie zaległości. 

Czytaj w LEX: Zmiany w postępowaniu egzekucyjnym w związku z wprowadzeniem przepisów tzw. „tarczy antykryzysowej” >

- Sądy ograniczyły pracę, nie odbywają się sprawy jawne, ale to nie oznacza, że tych obowiązków jest mniej. Musimy odwołać wyznaczone terminy rozpraw i posiedzeń, planując rozpoznanie tych spraw za 2 lub 3 miesiące. To wymaga wydania zarządzeń, a następnie wysłania korespondencji. Mówimy o terminach z minimum 2 miesięcy, co oznacza kilkadziesiąt spraw w referacie jednego sędziego. Do tego dochodzą bieżące obowiązki: przykładowo do nas wpływają wnioski o wstrzymanie kar pozbawienia wolności z uwagi  ryzyko zakażenia COVID-19 na terenie zakładów karnych - mówi. 

 


Sprawy cały czas wpływają

Sędzia dodaje, że korespondencja cały czas wpływa - do jej wydziału przede wszystkim od komorników, dyrektorów zakładów karnych, ale też z kancelarii. - Nikt de facto nie przestał pracować. Tak jak do tej pory wnioskują też sami osadzeni. Jest pandemia, ale ta sytuacja nie uległa zmianie - mówi. 

Czytaj w LEX: Funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w obliczu koronawirusa >

Wtóruje jej sędzia Monika Ciemięga z Wydział Rodzinnego i Nieletnich, Sądu Rejonowego w Opolu. Podkreśla, że spraw jest mniej niż w tym samym czasie ubiegłego roku, ale nadal dużo.  - Pamiętam jak zewsząd szły apele od adwokatów, żeby nie wysyłać z sądów poczty, wstrzymać się z wykonywaniem czynności. Ale w drugą stronę jest inaczej. Wpływają nawet takie sprawy, które co do zasady pilne nie są - jak np. ustanowienie rozdzielności majątkowej. Cały czas dostajemy też pisma z pytaniami, co się dzieje w danej sprawie, prośby o przyspieszenie. A w moim przypadku nawet wpłynęła skarga na przewlekłość postępowania i to w sprawie, w której pisałam uzasadnienie, bo została zakończona - mówi.  

Czytaj: Sytuacja w sądach wymyka się spod kontroli - może zabraknąć rąk do pracy>>

Jak dodaje, to powoduje, że sytuacja jest bardzo trudna. - Staramy się iść stronom na rękę. Jeśli jest taka możliwość wysyłamy maile, zawiadamiamy telefonicznie. 1 kwietnia weszła w życie nowela wstrzymująca bieg terminów sądowych i procesowych, ale pamiętajmy, że nie we wszystkich sprawach. Bardzo dużo spraw rodzinnych, opiekuńczych dalej się toczy - mówi.

Czytaj w LEX: Zmiany biegu terminów w tzw. tarczy antykryzysowej w związku z koronawirusem - konsekwencje prawne >

Codzienność - sytuacje, których nie można przewidzieć 

Sędziowie zwracają uwagę na szereg problemów, które mają związek z koronawirusem i ujawniają się nawet przy sprawach, które powinny być rozstrzygnięte szybko. - Rozpatrywałam ostatnio sprawę dotyczącą internacji. Konieczne jest przesłuchanie biegłych na posiedzeniu. Pierwszy z nich - jak się okazało był na kwarantannie. Nie mógł odebrać akt, niezbędnych do wydania uzupełniającej opinii. Drugi - to osoba starsza, po zabiegu onkologicznym. Poinformował sąd, że ma zakaz od lekarza wychodzenia z domu - mówi sędzia Kożuchowska-Warywoda. 

Czytaj w LEX: Definicja i rozpatrywanie przez sądy spraw pilnych w dobie koronawirusa i regulacji z tzw. tarczy antykryzysowej >

I dodaje, że próba rozpatrzenia sprawy poprzez wideokonferencję spełzła na niczym, bo biegły poinformował ją, że jego komputer uległ awarii, a telefon owszem ma, ale nadający się jedynie do połączeń. - Rozstrzygnięcie tej sprawy pilnie nie było możliwe. Nie wiem kiedy uda się to zrobić – mówi.

Sędzia Ciemięga podaje przykład ze swojego wydziału. Również sprawa pilna, dotycząca osoby, które trafiła do szpitala psychiatrycznego tuż przed świętami. - Zgodnie z przepisami mam 48 godzin na przeprowadzenie wysłuchania i 2 tygodnie na rozprawę. Szpital poinformował mnie, że nowy pacjent jest objęty kwarantanną. Nie było możliwe skontaktowanie się z nim telefonicznie bo placówka nie miała możliwości odkażenia telefonu. Z kolei mnie ani sąd, ani szpital nie był w stanie zapewnić odpowiednich środków ochrony. Sprawa się przeciągnęła - mówi.  

Czytaj w LEX: Wpływ epidemii Covid-19 (koronawirusa) na toczące się cywilne postępowania sądowe >  

Dodaje, że ona sama początkowo sceptycznie podchodziła do możliwości wideokonferencji w takich sprawach. - Długo się zastanawiałam, czy w takich przypadkach - osoby przyjętej do szpitala psychiatrycznego wbrew woli, jest to właściwe. Bo zawsze może się zdarzyć, że w takiej sytuacji poprzez wideokonferencję, źle ocenie jej stan - mówi. I dodaje, że trzeba jednak wyważyć dwa dobra. - Wysłuchanie tej osoby i jego prawidłowość, czy też możliwość zarażenia siebie i innych. Jak do tej pory te wysłuchania w trybie wideokonferencji przebiegały dobrze - mówi. 

Czytaj: Błąd w Tarczy 1 może spowodować problem z zawieszeniem terminów procesowych>>

 

Sprawy, które spędzają sen z powiek

Sędziowie podkreślają, że jeśli ma się po kilkaset spraw w referacie, to w każdej tak naprawdę może coś  się wydarzyć. Nawet - w czasie epidemii. Na przykład wniosek o udzielenie zabezpieczenia, pilne odebranie dziecka. - Tutaj pojawiają się kolejne problemy. Mam taką sprawę, która budzi mój niepokój ze względu na dobro dzieci. Wydałam zarządzenie by kurator przeprowadził wywiad. Niestety sąd nie jest w stanie zapewnić mu odpowiednich środków ochronnych. Kurator powołał się zresztą na zalecenia ministerstwa i zarządzenie prezesa sądu o wstrzymaniu do minimum kuratorskich czynności w terenie - mówi sędzia Ciemięga.

Czytaj w LEX: Dozór elektroniczny w czasach epidemii koronawirusa i regulacji z tzw. tarczy antykryzysowej oraz możliwość przerwy w wykonaniu kary pozbawienia wolności >

Zarówno ona, jak i inni rozmówcy Prawo.pl nie mają wątpliwości, że po koronawirusie czeka ich nawał pracy. - Wysyłki są wstrzymane, wykonania zarządzeń też, ale kiedyś wszystko będzie musiało - kolokwialnie mówiąc - wyjść z sądu - mówią. 

Mają też różne sposoby na to, jak się do tego przygotować. Choćby poprzez wyznaczanie terminów, wydawanie konkretnych zarządzeń, ale z informacją, by nie były wykonywane do odwołania stanu epidemii. Cel? Akta są już przygotowane. 

Brakuje...technologii

Sędziowie skarżą się przede wszystkim, że sądy mimo XXI wieku, nadal - pod względem technologii - tkwią w XIX. - Prawda jest taka, że gdyby akta były zdygitalizowane i gdyby była przeprowadzona faktyczna reforma sądownictwa, a nie czystki i dyscyplinarki wobec nieposłusznych, to sytuacja byłaby lepsza. Oczywiście to nie są jedynie zaległości tego rządu, to są zaległości wieloletnie - mówi sędzia Ciemięga. 

W podobnym tonie wypowiada się sędzia Kożuchowska-Warywoda. - Jeśli mówimy o tym czego nam brakuje, to właśnie możliwości zdalnej pracy. E-akt, które moglibyśmy przeglądać na komputerze w domu, bez konieczności przenoszenia tomów z sądu. Możliwości kontaktowania się przez pocztę elektroniczną i z kancelariami, komornikami i ze stronami. W pewnym zakresie jest taka możliwość, ale gdyby dajmy na to, każda ze stron musiała podawać swój adres mailowy? Ułatwienie w pracy, przesyłaniu pilnej korespondencji byłoby bardzo duże - wskazuje.

Kolejna kwestia z którą zmagają się sędziowie to choćby brak zdalnego dostępu do systemu. - A to u nas jest istotne bo powtarzają się konkretne sprawy, konkretne nazwiska. Często potrzebuje dostępu do innej sprawy żeby rozstrzygnąć swoją. System jest losowy. Może do mnie wpłynąć sprawa o kontakty, do kogoś innego o powierzenie wykonywania władzy rodzicielskiej. Wiadomo, że te sprawy muszą być połączone. Jeżeli nie mam dostępu do systemu i bazuje tylko na moich aktach, to to nie daje mi to pełnego obrazu - dodaje Ciemięga. 

Najpilniejsze - skuteczne odwoływanie terminów

Sędziowie podkreślają, że jedną z najważniejszych kwestii jest obecnie skuteczne odwołanie terminów, które wcześniej były wyznaczone, czyli w praktyce dotarcie do wszystkich stron, tak by obawiając się kary porządkowej, nie przyjeżdżały do sądu. 

- Przykład. Mamy sprawę z oskarżenia prywatnego. Strona może się bać skutków niestawiennictwa. A przecież sprawy zagrożone przedawnieniem są w katalogu spraw pilnych, czyli można wyobrazić sobie taką sytuację, że sąd będzie prowadził rozprawę w sprawie z prywatnego aktu oskarżenia, która jest zagrożona przedawnieniem, a strona się nie stawia - bo np. jest na kwarantannie. Sąd w przypadku nieusprawiedliwionego niestawiennictwa oskarżyciela prywatnego może np. umorzyć postępowanie. Implikacji jest wiele – mówi sędzia Kożuchowska-Warywoda.