Co więcej, w pierwszym wypadku zaledwie 1,8 proc. grzywien wynosiło ponad 5 tys. zł; w drugim jeszcze mniej, bo
1,5 proc.
Karniści uważają, że to nie zamożność społeczeństwa decyduje o małej popularności grzywny.
– Sędziowie nie mają dokładnej informacji o sytuacji majątkowej skazywanego. Nie znają również jego warunków życia, stosunków osobistych, co mogłoby dać obraz do przygotowania prognozy kryminologicznej – uważa prof. Andrzej Zoll.
– To nie tylko problem sądów, ale także prokuratur –dodaje Jacek Kołaczewski, kryminolog. Jego zdaniem jedne i drugie o informacje na temat finansów podsądnych powinny się zwracać do urzędów skarbowych. A robią to sporadycznie.
– To nie sądy są winne temu, że wysokich grzywien jest niewiele – broni sędziów Barbara Piwnik. Przypomina, że kodeks karny przewiduje sytuacje, w których grzywien się po prostu nie orzeka, bo jest to niecelowe, gdyż wiadomo, że oskarżony i tak nie zapłaci z tego powodu, że nie ma pieniędzy.
Źródło: Rzeczpospolita