Minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak powiedziała dzisiaj rano w TVN24 m.in., że nie ma najmniejszego problemu, żeby uprościć zbieranie w ogóle składki zdrowotnej, które jest kosztowne i także dla budżetu jest bardzo mocno obciążające. Może lepiej zapłacić cały podatek, a nie odpisywać tej składki. Wydaje mi się, że takie poprawienie tego systemu byłoby sto razy logiczniejsze - powiedziała minister. Składka zdrowotna wynosi 9 proc. brutto. Obecnie jej część w wysokości 7,75 proc. zarobków brutto jest potrącana z podatku dochodowego, a 1,25 proc. z pensji.

Graś powiedział PAP, że nie ma i nie będzie w rządzie żadnych planów dotyczących likwidacji ulgi, jeśli chodzi o składkę zdrowotną. Minister Fedak ewidentnie została źle zrozumiana, chodzi tylko o uproszczenie przekazywania składki zdrowotnej, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby bezrobotne, natomiast w żaden sposób te zmiany nie dotkną systemu podatkowego. Mogę zapewnić, że nie grozi żadna likwidacja ulg - podkreślił rzecznik rządu.

Jak poinformował, rozmawiał w tej sprawie zarówno z ministrem finansów Jackiem Rostowskim, jak i z minister zdrowia Ewą Kopacz. Żadne takie prace się nie toczą, ani nie ma planów, aby prace w tej sprawie się toczyły. To zwykłe nieporozumienie - dodał Graś.

Poseł PO Andrzej Halicki powiedział PAP, że również w klubie Platformy nie ma żadnych planów likwidacji ulgi zdrowotnej. Mogę zapewnić, że nie słyszałem o takich planach w Platformie - podkreślił.

Sama minister Fedak w przesłanym później w poniedziałek PAP oświadczeniu podkreśliła, że nie ma żadnych planów zmian w systemie podatkowym w związku z ewentualną propozycją zmiany sposobu księgowania składki na ubezpieczenie zdrowotne.

- Moja propozycja nie dotyczy żadnych zmian w systemie podatkowym. Chodzi jedynie o sprawy techniczne, czyli uproszczenie procedury przekazywania składek - napisała minister.