Gazeta stara się dociec, czy równoczesna strata tak licznych czołowych postaci życia politycznego jak w Polsce, byłaby również możliwa we Francji. Gazeta pisze, że reguły dotyczące tego, jakie ważne osobistości mogą lecieć w tym samym samolocie co prezydent, są na ogół regułami niepisanymi. I tak przyjęło się, że premier nigdy nie lata razem z prezydentem. Jest to podyktowane nie tylko względami bezpieczeństwa, ale również kwestiami protokolarnymi. Jeśli bowiem prezydent i premier udają się równocześnie do innego kraju, ten ostatni musi witać szefa państwa na miejscu. Zdarza się natomiast - jak pisze „Le Figaro", a w Polsce przytacza IAR - że prezydent zaprasza do swojego samolotu kilku ministrów i spore grupy deputowanych. Z szefem państwa może latać szef sztabu generalnego armii. Nie może natomiast znaleźć się w prezydenckim samolocie przewodniczący Senatu, bo to on zgodnie z konstytucją tymczasowo zastępuje szefa państwa w razie potrzeby.