Należący do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Bielan (PJN) pilotował projekt tej dyrektywy w Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów Parlamentu Europejskiego i - jak poinformował na konferencji prasowej w Warszawie - w piątek przyjęła ona sprawozdanie z projektu. Oznacza to, że wkrótce trafi on pod obrady całego parlamentu.
Według Bielana, pierwsze czytanie i głosowanie nad projektem dyrektywy "na 90 proc." odbędzie się w marcu, a to oznacza, że jest szansa, by dyrektywa weszła w życie jeszcze w tym roku. Od tego momentu państwa członkowskie Unii będą miały dwa lata na prowadzenie dyrektywy do swojego prawa krajowego.
Bielan mówił też, że głównym celem dyrektywy jest harmonizacja przepisów dotyczących handlu w internecie w państwach członkowskich, a to z kolei zwiększy skalę handlu transgranicznego. Jego zdaniem, polskie firmy na tym skorzystają, bo często oferują towary tańsze niż zagraniczna konkurencja.
Bielan przedstawił propozycje najważniejszych zapisów, chroniących konsumentów podczas transakcji przez internet. Jest to m.in. zakaz tzw. ptaszkowania, czyli automatycznego zaznaczania dodatkowych opcji przy okazji zakupów w internecie. "Często osoby, które nie są zbyt aktywne w internecie nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób dodają do koszyka coraz więcej towarów" - tłumaczył europoseł.
Dyrektywa ma zawierać również zakaz stosowania postanowień umownych, powodujących znaczną nierównowagę praw i obowiązków stron ze szkodą dla konsumenta oraz listę takich niedozwolonych zapisów - mówił Bielan. Klient będzie też miał prawo odstąpić od umowy bez podawania powodów w ciągu 14 dni od otrzymania towaru, który zakupił przez internet. Zaznaczył, że jeżeli sprzedający nie udzieli klientowi informacji o tym prawie, okres ten wydłuża się do roku. Bielan zaznaczył, że zapisy tego typu funkcjonują obecnie w polskim prawie, jednak te zawarte w projekcie są korzystniejsze dla konsumenta.
Europoseł poinformował też, że projekt zawiera zapis chroniący sprzedających, mówiący, że klient nie ma prawa odstąpienia od umowy, jeśli zakupił produkt specjalny, niestandardowy. Nie będzie też można odstąpić od zatwierdzonych przez konsumenta usług, które zostały już rozpoczęte.
Dyrektywa ma też wymóg stosowania czytelnego druku i zrozumiałego języka w umowach - dodał Bielan, podkreślając, że wyeliminuje to zjawisko umieszczania ważnych informacji małym drukiem.
Dyrektywa określi również maksymalną długość kontraktu na świadczenie usług - wyniesie ona rok. "Dziś operatorzy komórkowi oferują bardzo tanie, dotowane aparaty w zamian za podpisywanie umowy na okres dwóch lat. Osobiście mam obawy, czy to nie wpłynie niekorzystnie na rynek" - powiedział europoseł.
Dyrektywa zawierać też będzie zapisy dotyczące dóbr niematerialnych, pobieranych z sieci, np. plików muzycznych, filmowych czy programów. "Umożliwia odstąpienie od warunków umowy, gdy stwierdzimy np., że udostępniany nam jest inny plik niż ten, za który faktycznie zapłaciliśmy. Dotychczas w prawie wielu krajów, w tym i Polski, obrót dobrami niematerialnymi był dość słabo uregulowany" - podkreślił. Europoseł ubolewał jednocześnie, że z projektu wykreślono zapisy dotyczące usług finansowych, bo w Polsce przy okazji udzielania różnego rodzaju pożyczek często dochodzi do nadużyć.
Bielan wyjaśnił też, że po prawdopodobnym przyjęciu dyrektywy przez PE w marcu, rozpoczną się negocjacje z Radą Unii, która chciała wykreślić m.in. cały rozdział o handlu przez internet, jednak - jego zdaniem - z powodu zdecydowanego poparcia państw członkowskich, jest duża szansa, że całość zostanie przez Radę zaakceptowana.(PAP)
Według Bielana, pierwsze czytanie i głosowanie nad projektem dyrektywy "na 90 proc." odbędzie się w marcu, a to oznacza, że jest szansa, by dyrektywa weszła w życie jeszcze w tym roku. Od tego momentu państwa członkowskie Unii będą miały dwa lata na prowadzenie dyrektywy do swojego prawa krajowego.
Bielan mówił też, że głównym celem dyrektywy jest harmonizacja przepisów dotyczących handlu w internecie w państwach członkowskich, a to z kolei zwiększy skalę handlu transgranicznego. Jego zdaniem, polskie firmy na tym skorzystają, bo często oferują towary tańsze niż zagraniczna konkurencja.
Bielan przedstawił propozycje najważniejszych zapisów, chroniących konsumentów podczas transakcji przez internet. Jest to m.in. zakaz tzw. ptaszkowania, czyli automatycznego zaznaczania dodatkowych opcji przy okazji zakupów w internecie. "Często osoby, które nie są zbyt aktywne w internecie nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób dodają do koszyka coraz więcej towarów" - tłumaczył europoseł.
Dyrektywa ma zawierać również zakaz stosowania postanowień umownych, powodujących znaczną nierównowagę praw i obowiązków stron ze szkodą dla konsumenta oraz listę takich niedozwolonych zapisów - mówił Bielan. Klient będzie też miał prawo odstąpić od umowy bez podawania powodów w ciągu 14 dni od otrzymania towaru, który zakupił przez internet. Zaznaczył, że jeżeli sprzedający nie udzieli klientowi informacji o tym prawie, okres ten wydłuża się do roku. Bielan zaznaczył, że zapisy tego typu funkcjonują obecnie w polskim prawie, jednak te zawarte w projekcie są korzystniejsze dla konsumenta.
Europoseł poinformował też, że projekt zawiera zapis chroniący sprzedających, mówiący, że klient nie ma prawa odstąpienia od umowy, jeśli zakupił produkt specjalny, niestandardowy. Nie będzie też można odstąpić od zatwierdzonych przez konsumenta usług, które zostały już rozpoczęte.
Dyrektywa ma też wymóg stosowania czytelnego druku i zrozumiałego języka w umowach - dodał Bielan, podkreślając, że wyeliminuje to zjawisko umieszczania ważnych informacji małym drukiem.
Dyrektywa określi również maksymalną długość kontraktu na świadczenie usług - wyniesie ona rok. "Dziś operatorzy komórkowi oferują bardzo tanie, dotowane aparaty w zamian za podpisywanie umowy na okres dwóch lat. Osobiście mam obawy, czy to nie wpłynie niekorzystnie na rynek" - powiedział europoseł.
Dyrektywa zawierać też będzie zapisy dotyczące dóbr niematerialnych, pobieranych z sieci, np. plików muzycznych, filmowych czy programów. "Umożliwia odstąpienie od warunków umowy, gdy stwierdzimy np., że udostępniany nam jest inny plik niż ten, za który faktycznie zapłaciliśmy. Dotychczas w prawie wielu krajów, w tym i Polski, obrót dobrami niematerialnymi był dość słabo uregulowany" - podkreślił. Europoseł ubolewał jednocześnie, że z projektu wykreślono zapisy dotyczące usług finansowych, bo w Polsce przy okazji udzielania różnego rodzaju pożyczek często dochodzi do nadużyć.
Bielan wyjaśnił też, że po prawdopodobnym przyjęciu dyrektywy przez PE w marcu, rozpoczną się negocjacje z Radą Unii, która chciała wykreślić m.in. cały rozdział o handlu przez internet, jednak - jego zdaniem - z powodu zdecydowanego poparcia państw członkowskich, jest duża szansa, że całość zostanie przez Radę zaakceptowana.(PAP)