Wicepremier odpowiedział w ten sposób na pytanie dotyczące wniosku Komisji Europejskiej dotyczącego ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa oraz pytań prejudycjalnych kierowanych do TSUE przez polskie sądy, w tym Sąd Najwyższy. - W Europie zresztą toczy się spór na temat tego, jak szeroki jest zakres uprawnień TSUE i to jest spór zarówno wśród prawników, jak i wśród polityków. Coraz więcej krajów wyraża obawy przed nadmiernie rozszerzającą interpretacją przepisów o TSUE - powiedział w piątek na antenie radia RMF FM. I dodał, że jego zdaniem "niektórzy sędziowie i politycy próbują wygrać spór demokratyczny w Polsce metodami nacisku zagranicznego".

To kolejna już wypowiedź wicepremiera Gowina sugerująca, że polskie władze mogą nie uznać ewentualnych orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. - Jeżeli Trybunał dopuści się precedensu i usankcjonuje zawieszenie prawa przez Sąd Najwyższy, to nasz rząd zapewne nie będzie miał innego wyjścia jak doprowadzić do drugiego precedensu, czyli zignorować orzeczenie TSUE jako sprzeczne z traktatem lizbońskim oraz z całym duchem integracji europejskiej - powiedział.

Sprawdź: Traktat z Lizbony zmieniający Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską. Lizbona.2007.12.13. >>

Potem wycofywał się z tego twierdzenia lub próbował tłumaczyć, że źle go zrozumiano. Jego znaczenie było też bagatelizowane przez premiera i innych członków rządu oraz polityków PiS. Tłumaczono m.in., że to była prywatna i przypadkowa opinia. Jednak po kolejnej podobnej wypowiedzi trudno będzie mówić o przypadku, a o prywatnych opiniach członka rządu w mediach nie może być mowy.

Czytaj: Sądy pytają unijny trybunał o niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości >>