Aleksandra Partyk: Jest pani jedną z osób, które przygotowały Raport „Obietnice a rzeczywistość – statystyki sądów rejonowych po pięciu latach „reform” (2015-2020)”. Kim są pozostali autorzy opracowania?

Urszula Żółtak: To sędziowie: Anna Begier, Anna Wypych-Knieć, Maciej Plaskacz, Rafał Cebula oraz ekspert niezależny Łukasz Małecki-Tepicht. Prace były intensywne, trwały ponad pół roku. Wszyscy wykonywaliśmy je społecznie.

W raporcie przedstawiacie państwo obszerne statystyki. W jaki sposób uzyskaliście dane statystyczne do przygotowania opracowania?

Dane zostały uzyskane w trybie dostępu do informacji publicznej od prezesów sądów apelacyjnych. To są te same dane, które są w dyspozycji Ministerstwa Sprawiedliwości. Analizę ograniczyliśmy do sądów rejonowych, czyli sądów, do których wpływa najwięcej spraw, do najważniejszych danych statystycznych m.in. obsady sądów, czasu trwania postępowań i pozostałości, oraz do zasadniczych repertoriów.

Czytaj w LEX: Immunitet sędziego >

Jaka była intencja przy opracowaniu raportu?

Od 2019 r. Ministerstwo Sprawiedliwości zaprzestało publikacji danych statystycznych. Potem pojawiały się dane cząstkowe, które nie pozwalały na pełną ocenę funkcjonowania sądów Polsce. Jako sędziowie czuliśmy, że sytuacja w sądach nie wygląda korzystnie, że jesteśmy obciążeni pracą. Mieliśmy świadomość, że nieczęsto jesteśmy w stanie zagwarantować stronom, przychodzącym do sądu, rozpoznania sprawy w szybkim terminie. Ten problem nie dotyczy wyłącznie dużych sądów warszawskich. Zainteresowałam się statystyką, gdy sytuacja w moim referacie drastycznie się zmieniła. Na początku miałam 300 spraw, teraz jest ich ok. 1000.

Czytaj także: COVID znów atakuje sądy, a praca zdalna - w sferze marzeń >>

Jak można nadzorować 1000 akt w referacie?

Sędzia nie powinien mieć tylu spraw, bo to prowadzi do naruszenia prawa obywatela do sądu. Nie można rozpoznać sprawy w rozsądnym terminie. Przykre jest to, że jeśli wracam do trudnej sprawy, z której przygotowałam sobie notatki, to mimo tych notatek nie jestem w stanie odtworzyć wszystkiego. Z tego powodu ogrom czasu pochłania ponowne przygotowanie się do rozprawy. Gdyby było inaczej, ten czas mogłabym poświęcić na zajęcie się innymi sprawami. Zarządzanie tak obciążonym referatem jest trudne. Takie sytuacje dotyczą wielu sędziów. Jako sędziowie widzimy, że wymiar sprawiedliwości nie funkcjonuje tak jak należy. Przed pandemią w Warszawie na termin pierwszej rozprawy czekało się ponad rok. Teraz krócej, bo orzekamy też na posiedzeniach niejawnych i wpływa mniej spraw do sądów. Zakładam, że po zakończeniu pandemii do sądów znów wpłyną ogromne ilości spraw. Powinniśmy się liczyć z tym, że obecnie strony nie inicjują niektórych postępowań sądowych, gdyż mają inne priorytety, ale po pandemii może to się zmienić. W raporcie przedstawiliśmy jednoznaczne wskazówki, co powinien zrobić ustawodawca, by poprawić sytuację wymiaru sprawiedliwości. Wskazaliśmy te obszary, które są problematyczne, słabe. Uwypukliliśmy przyczyny problemów. Spodziewamy się reakcji na raport w formie opracowań ministerialnych. Raport to materiał, z którym należy się dogłębnie zapoznać. Nie jest to dokument, który można przeczytać w kilka minut i od razu dojść do konkluzji.

 

Czy do sądów cywilnych wpływa rocznie wiele spraw?

Generalnie bardzo wiele spraw wpływa do sądów i nie chodzi tu tylko o pion cywilny. Najbardziej newralgicznym rokiem był 2019. Wówczas wpłynęło do sądów 17 milionów spraw. Natomiast w 2015 roku wpływ był mniejszy – zarejestrowano 14 milionów spraw. Nietypowym rokiem okazał się 2020 z uwagi na pandemię. Aktywność ludzi została ograniczona, stąd liczba spraw była niższa - spadła do 13 milionów. Nie wiązałabym tego jednak z usprawnieniem postępowania sądowego. Spadek liczby spraw związany był po prostu z pandemią, gdyż doszło do pewnego paraliżu działalności społecznej. Zwróćmy też uwagę, że z powodu pandemii okresowo, przez kilka miesięcy, działalność sądów została zawieszona. Potem sądy pracowały w zasadzie tylko zdalnie. Można w ostatnim czasie odnotować zmniejszoną ilość wpływu, ale nie oznacza to, że nastała poprawa. Nawet jeśli sędziowie zakończyli więcej spraw niż w poprzednich latach, to i tak nie rozwiązuje to problemu zaległości z lat poprzednich, z okresu zwiększonego wpływu. Sytuację w sądach dobrze obrazuje wskaźnik pozostałości w przeliczeniu na etaty pracujące, czyli liczba spraw w referacie sędziego pod koniec roku. W sprawach rozpoznawanych w postępowaniu cywilnym procesowym w okresie 2015-2019 wzrósł o 28%, a okresie 2015-2020 o 11%. W sprawach nieprocesowych w tym czasie wzrost był znaczący – wyniósł aż 33%.  Oznacza to, że referaty w sądach rosną. Większe referaty to dłuższy czas rozpoznawania spraw.

Czy sądy cywilne są odpowiednio doetatyzowane?

W ostatnich 10 latach liczba sędziów mniej więcej jest na podobnym poziomie, choć ostatnio liczba ta spadła. Co ciekawe, liczba sędziów orzekających w sprawach cywilnych wzrosła o kilka procent, ale nastąpiło to kosztem innych wydziałów, np. karnego. Nie można mówić o tym, że interesy wymiaru sprawiedliwości są odpowiednio zabezpieczone. Czas postępowania sądowego pozwala dostrzec niewydolność systemu. W ostatnim czasie zdarzają się też trudniejsze sprawy i wymagające większego nakładu pracy np. dotyczące kredytów frankowych. Liczba sędziów cywilnych nie wzrosła do tego stopnia, by zrekompensować wpływ spraw do sądów oraz stopień ich trudności.

Co to w praktyce oznacza dla obywatela?

To przede wszystkim dłuższy czas na wyznaczenie terminu rozprawy i dłuższy czas postępowania. Może to naruszać prawo strony do sądu. Z raportu wynika, że w okresie 2015-2020 średni czas trwania postępowania w sprawie cywilnej procesowej wzrósł o ok. 44% z 10,3 do 14,8 miesięcy, a w sprawie cywilnej nieprocesowej o 91% z 5,5 do 10,5 miesięcy. Obecnie funkcjonują rozwiązania pandemiczne, które pozwalają w większym zakresie na kończenie spraw na posiedzeniach niejawnych. W wielu przypadkach można je stosować jedynie w sprawach prostych. Posiedzenia niejawne i rozprawy zdalne nie rozwiązują wszystkich problemów.

KOMENTARZ PRAKTYCZNY: Metodyka pracy sędziego w sprawach działowych >

Co unaocznia raport?

Pokazuje druzgocący stan wymiaru sprawiedliwości. Zapowiadano reformy usprawniające działania sądów, ale faktycznie niezbyt wiele się poprawiło, a w wielu obszarach wręcz pogorszyło. W tytule raportu nie bez powodu słowo reformy piszemy w cudzysłowie. W ostatnich latach wprowadzano szereg nowelizacji, ale niektóre z nie są praktyczne, czasami wprowadzone przepisy nie nadają się do stosowania, są martwe. Nowelizacje, w tym znaczna Kodeksu postępowania cywilnego z 2019 r., nie usprawniły postępowania sądowego, a zmiany systemowe w tym czasie należy uznać destrukcyjne dla wymiaru sprawiedliwości.  

 

 

Na czym one polegają?

Pod koniec 2020 r. mieliśmy około 1000 tzw. zamrożonych etatów sędziowskich, bo tyle stanowisk było do obsadzenia. To wynika z tego, że od 2016 r. zaprzestano powołań sędziowskich. Powołania te pojawiły się dopiero po utworzeniu nowej Krajowej Rady Sądownictwa w 2018 r. Jednak nominacje przeprowadzone z udziałem neoKRS są obarczone wadami. Kluczowa jest więc kwestia ich uregulowania. Dotyczy to ponad 1000 osób. Jeśli dochodzi do wadliwych proceduralnie powołań sędziowskich, to ma miejsce dewastacja wymiaru sprawiedliwości. Stan ten wiąże się ze spadkiem zaufania obywateli do prawa. Nie może być tak, że mamy do czynienia z orzeczeniami, które w przyszłości mogą być wzruszone z powodu wadliwej obsady sądu. Istnieją takie instytucje jak wznowienie postępowania, które mogą być wykorzystywane przez strony po wydaniu wyroku przez sędziego wadliwie powołanego do orzekania. Kwestia ta tylko pozornie nie wiąże się ze sprawnością procesu.

Można wiązać ten problem ze sprawnością działania sądów?

Tak. Unieważnienie wadliwych nominacji sędziowskich może spowodować, że strony będą wzruszały orzeczenia, a o tym decydować będą sądy. To może wpłynąć na sprawność działania sądów. Im wcześniej ten problem zostanie rozwiązany, tym więcej korzyści społecznych. Inną kwestią jest to, że mamy sędziów w Ministerstwie Sprawiedliwości, którzy pełnią funkcje urzędnicze. Miejscem sędziego nie jest Ministerstwo. Sędzia powinien zająć się sądzeniem. Liczbę sędziów zawyża statystycznie liczba osób delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy dodatkowo blokują etaty w sądach.  

Czytaj też: Mediacja po reformie KPC >

Co powinno się zmienić, by sprawy były rozpoznawane szybciej?

Potrzebne są realne zmiany procesu cywilnego. Kodeks postępowania cywilnego stał się eklektycznym dziełem, które zawiera wiele nieprzemyślanych rozwiązań. Wiele wprowadzonych regulacji się nie sprawdziło. Proces cywilny powinien być nowoczesny. Należy właściwie uregulować kwestie regulacji postępowań zdalnych. Teraz – mówiąc kolokwialnie – mamy do czynienia z amatorszczyzną. Rozprawy są prowadzone na sprzęcie, który nie jest odpowiednio dostosowany. „Iustitia” przygotowała filmik obrazujący faktyczne problemy rozpraw zdalnych. Należałoby się zastanowić nad stworzeniem instruktaży odnoszących się do tego, jak takie rozprawy powinny wyglądać. Wydaje mi się, że rozprawy zdalne mogłyby w niektórych przypadkach być prowadzone także po ustaniu pandemii, ale powinniśmy mieć odpowiednie regulacje prawne. Trzeba też zająć się odpowiednio sprawami „frankowymi”. Mimo zapowiedzi brakuje ustaw dotyczących frankowiczów. Po orzeczeniach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej sądy są zasypane sprawami kredytów frankowych, a kwestia ta powinna zostać już dawno rozwiązana ustawowo, zgodne z unijnymi standardami ochrony konsumenta, z korzyścią dla obywateli-konsumentów. Należy też zwiększyć profity dla stron, które korzystają z alternatywnych metod rozwiązywania sporów. Należy uatrakcyjnić korzystanie z mediacji.

Dr Urszula Żółtak jest sędzią Sądu Rejonowego Warszawa - Mokotów