Na początku września rząd przyjął projekt zmian ustawy o Policji oraz niektórych innych ustaw, przygotowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. W policji wydzielona ma zostać służba odpowiadająca za prowadzenie działań kontrterrorystycznych, czyli - jak sprecyzowano - działań wobec sprawców, osób przygotowujących lub pomagających w dokonaniu przestępstwa o charakterze terrorystycznym. Ma się składać z Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji "BOA" oraz samodzielnych pododdziałów kontrterrorystycznych policji.  Samo "BOA" będzie podlegać bezpośrednio szefowi policji.

Czytaj: W policji zmiany dotyczące antyterrorystów>>

Zmiany w "BOA" zapowiadane od dawna

O tym, że zmiany w działaniu policyjnych antyterrorystów są konieczne mówiono od dawna. Jeszcze w 2016 r. wiceminister MSWiA Jarosław Zieliński uzasadniał, że jest to konieczne z powodu sytuacji poza granicami Polski i zagrożeniom terrorystycznym. Nieoficjalnie kierownictwo policji wskazywało też na incydenty opisywane przez media - m.in. głośne sprawy pomylenia przez antyterrorystów adresów podczas akcji, czy koszty ponoszone po tego typu działaniach. 

Pojawił się nawet pomysł włączenia BOA do Centralnego Biura Śledczego Policji, był to jeden z priorytetów byłego szefa policji insp. Zbigniewa Maja. Ostatecznie jednak z niego zrezygnowano. 

Czytaj: Rząd: Nowa ustawa będzie jeszcze lepiej chronić dane w służbach>>

Problemem źli dowódcy? 

Jak mówi w rozmowie z portalem Prawo.pl prawnik Krzysztof Liedel - dyrektor Departamentu Prawa i Bezpieczeństwa Pozamilitarnego Biura Bezpieczeństwa Narodowego i szef Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas - proponowane rozwiązania są potrzebne. W jego ocenie nie są jednak efektem braków prawnych, ale problemem m.in. "złych dowódców, złego kierowania". 

- Niestety BOA funkcjonowało nie tak jak powinna funkcjonować jednostka antyterrorystyczna. I oczywiście proponowane zmiany strukturalno-formalne, kwestia powołania Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego to jest pomysł, który był od wielu lat dyskutowany. Do tej pory - przypomnijmy - jednostki te podlegały albo pod prewencje albo były pomysły włączenia ich w struktury CBŚP, różnie to wyglądało. Wykorzystywano je do różnych zadań, wpierały policyjne realizacje - zatrzymania, pościgi, a nie to powinno być ich priorytetem - dodaje. 

W ocenie eksperta, utworzenie odrębnego pion do zadań kontrterrorystycznych jest bardzo dobrym pomysłem. 

- Ta centralna jednostka będzie koordynować prace tych pododziałów nie tylko w zakresie planowanie, ale też przygotowywania akcji, wyposażenia, szkolenia - przypomina. 

Terroryzm powinien być priorytetem

Liedel podkreśla, że najważniejszą zmianą jest określenie priorytetu działań BOA - jako przeciwdziałania terroryzmowi. 

- Oczywiście to nie wyklucza sytuacji, w których antyterroryści będą wspierać kolegów przy różnego rodzaju realizacjach. Ale wiadomo, że głównym zadaniem, głównym celem działania jednostki, będzie przeciwdziałanie terroryzmowi - dodaje. 

Zaznacza, że takie podejście może też zapobiegać ewentualnym pomyłkom. 

- Nie zapominajmy, że te pododdziały są obecnie wykorzystywane przez inne jednostki, oddziały kryminalne. Pracują więc nie na swoich materiałach, tylko na podstawie informacji, które są im przekazywane. Błędy leżały raczej po stronie tych, którzy przygotowali akcje, planowali je. Teraz ma być inaczej. Jest szansa, że swoje działania będą przygotowywać i koordynować sami - dodaje Liedel.

Dowódzcy tylko z BOA? Ekspert: antyterroryści się zabezpieczają

W projekcie zaproponowano też, że kadra kierownicza będzie powoływana spośród funkcjonariuszy BOA. Zdaniem Liedela jest to swoiste zabezpieczenie policyjnych antyterrorystów przed "ludźmi z zewnątrz". 

Czytaj: Policja zapłaci 9 tys. zł za błąd antyterrorystów>>

- Nie wiem, czy jest to potrzebne. Zawsze wybierając dowódcę powinno się kierować jego kompetencjami, jego predyspozycjami, przygotowaniem. Takie wprost wskazania, że ma to być osoba wybrana spośród funkcjonariuszy danej jednostki, wydaje się być swoistym zabezpieczenie. Z punktu widzenia prawnego i legislacyjnego - moim zdaniem - jest to całkowicie niepotrzebne. Gdybyśmy mieli dobrych menadżerów w policji, dobrych szefów, to nigdy nie wybraliby osoby, która  się nie nadaje - zaznacza.