Po aresztowaniu straciłem dobre imię, gdy wyszedłem na wolność, nie mogłem znaleźć pracy - mówił w piątek w sądzie Zbigniew Gąsior, były członek zarządu stoczniowego holdingu, który domaga się od skarbu państwa odszkodowania za straty spowodowane niesłusznym aresztowaniem.
W procesie przed szczecińskim sądem okręgowym pięciu uwięzionych dziesięć lat temu prezesów (Krzysztof Piotrowski, Ryszard Kwidzyński, Zbigniew Gąsior, Grzegorza Huszcz, Marek Tałasiewicz) domaga się odszkodowania (za dni spędzone za kratami) i zadośćuczynienia (za straty moralne i cierpienia).
W piątek Zbigniew Gąsior, który domagał się dokładnie 892 700 zł, był przesłuchiwany przed sądem. Tłumaczył, że wyliczył odszkodowanie, mnożąc czterdzieści (tyle miesięcy mógłby być członkiem zarządu, gdyby nie aresztowanie) przez ok. 22 tys. zł (to różnica netto w zarobkach przed aresztowaniem i po aresztowaniu).
Pozostali prezesi domagają się od 0,5 mln zł do 2,5 mln zł. Gąsior przekonywał, że wniosek o upadłość Porty Holding był konsekwencją aresztowania prezesów.
Więcej: Gazeta Wyborcza Szczecin>>>