Dlaczego May przegrała wybory, czym miałby być miękki Brexit i co to oznacza dla Polaków i polskich firm a Wyspach?
Powody do zadowolenia może mieć prawie milion Polaków mieszkających, pracujących lub prowadzących biznes w Wielkiej Brytanii. Na ostatnim szczycie Unii Theresa May potwierdziła deklaracje, że obywatele Wspólnoty przebywający obecnie na Wyspach nie mają powodu do obaw i nikt ich ze Zjednoczonego Królestwa wyganiał nie będzie. Uproszczona zostanie także procedura ubiegania się o prawo stałego pobytu.

Brytyjska premier sfinalizowała także zapowiadaną wcześniej koalicję z północnoirlandzką Partią Demokratycznych Unionistów (DUP), która w wyborach uzyskała 10 mandatów potrzebnych torysom do uzyskania większości. Choć kosztowało ją to miliard funtów na rzecz Irlandii Północnej, to większy problem z koalicjantem może polegać na tym, że sztandarowym punktem programowym Unionistów jest rezygnacja z twardego Brexitu, a zwłaszcza stanowczy sprzeciw wobec powrotu do twardej granicy między Irlandią a Irlandią Północną oraz wyjścia z unii celnej. Jak wskazują polityczni przeciwnicy Theresy May pod znakiem zapytania stoi więc długofalowa zgodność koalicji co do realizacji polityki negocjacyjnej ws. Brexitu. Argumentują oni, że wynik wyborów dowiódł, iż opinia publiczna w Wielkiej Brytanii nie podziela reprezentowanego przez May stanowiska na temat funkcjonowania kraju w post-brexitowej rzeczywistości, a w związku z brakiem społecznego mandatu do sprawowania władzy powinna podać się do dymisji. Do rezygnacji zaraz po wyborach wezwała Nicola Strugeon, liderka Szkockiej Partii Narodowej i pierwsza minister Szkocji. Podobnego apelu nie odmówił sobie także największy wygrany przedterminowych wyborów Jeremy Corbyn, szef Partii Pracy (262 mandaty), który wielokrotnie powtarzał, że jest gotowy do objęcia stanowiska premiera. Rychłe odejście Theresy May, a nawet kolejne wybory parlamentarne wróży nie tylko Corbyn, ale także komentatorzy polityczni na Wyspach, a nawet byli politycy z Nigelem Faragem na czele. Do ponownego plebiscytu, którego tym razem nie przetrwałaby osłabiona Theresa May miałoby dojść w ciągu kilku najbliższych miesięcy, a najpóźniej na przełomie roku.

Dlaczego Theresa May przegrała wybory?
Przed wyborami brytyjska premier tłumaczyła, że powodem rozpisania przedterminowego głosowania jest próba wzmocnienia pozycji negocjacyjnej Londynu. Czego opinia publiczna nie usłyszała od premier to to, że dla Unii Europejskiej nie miało żadnego znaczenia, jak dużą większość parlamentarną będzie reprezentować jej partia, która ówcześnie sprawowała samodzielne rządy. Niezależnie od powodów rozpisania nowych wyborów do bezpośredniej porażki przyczyniły się cztery podstawowe czynniki.
Przede wszystkim obsesyjna i agresywna kampania nastawiona na twardy Brexit, a w tym odważna interpretacja wyników zeszłorocznego referendum. Stosunkowo niewielka różnica głosów w plebiscycie (4 proc.) została przekuta na dość radykalny wniosek, jakoby wszyscy bez wyjątku Brytyjczycy chcieliby bezkompromisowego wystąpienia z Unii, kosztem wspólnego rynku, a nawet opuszczenia Wspólnoty bez żadnego porozumienia w razie niezadowalającego wyniku albo zerwania negocjacji. Kolejnym czynnikiem była seria wyborczych wpadek, a wśród nich ta najważniejsza, dotycząca cięć w finansowaniu opieki społecznej i służby zdrowia. Szefowa rządu kilka dni tłumaczyła się z chybionych deklaracji, co zostało odebrane, jako zmiana stanowiska w obliczu ogromnej fali krytyki i spadku w sondażach. Theresa May nie do końca doceniła także swojego największego rywala, lidera Partii Pracy Jeremego Corbyna. Wielokrotnie podkreślała, że nie ma obecnie racjonalnej alternatywy dla rządzących ówcześnie torysów. Ostatecznie jednak Jeremy Corbyn odebrał Theresie May dużą liczbę głosów, zwłaszcza wśród młodych wyborców, którzy sprzeciwiali się radykalnej koncepcji Brexitu. Niezależnie od prowadzonej kampanii do porażki konserwatystów przyczyniły się także zamachy terrorystyczne w Londynie i Manchesterze, przez wielu odebrane jako niezdolność ówczesnego rządu do zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom Zjednoczonego Królestwa.

Jak miałby wyglądać miękki Brexit i co to oznacza dla Polaków i polskich firm?
Natychmiast po ogłoszeniu wyników wyborów w Wielkiej Brytanii pojawiły się głosy, że utrata przez torysów większości w parlamencie będzie skutkować złagodzeniem stanowiska w sprawie wystąpienia z unijnego wspólnego rynku, czemu sprzeciwiał się nie tylko nowy koalicjant, ale także największa partia opozycyjna Jeremego Corbyna. Zdaniem Corbyna udział we wspólnym rynku i unii celnej jest korzystny dla brytyjskiego rynku pracy i przemysłu, ale skoro Wielka Brytania nie będzie częścią Unii, trzeba będzie znaleźć na to inne rozwiązanie. W praktyce miękki Brexit mógłby więc oznaczać pozostanie tylko w unii celnej z Unią Europejską, a więc wciąż bez ceł i innych taryf w przyszłym obrocie handlowym. Pociągnie to jednak za sobą konieczność wypracowania jakiejś formy porozumienia dotyczącego zewnętrznej polityki handlowej, ponieważ Zjednoczone Królestwo po Brexicie będąc dla Unii państwem trzecim chce podpisywać własne porozumienia handlowe z innymi krajami na świecie. Odważniejszy scenariusz zakłada pozostanie także we wspólnym rynku, a to wymusi na Wielkiej Brytanii szereg ustępstw, zwłaszcza na polu swobodnego przemieszczania się osób, któremu sprzeciwiała się do tej pory Theresa May. Miękki Brexit miałby zostać także ukierunkowany na kontynuowanie w całości lub części dotychczasowej współpracy m.in. w kwestii polityki obronnej czy edukacji.

Jak mówi Agnieszka Moryc z Admiral Tax, polsko-brytyjskiej firmy doradztwa podatkowego - dla prawie miliona Polaków i dziesiątek tysięcy polskich firm w Wielkiej Brytanii zarówno wynik wyborów, jak i oficjalna deklaracja w sprawie obywateli Unii na Wyspach, to bez wątpienia powód do zadowolenia. Na znaczeniu straciła promowana do tej pory strategia twardego Brexitu i coraz częściej mówi się o zachowaniu dotychczasowych i bliskich relacji handlowych ze Wspólnotą. Miękki Brexit, choćby tylko z unią celną, pozwoliłby na kontynuowanie współpracy handlowej bez żadnych istotnych turbulencji i próżni prawnej. Niewykluczone, że Wielka Brytania pozostanie także częścią wspólnego rynku, bo z dnia na dzień przybywa zwolenników takiego rozwiązania.

Czy scenariusz miękkiego Brexitu w takim kształcie jest realny? 
O pozostaniu częścią jednolitego rynku od dawna mówiła już Nicola Sturgeon z SNP, za takim rozwiązaniem jest również Jaremy Corbyn, lider Liberalnych Demokratów Tim Farron, a także nowy koalicjant torysów Partia Demokratycznych Unionistów. Nawet wśród Konserwatystów Theresy May są parlamentarzyści wspierający takie rozwiązanie. Jak podawał niedawno brytyjski dziennik „Daily Telegraph” doszło już do tajnego spotkania przedstawicieli tej partii z laburzystami, którego celem miało być wypracowanie międzypartyjnego porozumienia w sprawie Brexitu, ponieważ Theresa May jest naciskana na pozostanie Wielkiej Brytanii wewnątrz jednolitego rynku nie tylko ze strony opozycji, środowisk biznesowych, ale także z wewnątrz własnej partii. To bez wątpienia dopiero początek rozmów zmierzających do porozumienia, które kosztem złagodzenia warunków dotychczasowej strategii Brexitu ma zabezpieczyć interesy gospodarcze Królestwa i zapewnić biznesowi możliwość dalszego i możliwie nieskrępowanego funkcjonowania.
Szczególną troskę o kształt i przyszłą kondycję biznesu w Wielkiej Brytanii wyraziła w mowie tronowej również Elżbieta II. Królowa podkreślała, że nowy rząd będzie współpracował z biznesem, aby zapewnić Zjednoczonemu Królestwu jak najlepszą przyszłość poza Unią Europejską, a nowe ustawodawstwo będzie zmierzało do zagwarantowania pewności nie tylko obywatelom, ale także firmom. Głowa państwa wyraziła nadzieję na wypracowanie głębokiego i specjalnego partnerstwa w obszarze handlu i ceł, zapewniając jednocześnie, że biznes, a zwłaszcza eksporterzy będą mogli liczyć na wsparcie ze strony rządu. Przedsiębiorcy z zadowoleniem przyjęli również deklarację, że podatki pozostaną na niskim poziomie, co ma pomóc wdrażać nowoczesną strategię przemysłową opartą m.in. o samochody elektryczne, przemysł kosmiczny, wyspecjalizowane oraz wysoko płatne zawody przyszłości.
Krzysztof Oflakowski