Jego zdaniem łączne głosowanie może pociągać problemy formalne. Marszałek zaznaczył jednak, że zwróci się do Krajowego Biura Wyborczego o przekazanie informacji nt. zasad i możliwości głosowania wspólnego, w wyborach do Sejmu i Senatu oraz w referendum. Wyjaśnił, że to, co usłyszał w piątek od dyrektor KBW Beaty Tokaj podczas jej konferencji prasowej, skłania go do zadania wielu pytań.
Czytaj: Senat 4 września rozpatrzy wniosek prezydenta ws. referendum>>
Borusewicz ocenił, że z przeprowadzeniem referendum w proponowanym przez prezydenta terminie wiązać się mogą problemy formalne, związane z faktem, że "ordynacje do wyborów parlamentarnych i referendalna się różnią". "Warunkiem najważniejszym w referendum jest frekwencja, która musi zostać bardzo dokładnie policzona. Takiego warunku nie ma w wyborach parlamentarnych" - zaznaczył.
Jak podkreślił, ma też wątpliwości co do tego, jak miałyby wyglądać godziny takiego połączonego głosowania - czy będą to godziny od 6 do 22 (jak w przypadku referendum) czy też od 7 do 21 (jak w wyborach parlamentarnych). Jak mówił, nie wie też, jak należy traktować tych, którzy przyjdą głosować na posłów i senatorów już o 6 rano bądź po godz. 21.
Borusewicz wskazywał, że jego wątpliwości dotyczą też "list wyborczych i wspólnych urn". "Uzgodnienie tych sprzeczności wymagałoby decyzji ustawodawczej. To nie jest takie proste od strony formalnej" - ocenił.
Szefowa KBW poinformowała w piątek, że gdyby 25 października odbyły się wybory do parlamentu i referendum, obowiązywałby jeden spis wyborców, karty do głosowania wrzucane byłyby do jednej urny, ale frekwencje byłyby liczone osobno. Jak mówiła, lokale wyborcze w takiej sytuacji powinny być otwarte od 6 do 22. (ks/pap)