Bp Piotr Jarecki, biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej, stawił się we wtorek na policji, gdzie policjant prowadzący dochodzenie przedstawił mu zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Biskup przyznał się do winy, a policjant zaproponował uzgodnioną wcześniej z prokuraturą karę: osiem miesięcy ograniczenia wolności i cztery lata zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów. I biskup ją zaakceptował. Jeśli sąd ją zaakceptuje, Piotr Jarecki przez osiem miesięcy będzie musiał wykonywać prace społeczne - 20 godzin miesięcznie.
Osiem miesięcy ograniczenia wolności to surowa i dolegliwa kara - uważa Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych. I proponuje prokuraturze: niech warszawski biskup, który po pijanemu spowodował kolizję, w ramach prac społecznych poprowadzi warsztaty.
Co mógłby robić? - Przecież nie będzie grabił liści w parku, to byłoby kompletnie bez sensu - wzrusza ramionami Janusz Popiel. - Uważam, że skoro już doszło do takiej sytuacji, należy wykorzystać ją z maksymalnym pożytkiem. Dlatego w środę zaproponuję prokuratorowi, aby biskup w ramach prac społecznych przeprowadził cykl warsztatów dla tych, którzy spowodowali wypadki drogowe po pijanemu - dodaje.

Źródło: Gazeta Wyborcza