W liście do Radosława Sikorskiego twórcy m.in. Marek Dutkiewicz, Robert Janowski i Marek Kościkiewicz, zwrócili się z prośbą "o zwiększenie nacisku na aktywności legislacyjne zmierzające do szerszego zabezpieczenia interesów twórców, aktorów i ludzi kultury, którzy prowadzą nierówną walkę ze środowiskiem piratów".

Straty spowodowane czerpaniem nielegalnych zysków z pracy środowisk twórczych - jak podkreślili artyści - odciskają piętno zarówno na gospodarce, jak i kulturze.
Czytaj: Milionowe straty polskiej gospodarki z powodu piractwa w sieci>>>

"Liczymy, że w najbliższym czasie uda się podjąć kroki legislacyjne, które staną się skutecznym mechanizmem ograniczającym piractwo i będą wyraźnym sygnałem dla osób i instytucji zaangażowanych w kulturę i sztukę, że państwo polskie wspiera ich na froncie walki o poszanowanie ich pracy oraz własności twórczej i intelektualnej" - podkreślono w liście do marszałka Sejmu.

Podczas konferencji "Piractwo internetowe katem polskiej kultury" jej organizatorzy, m.in. z kancelarii prawnej Glass-Brudziński, zaprezentowali raport ukazujący zależności między piractwem a finansowaniem kultury. Wynika z niego, że roczna strata dla polskiej gospodarki z powodu piractwa internetowego to ok. 600 mln zł, a 250 mln zł wynoszą straty Skarbu Państwa.

"Piractwo bezpośrednio ogranicza finansowanie kultury, głównie masowej, która cieszy się największą popularnością i przynosi piratom największe zyski. Każdy nielegalnie udostępniony film, czy utwór to pieniądze, które nie trafiły do wytwórni, dystrybutorów, aktorów i muzyków" - zwrócił uwagę prawnik Wojciech Bojarski, który zaprezentował raport.

Przypominając dane m.in. z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego za 2013 r. raport głosi, że w Polsce 52 proc. internautów korzysta z nielegalnych źródeł. Np. procent widzów korzystających z darmowego ściągania filmów przynajmniej raz w tygodniu w Polsce wynosi 45 proc., natomiast w Niemczech - 16 proc., Francji - 19 proc., a w Wielkiej Brytanii - 20 proc.

W Polsce regulacje prawne, które mają ograniczać piractwo internetowe - jak tłumaczył Bojarski - istnieją tylko teoretycznie. "Bo faktycznie ani prokuratury, ani sądy cywilne w wielu sprawach związanych z prawami autorskimi nie chcą podejmować działań, zwłaszcza jeśli chodzi o piractwo" - zauważył prawnik. W jego ocenie, sprawy dotyczące ochrony praw autorskich są przez polski wymiar sprawiedliwości lekceważone.

Raport głosi np., że w Polsce za pośrednictwem serwisów oferujących nielegalny dostęp do treści wideo dochodzi rocznie do 400-500 mln odtworzeń filmów. Podano w nim, że np. film "Wałęsa. Człowiek z nadziei" w reż. Andrzeja Wajdy obejrzało nielegalnie 460 tys. osób., przy czym liczba sprzedanych biletów do kin wyniosła 956 tys.

Wśród najważniejszych przyczyn piractwa internetowego autorzy raportu wymieniają m.in. poczucie niskiej szkodliwości społecznej u osób, które korzystają z nielegalnych źródeł, nieumiejętność rozróżniania źródeł legalnych i nielegalnych, a także słaba oferta np. filmowa lub muzyczna ze źródeł legalnych. Ich zdaniem, przyczyną piractwa jest również możliwość finansowania serwisów oferujących nielegalny dostęp do treści przez pośredników płatności oraz reklamodawców, a także wszechobecne poczucie bezkarności. (PAP)