Margulies, wraz z polskim pełnomocnikiem Zubaidy mec. Bartłomiejem Jankowskim, spotkali się w środę z dziennikarzami w Centrum Prasowym PAP. W czwartek mają oni rozmawiać o sprawie w krakowskiej prokuraturze apelacyjnej, która prowadzi obecnie polskie śledztwo ws. domniemanych więzień CIA. Zubaida - który twierdzi, że był torturowany przez oficerów CIA właśnie w Polsce - ma w tym śledztwie status pokrzywdzonego.
W marcu br. "Gazeta Wyborcza" napisała, że warszawska prokuratura apelacyjna, w prowadzonym od 2008 r. śledztwie, jeszcze w styczniu br. postawiła b. szefowi Agencji Wywiadu Zbigniewowi Siemiątkowskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień oraz naruszenia prawa międzynarodowego.
Według amerykańskiego prawnika postawienie zarzutów wysokiemu urzędnikowi świadczy o niezależności polskiej prokuratury i przestrzeganiu przez nią prawa. Zarazem wyraził on zaniepokojenie, że nie ujawniono oficjalnie zarzutu. Podkreślił, że śledztwo powinno być transparentne. Zastrzegając, że nie może ujawniać tajemnic śledztwa, mec. Jankowski oświadczył, że polska prokuratura wykonała "bardzo dobrą pracę".
Margulies w zeszłym tygodniu widział się z Zubaidą, więzionym od 2006 r. w amerykańskim obozie na Kubie w Guantanamo. Powiedział, że Palestyńczyk pytał go o zarzuty polskiej prokuratury, choć nie wiedział, czy coś zmienią w jego sytuacji. "Powiedział, że najważniejsze jest, aby to, co go spotkało, nie przytrafiło się już nikomu więcej" - dodał prawnik.
Podkreślił, że Zubaida nadal jest przetrzymywany w Guantanamo, choć dziś nikt mu nie zarzuca członkostwa w Al-Kaidzie. Dodał, że jego klient potępia ataki na USA z 11 września 2001 r. "On jest uważany w USA za potwora" - dodał Margulies. Ujawnił, że jako amerykański Żyd z korzeniami z Polski, otrzymuje e-maile z zarzutami, iż jest "złym Żydem", skoro reprezentuje kogoś takiego. Wyjaśnił, że chodzi o "obronę człowieczeństwa", a żaden argument nie może usprawiedliwiać tortur. "Wojna (z terroryzmem - PAP) nie zawiesza prawa" - dodał.
Zubaida jest Palestyńczykiem urodzonym w Arabii Saudyjskiej. W 2002 r. został zatrzymany w Pakistanie jako "osoba nr 3" w Al-Kaidzie i "przyboczny Osamy ben Ladena". W grudniu 2002 r. CIA miała przetransportować go z Tajlandii do Polski, gdzie miał być przetrzymywany przez kilka miesięcy. Miał on tu być podtapiany 83 razy; trzymany nago w niewygodnych pozycjach; narażano go na hałas i zimno; nie mógł załatwiać potrzeb fizjologicznych.
Jeszcze w 2010 r. adwokaci Zubaidy wnieśli, by polscy prokuratorzy przesłuchali samego Zubaidę oraz m. in. b. prezydenta USA George'a Busha (być może w drodze pomocy prawnej z USA). Mec. Jankowski przyznał, że zna opinię Departamentu Sprawiedliwości USA, który jeszcze w 2009 r. odpowiedział, że USA nie będą współpracować z Polską w tym śledztwie, bo mogłoby to naruszyć bezpieczeństwo lub inny istotny interes Stanów Zjednoczonych. Jankowski przyznał, że amerykańska pomoc prawna nie jest niezbędna dla ustaleń polskiej prokuratury.
Także Saudyjczyk Abd al-Rahim al-Nashiri, inny domniemany więzień CIA z Polski, jest pokrzywdzonym w polskim śledztwie.
Według "GW" postawienie zarzutów Siemiątkowskiemu było możliwe dzięki otrzymaniu od AW pełnej dokumentacji współpracy z CIA w pierwszym okresie wojny z terroryzmem. Siemiątkowski nie komentował sprawy. W połowie lutego prowadzenie sprawy przejęła krakowska prokuratura. Nikt nie ujawnia szczegółów śledztwa. Ostatnio podano, że przesłuchano dotychczas 62 osoby i zgromadzono 20 tomów akt.
Domniemanie, że w Polsce - i kilku innych krajach europejskich - mogą być tajne więzienia CIA, wysunęła w 2005 r. organizacja Human Rights Watch. Według niej takie więzienie w Polsce miało się znajdować na terenie szkoły wywiadu w Kiejkutach lub w pobliżu wojskowego lotniska w pobliskich Szymanach. Polscy politycy, m.in. ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz premierzy, wielokrotnie zaprzeczali, by takie więzienia w Polsce istniały. Z informacji Straży Granicznej wynika, że od grudnia 2002 do września 2003 r. siedmioma samolotami gulfstream (używanymi m.in. przez CIA) przywieziono do Szyman 20 osób z Afganistanu, Dubaju i Maroka.

Łukasz Starzewski (PAP)