Sesja w USA przez dłuższą część dnia była przedłużeniem dyskontowania upiornej wizji załamania gospodarczego, ale na godzinę przed końcem notowań dokonał się przełom. Financial Times przywołał słowa Olly Rehna - unijnego komisarza do spraw gospodarki - który powiedział, że ministrowie finansów UE, zamierzają się przyjrzeć bilansom europejskich banków i rozważali plany ich skoordynowanej rekapitalizacji. Wiadomość ucieszyła Wall Street, S&P zakończył sesję zwyżką o 2,25 proc. (subindeks instytucji finansowych wzrósł o 4,1 proc.), odbijając od najniższego poziomu dnia o 4,5 proc.

Euforycznej reakcji (zwyżka trwała 50 minut) nie można się dziwić. Pomysł by ratować bilanse banków, zamiast zmierzającą tak czy owak do bankructwa Grecję, jest jedynym rozsądnym wyjściem z obecnej sytuacji. Niestety, krótko po końcowym dzwonku agencja Moodys przypomniała, że nie tylko o Grecję tu chodzi, obniżając rating Włoch o trzy stopnie i ostrzegając, że również inne kraje europejskie są zagrożone obniżkami, z wykluczeniem tych, legitymujących się poziomem ratingu Aaa (Niemcy i Francja), dla których zagrożeń nie widać.

Decyzja Moodys podkopała odradzające się zaufanie do akcji w Azji, gdzie sesja miała przebieg odwrotny do tego, co obserwowaliśmy w USA. A więc początkowe zwyżki zamieniły się w spadki. Na godzinę przed końcem notowań Nikkei tracił 1 proc., a Kospi 1,9 proc. Hang Seng spadał o 3,4 proc., a indeksy giełdy w Szanghaju notowały straty rzędu kilku dziesiętnych. Wzrosty udało się utrzymać w tym czasie na większości pozostałych parkietów azjatyckich.

W Europie powinny przeważyć pozytywne nastroje, a decyzja Moodys może je tylko tonować, nie pozwolić przerodzić się im w przedwczesną euforię. Ostatecznie wciąż mówi się tylko o pomyśle na wyjście z impasu, do realizacji droga daleka. Z drugiej strony decyzja Moodys wobec Włoch jest wyraźnie spóźniona do rynku, który już wcześniej przecenił włoskie obligacje i podbił ceny CDSów, a jednocześnie zepchnął ceny akcji włoskich banków. Inwestorzy szybko zdadzą sobie sprawę z tego, że komunikat Moodys nie mówi im niczego, czego nie wiedzieliby już wcześniej.

Dzień przyniesie publikację indeksów PMI sektora usług w Europie (do 10:00) i w USA (ISM o 16:00), dane o sprzedaży detalicznej w strefie euro (11:00) oraz raport ADP z amerykańskiego rynku pracy (14:15). Spodziewana jest także konferencja prasowa po spotkaniu w trójkącie Merkel-Sarkozy-Baroso (15:15). Jeśli inwestorzy nie będą tymi wydarzeniami nadmiernie rozczarowani, uważam że jest szansa zakończyć dzień zwyżkami, a nawet można liczyć na przełamanie tendencji spadkowej na rynkach przynajmniej w perspektywie kilku sesji, jeśli nie dłuższej. 

Emil Szweda, Noble Securities SA