Nową, tzw. stabilizującą regułę wydatkową ma wprowadzić przygotowana przez rząd nowelizacja ustawy o finansach publicznych, której pierwsze czytanie odbyło się w czwartek w nocy. Nowa reguła ma być antycykliczna, w przeciwieństwie do obowiązujących obecnie reguł, które ograniczają wzrost wydatków, gdy gospodarka ma kłopoty (co pogłębia spowolnienie) i pozwalają na zwiększenie wydatków w czasach koniunktury.

"Reguła wydatkowa, którą proponujemy, może na pierwszy rzut oka wydawać skomplikowana, ale zapewniam, że taka nie jest" - powiedział wiceminister uzasadniając projekt. Poinformował, że reguła jest ważnym elementem przebudowy finansów publicznych, który ma zapewnić ich bezpieczeństwo "na całe dziesięciolecia".

Wiceminister zauważył, że całość wydatków państwa i samorządów nie powinna przekraczać poziomu gwarantującego stabilność finansów publicznych. Wskazał jednak, że w ubiegłych latach ten poziom był wielokrotnie przekraczany - wywodził, że działo się tak ponieważ brakowało odpowiedniej reguły wydatkowej. Wydatki publiczne rosły zwłaszcza w czasach koniunktury, a w momencie spowolnienia trzeba było je gwałtownie ograniczać.

"Dzisiaj, gdy tempo wzrostu PKB kształtuje się wokół 2 proc. poznajemy skutki takiej polityki" - powiedział Cichoń. Wskazał, że rząd miał do wyboru albo mocno ściąć wydatki i zdusić rodzące się ożywienie gospodarcze, albo zawiesić obowiązywanie progów ostrożnościowych ograniczających możliwość zadłużania się państwa.

Cichoń poinformował, że do projektu wprowadzono zapisy, które ułatwią samorządom wykorzystanie funduszy unijnych w nowej perspektywie finansowej.

Zofia Czernow z PO powiedziała, że przygotowane przez rząd zmiany są bardzo ważne i potrzebne dla zapewnienia bezpieczeństwa finansów publicznych, dlatego jej klub rekomenduje kontynuowanie prac nad nimi. "Wprowadzenie stabilizującej reguły wydatkowej oznacza istotną zmianę polityki fiskalnej państwa" - oceniła. Zwróciła uwagę, że obowiązujące reguły fiskalne nie zapewniają stabilności finansowej państwa w długim okresie i mają wady systemowe.

Także Jan Łopata z PSL uważa, że nad zmianami powinna pracować komisja finansów publicznych. Zwrócił uwagę, że nowa reguła dostosowuje polskie prawo do regulacji unijnych. "Myślę, że dyskusja i prace nad tym projektem, to też nasze polskie doświadczenie" - zaznaczył. Podkreślił, że nowa reguła zastąpi dyscyplinującą regułę i dostosuje wzrost wydatków do średniego tempa PKB z uwzględnieniem inflacji.

Paweł Szałamacha (PiS) nazwał natomiast proponowaną regułę "gorsetem utrudniającym pole manewru przyszłym rządom" i wniósł o odrzucenie projektu nowelizacji w pierwszym czytaniu. Poseł zauważył, że forsowane przez rząd przepisy utrudnią przyszłym rządom realizowanie swoich programów - szczególnie dotkliwa będzie, gdy któraś z ekip będzie chciała podjąć się reformowania np. systemu opieki zdrowotnej, czy edukacji. Szałamacha jest przekonany, że choć dziś rząd chwali tę regułę, to gdy tylko zacznie mu ona zawadzać, to "pójdzie ona do kosza, tak jak do kosza trafiły poprzednie".

Poseł SLD Ryszard Zbrzyzny zaznaczył, że budżet nie jest celem samym w sobie, ale środkiem do wykonywania zadań państwa. Pytał, czy ograniczenie wydatków państwa nie zagrozi wykonywaniu tych zadań. Ocenił, że proponowane przez rząd rozwiązanie to pójście po linii najmniejszego oporu i mechaniczne ścięcie wydatków. "Innymi słowy, państwo będzie robiło to, co dotychczas, tylko w mniejszym zakresie" - powiedział. Również SLD chce odrzucenia projektu.

Za odrzuceniem projektu jest też Solidarna Polska. Poseł Piotr Szeliga (SP) powiedział, że już raz rząd doprowadził do zawieszenia niewygodnego dla niego progu ostrożnościowego. Jego zdaniem jest to wyraz braku poszanowania dla państwa.

Cichoń, odpowiadając na pytania posłów powiedział m.in., że nie ma ryzyka katastrofy finansów publicznych, co nie oznacza, że nie możliwe jest w tym roku przekroczenie 55 proc. progu ostrożnościowego. "Na pewno bez skutków, które przekroczenie tego progu może wywołać. Ale dziś trudno tak naprawdę o tym przesądzać" - tłumaczył.

Dodał, że dzisiejsze rachunki nie uwzględniają końcowego wyniku, jeśli chodzi o PKB, uwzględniają natomiast zaspokojenie 90 proc. potrzeb pożyczkowych państwa. "To jest kwestia także kursu walutowego, który ma bardzo istotne znaczenie, jeśli chodzi o końcowy wynik. Przy kursie walutowym średnim możemy czuć się bezpieczni, jeśli chodzi o formułę sankcji związanych z przekroczeniem progu 55 proc." - podkreślił.

Projekt przewidujący wprowadzenie nowej reguły wydatkowej rząd przyjął na początku października. Zastąpi ona obecną regułę oraz dotychczasowe sankcje przewidziane po przekroczeniu przez państwowy dług publiczny 50 proc. PKB. Nowa reguła ma ograniczyć wzrost wydatków sektora instytucji rządowych i samorządowych do średniego tempa wzrostu PKB. W okresie dobrej koniunktury wydatki mają rosnąć wolniej niż PKB, a w okresie spowolnienia gospodarczego – szybciej.

W sytuacji nadmiernej nierównowagi finansów publicznych włączona ma być zapisana w regule automatyczna korekta tempa wzrostu wydatków. Korekta ta będzie jednak zawieszona w razie prognozowanego silnego spowolnienia gospodarczego.

mmu/ her/ tpo/