- Muszą znaleźć się środki finansowe dla polskich rodzin. To warunek trwania Polski i niepodległości państwa - mówił prezydent o projekcie.  Wskazał, że źródłem finansowania proponowanych przez niego zmian mogą być m.in. środki z KPO, które powinny trafić do polskich rodzin. 

Co w projekcie? 

Projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz niektórych innych ustaw zakłada, że podatek dochodowy (PIT) ma wynosić 12 proc. minus kwota zmniejszająca w wysokości 3600 zł przy podstawie obliczenia podatku do 140 tys. zł rocznie. W przypadku, gdy podstawa jest wyższa niż 140 tys. zł, podatek miałby wynosić 13 tys. 200 zł plus 32 proc. od nadwyżki.

Zgodnie z projektem, w przypadku rodzica co najmniej dwójki dzieci kwota zmniejszająca podatek dla osób o dochodach poniżej 140 tys. zł wyniesie 16 tys. 800 zł. W przypadku osób o dochodach powyżej 140 tys. zł podatek - jak wcześniej - miałby wynosić 32 proc. od nadwyżki. Propozycja miałaby dotyczyć też m.in. rodziców zastępczych i opiekunów prawnych, u których dzieci mieszkają, a w przypadku pełnoletnich dzieci uczących się - m.in. rodziców wykonujących obowiązek alimentacyjny.

Ponadto w projekcie noweli prezydent zaproponował zmianę szeregu innych ustaw podatkowych, w tym m.in. Ordynacji podatkowej, ustawy o KAS i w załączniku do ustawy o VAT.

Jak wskazano w uzasadnieniu do tego projektu stanowi on „realizację jednego z kluczowych zobowiązań złożonych polskim rodzinom w trakcie kampanii wyborczej (prezydenckiej - PAP), jest wyrazem konsekwentnej troski o ich dobro oraz wsparciem w codziennych wyzwaniach”. Dodano, że obowiązek wspierania rodzin nabiera szczególnego znaczenia w warunkach kryzysu demograficznego, czyli zjawiska, które w perspektywie długoterminowej rodzi „poważne zagrożenia dla stabilności finansów publicznych”.
 

Pytanie o rodziny z jednym dzieckiem w trudnej sytuacji

Jak mówi Anna Misiak, doradca podatkowy, partner w MDDP, przed wprowadzeniem nowych preferencji podatkowych dla rodzin warto przeprowadzić przegląd polskiego systemu podatkowego.

- Najpierw należałby zbadać, jakie skutki finansowe oraz społeczne będą miały nowe preferencje. Należy pamiętać, że na zwiększenie dzietności nie wpływa tylko system podatkowy, ale szereg dodatkowych czynników. Warto też zadać pytanie, dlaczego PIT-0 ma dotyczyć rodzin wychowujących dwójkę i więcej dzieci. Czy nie doprowadzimy w ten sposób do dyskryminacji rodzin wychowujących jedno dziecko, ale znajdujących się w bardzo trudnej sytuacji finansowej oraz rodzin wychowujących jedno niepełnosprawne dziecko – wskazuje Anna Misiak.

Trzeba znaleźć źródło finansowania

Dr Marcin Mrowiec główny ekonomista Grant Thornton oraz ekspert Business Centre Club zaznacza na wstępie, że w obecnej sytuacji budżetowej, kiedy deficyt za 2025 r. ma wynieść 289 mld zł, nie możemy sobie  pozwolić na żadne dodatkowe wydatki.

- Mamy potężny deficyt, a to oznacza, że absolutnie nie powinny być wprowadzane żadne propozycje, które dodatkowo pogorszą sytuację budżetową. Można to zobrazować w ten sposób, że codziennie (z wyjątkiem weekendów i świąt) zadłużamy się na ponad 1 miliard zł – ponad to, co płacimy w podatkach. Do tego już teraz rocznie wydajemy ponad 100 mld zł na obsługę długu, czyli spłatę samych odsetek – i ten ciężar będzie rósł, bo nieustannie rośnie zadłużenie. Dodatkowe zadłużanie się zwiększa ryzyko kryzysu finansów publicznych – mówi dr Marcin Mrowiec.

- Jednak PIT-0 może być dobrym rozwiązaniem, gdyby udało się znaleźć oszczędności w budżecie. Można np. zweryfikować i ograniczyć nieefektywny program 800 plus do najbardziej potrzebujących, a zaoszczędzone w ten sposób środki wykorzystać na zwolnienie podatkowe dla rodzin. W mojej ocenie zwolnienie z podatku osób zarabiających mogłoby być bardziej efektywnym wsparciem, niż 800 plus, ponieważ dodatkowo motywuje rodziców do uzyskiwania dochodów. Oczywiści diabeł tkwi w szczegółach i aby ocenić propozycje prezydenta, musimy poznać projekt oraz analizę tego projektu przez Ministerstwo finansów – dodaje dr Mrowiec.

Ekonomista analizował też zapowiadaną przez prezydenta inicjatywę obniżki VAT z 23 do 22 proc.

- Jestem oczywiście zwolennikiem niskich podatków, ale ta obniżka wygenerowałaby dodatkowe zadłużenie. Istnieje też ryzyko, że konsumenci by jej nie odczuli w postaci niższych cen, ponieważ większość z tego  1 pkt proc. zostałaby prawdopodobnie przejęta przez handel – mówi dr Mrowiec.