W środę PE przyjął niewiążącą rezolucję, w której odrzucił wieloletni budżet UE w kształcie uzgodnionym przez przywódców na lutowym szczycie UE.

"My mamy sytuację jako Polska naprawdę dość komfortową, ponieważ budżet, jaki przyjęliśmy na Radzie Europejskiej, z polskiego punktu widzenia zadowalający, jest budżetem z punktu widzenia Unii jako całości dość oszczędnym" - powiedział Tusk. Dodał, że środowa polityczna rezolucja PE nie jest decyzją, ale wstępem do negocjacji.

Lutowy szczyt UE po raz pierwszy uzgodnił wieloletni budżet mniejszy od poprzedniego. Jednak zgodnie z ustaleniami przywódców, Polska na lata 2014-20 Polska otrzymałaby 105,8 mld euro unijnych funduszy, w tym na politykę spójności 72,9 mld euro, a na politykę rolną 28,5 mld euro. To dałoby jej pozycję największego beneficjenta funduszy UE. Jednak ustalenia przywódców musi jeszcze zatwierdzić PE.

Premier ocenił, że ostateczne odrzucenie budżetu przez PE jest możliwe teoretycznie, ale "praktycznie takie zagrożenie - jego zdaniem - nie zachodzi". "Ewentualne zmiany, które będą wynikiem tych negocjacji (krajów UE z PE - PAP), jeśli zajdą jakieś istotne zmiany, powinny być raczej na korzyść tych, którzy są biorcami (funduszy UE - PAP)" - powiedział.

Dodał, że niechęć PE do budżetu "w jakimś sensie wyraża także generalny pogląd Polski, że budżet europejski powinien być większy, a nie mniejszy". "My będziemy bronili tego budżetu, bo on nas satysfakcjonuje, ale stanowisko Parlamentu Europejskiego nie jest w cudzysłowie antypolskie, bo tak naprawdę jest protestem przeciwko zbyt oszczędnemu budżetowi" - zaznaczył.

Środowej rezolucji PE odrzucającej budżet UE w obecnym kształcie nie poparła polska delegacja PO-PSL w Europejskiej Partii Ludowej. Tusk powiedział, że europosłowie konsultowali się z nim w tej sprawie. "Bardzo twardo domagali się, aby sformułowanie +odrzucenie+ nie było zawarte w tej rezolucji i trudno się dziwić polskim eurodeputowanym, skoro wszyscy wiemy, że ten budżet jest dla Polski satysfakcjonujący" - powiedział. Dodał, że polscy eurodeputowani są w Parlamencie Europejskim, ale są jednocześnie z Polski i są wrażliwi na to, co czują Polacy.

Odnosząc się do czwartkowo-piątkowego szczytu UE, premier powiedział, że wszyscy mają "uzasadnione wrażenie", że będzie on po poprzednim szczycie budżetowym "Radą Europejską w wersji light". "Nie spodziewamy się żadnych zasadniczych rozstrzygnięć, chociaż tematy i tło są ciągle tak samo ważne, bo związane z kryzysem i ze zmianami, jakie przechodzi Unia Europejska" - powiedział. Dodał, że kryzysowi będzie też poświęcony wieczorny szczyt strefy euro.

Tusk spodziewa się, że w tym roku odbędą się tylko dwa spotkania na najwyższym szczeblu w gronie mniejszym niż 27 państw UE: w czwartek szczyt strefy euro, a jesienią spotkanie 25 sygnatariuszy paktu fiskalnego. Przyznał, że nie jest to zapisane w regulaminie szczytów strefy euro, ale że taką intencję wyraził szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, który „będzie starał się ograniczać do traktatowego minimum spotkania w formatach nie 27 (państw – PAP)”.

Zdaniem premiera nie można jednak definitywnie wykluczyć, że tych spotkań ze względu na jakieś specjalne okoliczności nie będzie musiało być więcej. „Polska bardzo konsekwentnie przekonuje wszystkich partnerów, żeby (...) spotykać się przede wszystkim w formacie 27" - zapewnił.

Z Brukseli Julita Żylińska

jzi/ luo/ ro/ jra/

Czytaj także:

Szef PE apeluje o pomoc ws. budżetu UE