Rząd nie ustaje w tworzeniu pomysłów na nowy podatek, który miałby sfinansować koszty ochrony społeczeństwa przed wysokimi cenami prądu. Po tym, jak resort aktywów państwowych wystąpił z kontrowersyjnym projektem "daniny Sasina", swój pomysł przedstawiło Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Zapisało go w projekcie ustawy "o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 roku". Prawo.pl dotarło do tego projektu. Rząd debatował nad nim na posiedzeniu w dniu 11 października 2022 r., ale go jeszcze nie przyjął. 

O ile "danina Sasina" miała objąć podmioty z wszystkich branż, które osiągają wyższe zyski, niż w poprzednich latach, to resort klimatu i środowiska chce obciążyć nowym podatkiem tylko firmy produkujące energię i wykazujące nadmiarowe zyski. Tego obciążenia nie nazwano w projekcie podatkiem ani daniną, lecz "kwotą wpłaty". Z treści projektu wynika jednak, że - mimo specyficznego nazewnictwa - nowa danina będzie miała wiele cech podatku. Tak przyznają eksperci pytani przez Prawo.pl. Nie kwestionują jej sensu, ale apelują, by zadbać o jasne reguły stosowania tej daniny, interpretowania przepisów jej dotyczących i ewentualnych sporów na tle tych regulacji

SZKOLENIE ONLINE: Nowoczesna księgowość w dobie ciągłych zmian >>>

Definicja podatnika, podatku i zwolnień

W projekcie zdefiniowano - podobnie jak w ustawach podatkowych - kto jest podatnikiem. Mają to być wytwórcy energii elektrycznej z wiatru, słońca, wody, energii geotermalnej, biomasy, biogazu, odpadów, węgla brunatnego i kamiennego, paliw ciekłych i gazowych, a także przedsiębiorstwa obrotu energią elektryczną.  Ma być na nich nałożony obowiązek przekazania "kwoty wpłaty", będącej nadmiarowym przychodem, zgodnie z przyjętym w ustawie sposobem obliczania. Innymi słowy, zdefiniowano tu - niczym w ordynacji podatkowej - obowiązek podatkowy. 

Jak na ustawę podatkową przystało, zdefiniowano także podmioty zwolnione. Mają nimi być m.in. wytwórcy energii o mocy urządzeń do 1 MW, a także wytwórcy używający tzw. projektów demonstracyjnych.

 

 

Obliczenie i wpłata podatku

Samo obliczenie "kwoty wpłaty" nie będzie takie proste. W projekcie przewidziano skomplikowany algorytm, będący - w uproszczeniu mówiąc - iloczynem sumy wolumenu sprzedaży energii elektrycznej w danym dniu pomniejszonym o wolumen energii elektrycznej zakupionej w danym dniu. Będą w nim tez uwzględniana średnia ważona cena rynkowa prądu

Podobnie jak w przypadku niektórych podatków, szczegóły obliczania kwoty wpłaty mają być obwieszczone osobno. Nie zrobi tego jednak Minister Finansów, ale Rada Ministrów w rozporządzeniu i prezes Urzędu Regulacji Energetyki w comiesięcznych obwieszczeniach zawierających wskaźniki cenowe.

 

Podatnicy mają co miesiąc przekazywać "kwotę wpłaty", nie na rachunek podatkowy w urzędzie skarbowym, a na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny (FWRC). Terminem wpłaty będzie 5. dzień każdego miesiąca następującego po miesiącu rozliczenia, "w zakresie tych kwot, które dotyczą umów sprzedaży energii elektrycznej na rynku hurtowym, za które została zrealizowana płatność".

Deklaracje, kontrole i decyzje pokontrolne

W projekcie przewidziano też swoiste comiesięczne "deklaracje podatkowe", niczym np. VAT-7. Otóż w terminie do 20. dnia każdego miesiąca, podatnicy mają przekazywać sprawozdanie do Zarządcy Rozliczeń. To nowa instytucja powołana ustawą, która ma mieć formę spółki akcyjnej. Zarządca Rozliczeń S.A., niczym urząd skarbowy, ma weryfikować taką deklarację pod kątem braków formalnych lub błędów obliczeniowych.

Jeśli zdarzą się błędy, to firma energetyczna - jak każdy podatnik dowolnego podatku - będzie mogła skorygować swoją deklarację. W przypadku nieusunięcia tychże niezgodności lub negatywnej weryfikacji sprawozdania Zarządca rozliczeń ma przekazywać informacje o ich wystąpieniu do Prezesa URE.

Co wtedy? Podobnie jak w administracji skarbowej - nastąpi kontrola i decyzje pokontrolne. W założeniach zapisano, że prezes URE zyska prawo do przeprowadzenia kontroli zgodności informacji i oświadczeń złożonych w sprawozdaniach, zarówno z własnej inicjatywy lub na wniosek zarządcy rozliczeń.

W przypadku gdy Prezes URE stwierdzi niezgodność sprawozdania ze stanem faktycznym, wydaje decyzje o obowiązku dopłaty przekazanej na rachunek FWRC, pomniejszenia kwoty wpłaty w miesiącu następującym lub przekazaniu kwoty z rachunku Funduszy na rzecz danego podmiotu składającego sprawozdanie. Innymi słowy, nastąpi coś podobnego do dopłaty podatku, stwierdzenia nadpłaty lub zwrotu podatku.

Trzeba zadbać o procedury

Eksperci podatkowi zgodnie przyznają, że nowa danina, mimo swojej oryginalnej nazwy, jest de facto podatkiem. - Taki jest po prostu jej sens ekonomiczny, niezależnie od tego jak ją nazwiemy - zauważa Jarosław Neneman, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego i były wiceminister finansów. Dodaje, że podobnie jak w przypadku danin nazywanych wprost podatkami trzeba zadbać o klarowne uregulowania co do tego, kto ma być podatnikiem i w jakim trybie należy wymierzać ten podatek.

Podobnie twierdzi Józef Banach, radca prawny i wspólnik w kancelarii Ontilo. Uważa on, że od strony nazewniczej "kwota wpłaty" może być zatem pojęciem nieco mylącym, ale to kwestia nie tylko nazewnictwa. - Na tle stosowania przepisów o tej daninie mogą przecież wynikać różne spory o ich stosowanie. Myślę, że w razie takich wątpliwości, niezawisły sąd uznałby tę daninę za podobną do podatku na tyle, że należałoby stosować wszystkie reguły proceduralne dotyczące podatków - uważa ekspert.

W projekcie przewidziano, że od decyzji pokontrolnych wydawanych przez Prezesa URE służy odwołanie do sądu konkurencji i konsumentów, a postępowanie przed tym sądem będzie się toczyło według reguł kodeksu postępowania cywilnego. Wskazano też, że do postępowań przez prezesem URE stosuje się przepisy kodeksu postępowania administracyjnego. Nie wiadomo jednak, kto miałby wydawać interpretacje dotyczące przepisów o "kwocie wpłaty".

Jak zaznacza Wojciech Krok, doradca podatkowy w kancelarii Parulski i Wspólnicy, warto zapobiec nieporozumieniom, jakie pojawiły się kilka lat temu przy okazji innej daniny, której tez nie nazwano podatkiem: opłaty cukrowej od napojów. - Nie było wiadomo, kto ma interpretować te przepisy: Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej czy Ministerstwo Zdrowia. Tymczasem przepisy były niejasne i wielu podatników chciało się dowiedzieć, jak je należy rozumieć - wspomina Wojciech Krok. Dodaje, że w tej sprawie przez dłuższy czas interpretacji nie wydawał żaden organ i dopiero po wielu miesiącach udało się doprowadzić do ustawowego wyjaśnienia tej kwestii. - Dlatego w procesie legislacyjnym trzeba precyzyjnie określić, w jakim trybie będą się toczyły różne postępowania dotyczące tej nowej daniny - sugeruje.

Tymczasem w Unii

Projektowane nowe przepisy idą w kierunku podobnym do unijnego rozporządzenia Rady nr 2022/1854 z 6 października 2022 r. 
w sprawie interwencji w sytuacji nadzwyczajnej w celu rozwiązania problemu wysokich cen energii. Wprowadza ono limit ceny energii elektrycznej na poziomie 180 euro (ok. 876 zł) za megawatogodzinę. Nakłada też na państwa członkowskie obowiązek wprowadzenia "daniny solidarnościowej, nie niższej od 33 proc., od nadmiarowych zysków firm handlujących ropą naftową, gazem, węglem i produktami rafineryjnymi. Danina ta bywa popularnie określana z angielska jako "Windfall Tax".

Polska ustawa ma zamrażać cenę prądu dla małych i średnich przedsiębiorstw na poziomie 785 zł dla małych i średnich przedsiębiorstw i 693 zł za MWh dla gospodarstw domowych. Polski Windfall Tax ma dotyczyć firm produkujących i sprzedających prąd. Gdyby jednak równolegle przyjęto także "daninę Sasina", krąg opodatkowanych znacznie by się rozszerzył.