Czytaj: Dezubekizacja - sądy analizują charakter służby w PRL>>
 

Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Orzecznictwo jest zróżnicowane w sprawie emerytur funkcjonariuszy służących w czasie PRL. Gdzie tkwi problem?

Jarosław Kaczyński:  Rzeczywiście. Zwrócić trzeba uwagę na fakt, że wszystkie decyzje ministra spraw wewnętrznych są takie same co do sposobu rozstrzygnięcia. Minister nie wydał jeszcze żadnej pozytywnej decyzji w trybie art. 8a tzw. ustawy zaopatrzeniowej. Nie przyznał tzw. prawa łaski w stosunku do funkcjonariuszy z tamtego okresu. Ponadto wszystkie te decyzje, pomimo, że ludzie pracowali w różnych jednostkach, mieli różny staż pracy i sposób pracy, obarczone są błędem, który polega na jednakowym określeniu "krótkotrwałości służby". Niewłaściwie też decyzje określają rzetelność służby.

Czytaj: Minister nie stosuje prawa łaski wobec funkcjonariuszy PRL>>

Krótkotrwałość służby dotyczy okresu sprzed czerwcem 1989 r., przed okresem niepodległej Polski?

To też jest dziwnie zapisane w ustawie, ponieważ Polska niepodległa zaczyna się 31 lipca 1990 r., a służba, która nie podlega tej ustawie została określona datą 12 września 1989 r. Mamy prawie rok, który nie wiadomo, czy jest służbą dla PRL czy już dla nowej Polski. To jest niekonsekwencja. A dlaczego ustawodawca wyznaczył datę 31 lipca 1990, skoro 4 czerwca 1989 r. odbyły się niezależne wybory, potem była zmiana Konstytucji?

Moi klienci są bardzo rozczarowani, tym, że minister nie chce się pochylić nad ich sprawą. Sprawy te rozpatrywane są przewlekle, decyzje zapadają niekiedy po dwóch latach oczekiwania, czasem nawet trzeba czekać dłużej.  Wnioski były składane w styczniu, lutym 2017 r. W związku z tym minister pozostaje w przewlekłości, mimo, że te decyzje, stworzone na zasadzie "kopiuj - wklej" mógł wydać w tydzień.

Kto odwołuje się najczęściej?

Mam klientów, którzy bardzo się zasłużyli w wolnej Polsce. Byli agentami służb wywiadowczych, którzy pracowali w różnych krajach i zbierali bardzo istotne informacje dla Polski. Wśród tych osób są funkcjonariusze, którzy łapali bardzo groźnych przestępców, ochraniali polityków, byli ranni podczas pełnienia służby. A minister twierdzi, że ich służba nie była rzetelna po 1990 roku. Uważa, że osoby te, pomimo, że mają I, II lub III grupę inwalidzką, że nie straciły zdrowia podczas służby. Wynika z tego, że minister tych spraw nie analizuje.
 

Wydaje się, że to jest świadoma polityka. Niektóre przepisy ustawy zaopatrzeniowej mogą być niekonstytucyjne?

Mamy tu złamanych szereg przepisów Konstytucji, ale nie tylko Konstytucji. Ustawa łamie Europejską Konwencję Ochrony Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Mamy złamaną też Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Mam nadzieje, że sąd okręgowy, który rozpatruje odwołania od decyzji ministra będzie je uchylał, jako niezgodne z prawem. Te przepisy nie mają racji bytu.

Czy złamanie przepisów konstytucyjnych polega na naruszeniu praw nabytych?

Nie tyko praw nabytych, ale także łamie zasadę równości, ochrony własności i zasadę pacta sunt servanda. Umówiliśmy się z funkcjonariuszami, że okres ich służby w PRL oddzielamy grubą kreską w stosunku do osób, które były pozytywnie zweryfikowane i nie popełniły żadnych przestępstw i zaliczamy im ten okres do służby. Dlaczego zatem teraz po 25 latach zabieramy im prawa? To jest złamanie umowy społecznej.

Sądy rozpatrują sprawy funkcjonariuszy, którzy trafili do służby w 1988 r. czy 1989 r., gdy już opozycja nie była prześladowana. To nie są osoby, które wyrywały paznokcie, znęcały się...

To jest wyrównywanie sprawiedliwości dziejowej...

Byłoby wyrównywaniem sprawiedliwości dziejowej, gdyby wszystkie osoby dotknięte tą ustawą były wcześniej potraktowane zbyt dobrze. Ponad 40 tys. osób dostało decyzje o obniżeniu emerytur. Jestem przekonany, że co najmniej 90 proc. z nich to osoby, które nigdy nie zachowały się niegodziwie. Legitymacja funkcjonariusza nie powinna wpływać na ich uposażenia. Każda sprawa powinna być rozpatrywana indywidualnie.

Jeśli mówimy o odpowiedzialności zbiorowej, to taką stosowano w ZSRR i w hitlerowskich Niemczech. Nie powinno jej być w wolnej, demokratycznej Polsce.