Chodzi o nowelizację Kodeksu pracy z 1 grudnia 2022 r. (Dz.U. z 2023 r., poz. 240), która wprowadza możliwość kontrolowania pracowników przez pracodawców nie tylko na obecność alkoholu, ale także „substancji działających podobnie do alkoholu”. Szkopuł w tym, że tak oczekiwane przez pracodawców nowe regulacje nie tylko zburzą spójność prawa pracy, ale jeszcze zapewnią bezkarność pracownikom uzależnionym od narkotyków. Pracodawcy niewiele będą mogli im zrobić – a już na pewno nie ukarzą ich za branie narkotyków w czasie pracy i nie wypowiedzą umowy o pracę, zwłaszcza dyscyplinarnie, z tego powodu. Dlaczego?

Czytaj w LEX: Badanie trzeźwości pracowników - nowe zasady >>>

Substancja działająca podobnie do alkoholu - czyli co?

- Prawo pracy nie zna pojęcia substancji działającej podobnie do alkoholu. Ustawa o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych posługuje się pojęciem środków odurzających lub substancji psychotropowych, które zostały zdefiniowane w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. Przypomnijmy, że zgodnie z art. 21 ust. 2 ustawy wypadkowej świadczenia z ubezpieczenia wypadkowego nie przysługują również ubezpieczonemu, który, będąc w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających lub substancji psychotropowych, przyczynił się w znacznym stopniu do spowodowania wypadku.

Czytaj też: Stan nietrzeźwości a wypadek przy pracy >>>

Najnowsza nowelizacja Kodeksu pracy burzy spójność prawa pracy w tym zakresie. Mało tego - nazwa „substancje działające podobnie do alkoholu” sugeruje, że narkotyki działają podobnie jak alkohol. A to nieprawda. Niebezpieczeństwo związane z narkotykami wiąże się z ich trudnym do przewidzenia działaniem i problemami z ich rozpoznaniem. Nauczyliśmy się diagnozować oznaki spożycia alkoholu. Z narkotykami jest dużo trudniej – mówi dr hab. Monika Gładoch, prof. UKSW, kierownik Katedry Prawa Pracy, radca prawny. I dodaje: - Na dodatek lista ministra zdrowia środków działających podobnie do alkoholu nie obejmuje wszystkich substancji. To może utrudnić stosowanie przepisów. Jeśli  przełożony skontroluje pracownika i narkotest nie wykaże którejś z substancji na tej liście, to pracodawca nic nie będzie mógł z tym zrobić.

Czytaj też: Praca w biurze – od A do Z. Specyficzne cechy i aspekty, różne rozwiązania i zagrożenia dla pracodawców i pracowników na podstawie wyników polskich i zagranicznych badań >>>

Czytaj również: Prewencyjna kontrola trzeźwości musi być w firmie uregulowana>>

Kontrola, ale tylko najpopularniejszych substancji

Badanie pracowników umożliwią nowe przepisy art. 22(1c)-22(1h) Kodeksu pracy, przy czym art. 22(1c) i następne dotyczą trzeźwości, a art. 22(1e) i następne – środków działających podobnie do alkoholu. Pracodawcy będą mogli wprowadzić kontrole, jeżeli jest to niezbędne do zapewnienia ochrony życia i zdrowia pracowników lub innych osób lub ochrony mienia. Jeśli natomiast kontrola wykaże obecność w organizmie pracownika środka działającego podobnie do alkoholu albo zajdzie uzasadnione podejrzenie, że pracownik stawił się do pracy w stanie po użyciu takiego środka lub zażywał taki środek w czasie pracy, to pracodawca będzie mógł go nie dopuścić do pracy.

Kontrola trzeźwości - wzory dokumentów w LEX >>>

Problem polega jednak na tym, że ani nowela K.p., ani przygotowywane rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie badań na obecność alkoholu lub środków działających podobnie do alkoholu w organizmie pracownika, nie zawiera definicji środków działających podobnie do alkoholu, a jedynie w par. 10 zawiera zamknięty katalog środków, które nimi są. Na liście znalazły się więc: opioidy,  amfetamina i jej analogi, kokaina, tetrahydrokanabinole i benzodiazepiny.

- To są grupy najbardziej popularnych grup substancji psychoaktywnych w Polsce – mówi dr. n. społ. Artur Malczewski, kierownik Działu Badań, Monitorowania oraz Współpracy Międzynarodowej (Head of Reitox Focal Point of EMCDDA) Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. Przyznaje, że stworzenie takiego katalogu jest bardzo trudne, bo zawsze nie będzie on wyczerpywał wszystkich substancji z uwagi na duże zmiany na rynku. – W Polsce najpopularniejsze są amfetamina i jej pochodne oraz marihuana, a także tzw. stymulanty. Wszystko zależy od tego, czy ktoś je bierze, bo jest uzależniony, czy też zażywa je po to, by wydajniej pracować - podkreśla dr Malczewski. Według niego, problem jest bardzo złożony, bo niektóre z tych substancji są składnikami leków a osoby, które je biorą, mogą pracować. – Część z tych substancji jest bardzo trudna do wykrycia. Jednak te wymienione na tej liście, można wykryć niewielkim kosztem – podkreśla dr Artur Malczewski. 

Litwa-Janowska Agnieszka: Co sprzyja rozwojowi uzależnień w środowisku pracy? >>>

Czytaj też: Jak postępować z osobą uzależnioną w pracy przed leczeniem i po? >>>

Zdaniem Jagody Władoń-Wileckiej, specjalistki psychoterapii uzależnień, prezeski Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Podmiotów Leczenia Uzależnień, to jest bardzo ryzykowny zapis. - Już Paracelsus powiedział, że każdy lek może być trucizną, a każda trucizna lekiem, to tylko dawka czyni truciznę. Tak jest także w przypadku substancji psychoaktywnych, które w zdecydowanej większości są składnikami różnego rodzaju leków. Konia z rzędem pracodawcy, który będzie umiał jednoznacznie rozróżnić, z jakiej przyczyny test na obecność tych substancji w organizmie jest pozytywny – mówi Jagoda Władoń-Wilecka. Według niej, nowe prawo może być albo martwe, albo może być stosowane w sposób niezgodny z ideą jego twórców, bowiem uderzy nie w tych, którzy zażywają narkotyki „rekreacyjnie”, chcąc się lepiej poczuć lub być bardziej efektywni w pracy, albo weszli na ścieżkę uzależnienia, ale w tych, którzy przyjmują je, często bezwiednie, ponieważ są one składnikami leków, które przypisują im lekarze. - Człowiek chory ma prawo do poufności w kwestii stanu swojego zdrowia, jeśli choroba nie jest przeciwwskazaniem do wykonywanej przez niego pracy, to jednak określa lekarz medycyny pracy. Pozytywny wynik testu może uruchomić ścieżkę udowadniania jego przyczyn. Co prawda nie wynika ona z przepisów, ale może być ostatnią deską ratunku dla pracownika chcącego obronić się przed zwolnieniem z pracy, w związku z wynikiem testu. W takiej sytuacji może być on zmuszony do ujawnienia choroby, na którą się leczy, a ponieważ choroby psychiczne wciąż są w Polsce tematem tabu, może to być dla niego stygmatyzujące – podkreśla Jagoda Władoń-Wilecka.

Zwraca przy tym uwagę na fakt, że substancje psychoaktywne takie, jak opiaty znajdują się w wielu lekach przeciwbólowych, amfetamina i jej pochodne są składnikami leków stosowanych np. w leczeniu ADHD, narkolepsji, otyłości, a także astmy, również inne substancje psychoaktywne znajdziemy w wielu popularnych lekach. Jest natomiast ogromna grupa nowych substancji psychoaktywnych, niewykrywalnych podstawowym testem narkotykowym, a rynek w tym względzie jest bardzo dynamiczny. Wiedzą o tym doskonale osoby używające substancji psychoaktywnych z przyczyn innych niż zdrowotne, wiedzą zatem, czego używać bez konsekwencji w postaci pozytywnego testu. 

Litwa-Janowska Agnieszka: Życie zawodowe człowieka a uzależnienie od alkoholu >>>

 


Katalog powinien być otwarty

Zdaniem dr Liwiusza Laski, adwokata, b. przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, pełnomocnika Związku Metalowców i Hutników, eksperta OPZZ, będzie duży problem ze środkami działającymi podobnie do alkoholu. – Żeby zrobić to dobrze i nie pominąć żadnej substancji, należałoby zrobić katalog otwarty tych środków. Przede wszystkim jednak w ustawie należało zapisać, że pracownik, u którego badanie potwierdziło bycie pod wpływem narkotyków, ma np. trzy dni na przedstawienie zaświadczenia o przyjmowanych lekach. Przecież nawet najlepsze syropy na kaszel zawierają substancje psychoaktywne, a pracownik, który przez dwa tygodnie sumiennie się leczył i wraca do pracy, może nie wiedzieć, że w swoim organizmie ma śladowe ilości narkotyków. W dobie eRecepty bardzo łatwo można ustalić, jakie leki pracownik brał albo bierze na stałe. Tymczasem ustawodawca tego nawet nie przewidział i nie uwzględnił zgłaszanych w trakcie konsultacji uwag, a te na pewno były – mówi dr Liwiusz Laska. I dodaje: - Ustawodawca po raz kolejny wpędził pracowników i pracodawców w pułapkę. Jego zaniechanie ustawodawcze stanie się znowu źródłem problemów i trwających latami sporów. Jak podkreśla dr Liwiusz Laska, w warunkach warszawskich to będą co najmniej dwa lata oczekiwania na sprawiedliwość a nawet korzystny dla pracownika wyrok po tym czasie wcale nie musi zakończyć się jego przywróceniem do pracy.

Już w trakcie konsultacji publicznych Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych - Komisji do spraw diagnostyki toksykologicznej wskazywała, że krew i mocz to dwa rodzaje prób biologicznych, które różnią się czasem detekcji, czyli czasem kiedy możliwe jest stwierdzenie obecności badanej substancji od jej przyjęcia do pobrania materiału do badania. - Wynik badania we krwi daje informację dotyczącą aktualnego stanu osoby badanej (czy jest po spożyciu lub pod wpływem alkoholu, lub substancji działającej podobnie do alkoholu). Wynik badania w moczu informuje o tym, czy osoba badana przyjmowała substancję działająca podobnie do alkoholu w ostatnich kilku, kilkunastu dniach. Pozytywny wynik w moczu nie oznacza, że osoba badana jest w tym momencie pod wpływem wykrytej substancji. Nie ma korelacji pomiędzy wynikami badań we krwi i moczu. Należy ustalić, kiedy należy wykonać badanie krwi, a kiedy dopuszczamy wykonanie badania moczu i w jaki sposób wyniki są interpretowane – napisali w uwagach do projektu. Nie zostały one jednak uwzględnione, bo - jak wyjaśniło Ministerstwo Rodziny i Polityki będące autorem projektu - rozwiązania przyjęte w projektowanej ustawie, w zakresie badania krwi i moczu, są analogiczne do przepisów regulujących tę kwestię w stosunku do kierujących pojazdami. Przepisy - Prawo o ruchu drogowym dopuszczają zarówno badanie krwi, jak i moczu w celu ustalenia, czy kierujący pojazdem nie znajduje się w stanie po użyciu środka działającego podobnie do alkoholu. Badanie laboratoryjne będzie mógł zlecić wyłącznie organ.

 


Czy będzie można stracić pracę za narkotyki?

Zdaniem dr Iwony Jaroszewskiej-Ignatowskiej, radcy prawnego, partnera w kancelarii Raczkowski, to będzie wyzwanie dla pracodawców w sytuacji, gdy dostaną informację, że pracownik był pod wypływem środka działającego podobnie do alkoholu. Ponieważ niektóre z wymienionych w rozporządzeniu ministra zdrowia środków są składnikiem leków psychotropowych, przepisywanych przez lekarzy psychiatrów. A takie leki bierze się przecież długo. - Skoro pracodawca kontrolował pracownika na obecność w jego organizmie środków działających podobnie do alkoholu lub zdecydował się wezwać policję w celu takiej kontroli, to znaczy, że widział jakieś zmiany w zachowaniu pracownika, które miały wpływ na wykonywane przez niego obowiązki. Jeżeli jednak pracownik przedstawi zaświadczenie lekarskie, że przyjmuje leki z powodów medycznych, to pracodawca nie będzie miał podstaw do zwolnienia dyscyplinarnego. W takiej sytuacji rozważałabym wypowiedzenie umowy o pracę, jeżeli przyjmowanie tych leków ma negatywny wpływ na wykonywane przez pracownika obowiązki lub istnieje ryzyko ich bezpiecznego lub prawidłowego wykonywania, np. gdy pracownik pracuje przy obsłudze maszyn albo innych urządzeń technologicznych przy linii produkcyjnej, a przyjmowane środki zaburzają jego percepcję lub czas reakcji na to, co się wokół niego dzieje - podkreśla dr Iwona Jaroszewska-Ignatowska. I dodaje: - Oczywiście w pierwszej kolejności można spróbować przesunąć pracownika do innego rodzaju zadań, jeśli jest taka organizacyjna możliwość.

Czytaj w LEX: Kontrola pracowników na obecność w ich organizmach alkoholu lub środków działających podobnie do alkoholu a RODO >

Jednak w opinii prof. Moniki Gładoch, w przypadku przyjmowania leków nie można mówić o winie ani w kontekście kar porządkowych, ani odpowiedzialności dyscyplinarnej. Wskazuje jednak na negatywne skutki tych przepisów, jakim będzie bezkarność pracowników zażywających narkotyki spoza ministerialnej listy i kłopoty, jakie mogą mieć pod rządami nowego prawa osoby leczące się np. na ADHD lekami zawierającymi amfetaminę.

- W przypadku substancji narkotycznych ustawodawca nie określił ich ilości. Wystarczy ich obecność w organizmie pracownika. Domyślam się jednak, że w przypadku kontroli na obecność narkotyków chodzi bardziej o prewencję w zakresie bezpieczeństwa w pracy. Nie przypadkiem w zasadach kontroli określa się grupy pracowników jej podlegających. Oni muszą liczyć się z konsekwencjami zażycia narkotyku, nawet w kraju, gdzie niektóre substancje (np. marihuana) są dozwolone. Ponadto pracownik, który wie, że znajduje się w grupie podlegającej kontroli, ma prawo poinformować pracodawcę o zażywanych lekach zawierających substancje narkotyczne i wyjaśnić, że mimo to może bezpiecznie pracować na zajmowanym stanowisku pracy – podkreśla prof. Gładoch.

- Przepisy dające jasne podstawy prawne kontroli pracowników na obecność w ich organizmach alkoholu, środków odurzających i substancji psychoaktywnych były od lat oczekiwane przez pracodawców i służby bhp. Jednak ostateczny ich kształt nie zabezpiecza interesów pracodawców, którzy obawiają się wykonywania pracy przez podwładnych pozostających pod wpływem środków odurzających i substancji psychoaktywnych, ani interesów pracowników, którzy mogą mieć problemy, jeśli w ich organizmie zostanie wykryta choćby śladowa ilość substancji z listy wskazanej w rozporządzeniu – mówi Magdalena Januszewska, radca prawny, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego.

- Zażywanie substancji psychoaktywnych to współcześnie swoisty "znak czasu" i nie jest to tylko problem pracodawców, ale przede wszystkim duży problem społeczny. Ilość czynników stresujących we współczesnym świecie jest ogromna: najpierw dwa lata pandemii, teraz wojna u granic naszego kraju, związana z tym pogarszająca się sytuacja gospodarcza, tempo życia. Powodów do tego, by bać się życia, jest coraz więcej. Wielu z moich pacjentów traktuje narkotyki jak swoisty "lek na ból egzystencji". Ich zażywanie zaś jak "samoleczenie", aby obniżyć poziom lęku, dodać sobie odwagi do życia, być bardziej wydajnym w pracy, oczekiwane efekty można by mnożyć – mówi Jagoda Władoń-Wilecka. I dodaje: - Nie sądzę jednak, by samo testowanie załatwiało ten problem. Testowanie, ściganie, kontrolowanie to formy represji zaburzające relacje między pracodawcą a pracownikiem. Dobry menedżer powinien być także dobrym psychologiem o wysokim poziomie empatii, powinien umieć ocenić kondycję nie tylko fizyczną, ale także psychiczną, emocjonalną pracownika, zorientować się, że coś się z nim dzieje. Zespół pracowników w dobrych, zdrowych relacjach, w którym są one poziome, jest bardziej stabilny, ma większe poczucie bezpieczeństwa, jest bardziej efektywny. Wprowadzenie nowego zapisu ustawia pracodawcę w pozycji kontrolera, pogłębiając podziały między nim a pracownikami. W konsekwencji praca w takiej firmie może stać się jeszcze jednym źródłem i tak wszechobecnego stresu.   

Nie zmienia to jednak faktu, że to na pracodawcy ciąży obowiązek zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, z którego nikt go nie zwolni. 

MRiPS przekazało nam, że obecnie nie są planowane prace legislacyjne związane z nowelizacją przepisów dotyczących kontroli trzeźwości pracowników, wprowadzanych ustawą z dnia 1 grudnia 2022 r. o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2023 r. poz. 240). Po wejściu w życie przepisów będzie możliwe dokonanie oceny ich funkcjonowania w praktyce.

Pobierz gotowe wzory dokumentów: