Państwowa Inspekcja Pracy już teraz posiada uprawnienia pozwalające zakwestionować umowę zlecenia czy B2B i wskazać, że współpraca powinna mieć formę etatu lub skierować sprawę do sądu pracy. To jednak tylko rekomendacja – wiążące rozstrzygnięcie należy do sądu, a postępowania zwykle ciągną się latami.
Po nowelizacji przepisów ten stan rzeczy ma ulec znacznej zmianie – inspektor pracy będzie mógł wydać decyzję administracyjną, która z mocy prawa przekształci umowę cywilnoprawną w umowę o pracę, także z datą wsteczną (maksymalnie do trzech lat). Zleceniodawca będzie mógł odwołać się do Głównego Inspektora Pracy, a następnie do sądu pracy, jednakże od momentu doręczenia decyzji aż do prawomocnego rozstrzygnięcia pracodawca będzie musiał traktować daną osobę jak pełnoetatowego pracownika – zapewnić badania medycyny pracy, szkolenia BHP, urlop, wypłacać dodatki za nocną zmianę i do nadgodzin oraz w pełni stosować kodeks pracy. Dotychczas to inspektor pracy musiał dostarczyć dowody, że umowa zlecenie powinna być w rzeczywistości umową o pracę. Po zmianie przepisów role się odwrócą – to firma będzie musiała udowodnić, że decyzja inspektora jest błędna. Co ważne, argument, że obie strony „chcą zlecenia” może nie wystarczyć.
Czytaj również: Finanse publiczne na minusie, czyli drogie zmiany w ustawie o PIP>>
Efekty reformy: kto może zyskać, a kto stracić?
Nowelizacja ustawy może wiązać się z konsekwencjami zarówno dla zatrudniających, jak i zatrudnionych. Podczas gdy wiele osób może czekać zmiana sytuacji prawnej, pracodawcy muszą liczyć się przede wszystkim z konsekwencjami finansowymi, które mogą się odbić na całym rynku pracy oraz polskiej gospodarce.
– Tak daleko idąca rola inspektora w ustalaniu istnienia stosunku pracy to nowość w polskim systemie prawnym, która może w znacznym stopniu zmienić zasady gry – mówi Artur Kornatowski, Legal&Administrative Manager w Smart Solutions HR. Jak tłumaczy, z perspektywy pracodawcy skutki mogą być dość złożone. - Reforma uderzy przede wszystkim w branże, które latami budowały model quasi-etatu na zleceniu lub B2B, m.in. w IT, logistyce, budownictwie, handlu detalicznym czy ochronie. Ryzyko związane z możliwością przekształcenia umowy zlecenia w umowę o pracę może prowadzić do stosowania w znacznie mniejszym zakresie tego rodzaju umów cywilnoprawnych. Większy udział umów o pracę może skutkować wyższymi kosztami zatrudnienia, a to z kolei prowadzić będzie do wzrostu cen usług i towarów, co może ponownie rozpędzić inflację. Wyższe koszty pracy mogą również oznaczać konieczność ograniczenia liczby współpracowników lub większą presję na automatyzację – wskazuje Artur Kornatowski.
Z kolei, dla wielu pracowników zmiana może oznaczać poprawę indywidualnej sytuacji. Przejście na etat wiąże się z pełną ochroną prawa pracy, ubezpieczeniem społecznym, prawem do urlopu, zasiłku chorobowego czy świadczeń rodzicielskich. Co więcej, jeśli PIP uzna, że stosunek pracy istniał już wcześniej, osoby te mogą otrzymać wyrównanie za minione lata: ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy czy dopłaty za nadgodziny, które wcześniej nie były rozliczane. Choć dla części osób przejście na etat może oznaczać niższe wynagrodzenie netto, towarzyszy temu znaczący wzrost ochrony prawnej i finansowej, co w wielu przypadkach będzie realnym wzmocnieniem ich sytuacji zawodowej.
Cena promocyjna: 11.61 zł
|Cena regularna: 12.9 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 9.03 zł
Cudzoziemcy w grupie największego ryzyka
Nie każda grupa pracowników może jednak liczyć na jednoznaczną poprawę swojej sytuacji. Reformę najdotkliwiej mogą bowiem odczuć cudzoziemcy pracujący w Polsce oraz firmy ich zatrudniające. Obcokrajowcy często są w Polsce zatrudniani na zleceniu lub B2B – głównie ze względu na elastyczność tych form i dotychczasowe praktyki rynkowe. Jednocześnie ich prawo do pracy i pobytu jest sztywno powiązane z warunkami wskazanymi w zezwoleniu na pracę, oświadczeniu czy decyzji pobytowej, m.in. z rodzajem umowy z pracodawcą lub zleceniodawcą.
- Dla Polaka decyzja PIP to głównie zmiana tytułu ubezpieczenia. Dla cudzoziemca może to być kwestia „być albo nie być” w Polsce. Jeśli inspektor PIP uzna, że umowa zlecenia cudzoziemca powinna być etatem i wyda decyzję o przekształceniu, powstaje natychmiastowa niespójność: dokument legalizujący pracę mówi o zleceniu, a w rzeczywistości obowiązuje już umowa o pracę. Oznacza to, że dalsze świadczenie pracy jest nielegalne – do momentu uzyskania nowego zezwolenia. Jeśli pracodawca nie zdąży w porę uzupełnić formalności, obcokrajowiec traci możliwość legalnej pracy – wyjaśnia Artur Kornatowski.
Ryzyko jest szczególnie wysokie przy klasycznych zezwoleniach na pracę i oświadczeniach, gdzie zmiana rodzaju umowy wymaga uzyskania nowego dokumentu. W czasie jego uzyskiwania pracownik powinien wstrzymać się z wykonywaniem obowiązków, co dla niego oznacza brak źródła dochodu, środków do życia i niepokój o przyszłość, a dla przedsiębiorstwa – przestój, luki kadrowe i realne straty finansowe.
– Problem polega na tym, że ustawodawca nie przewidział specjalnej, przyspieszonej ścieżki dla sytuacji, w których to państwowy organ z dnia na dzień zmienia formę zatrudnienia. Dla firm intensywnie zatrudniających cudzoziemców to realne ryzyko paraliżu operacyjnego, wzmocnionego przez długi czas oczekiwania na dokumenty legalizujące pracę, a często także przedłużające się formalności. W skrajnym przypadku cudzoziemiec może zdecydować się opuścić Polskę, szukając zatrudnienia gdzie indziej. To pokazuje, że choć intencją reformy jest poprawa warunków pracy zatrudnionych, w pewnych segmentach wymaga dodatkowych działań osłonowych, aby nie pogorszyć ich sytuacji przejściowo – podkreśla Artur Kornatowski.
Sprawdź również książkę: Kodeks pracy. Przepisy >>
Zapobieganie ponad wszystko, czyli jak przygotować się do zmian
Ekspert Smart Solutions HR zauważa, że czekanie na pierwszą kontrolę PIP to najgorsza możliwa strategia – pracodawcy, szczególnie ci zatrudniający cudzoziemców, powinni zacząć działać już teraz.
Pierwszym krokiem powinien być audyt wszystkich umów cywilnoprawnych i kontraktów B2B – zwłaszcza tych zawieranych z obcokrajowcami – pod kątem ryzyka ich zakwestionowania przez PIP. Równolegle warto zweryfikować dokumenty legalizujące pracę – zezwolenia, oświadczenia i powiadomienia – sprawdzając, jaki rodzaj umowy został w nich wpisany i czy odpowiada on faktycznym warunkom współpracy. Kolejnym elementem jest przygotowanie planu „dnia zero” na wypadek decyzji inspektora: gotowych wzorów umów o pracę, procedur szybkiego zgłoszenia zmian do ZUS oraz ścieżki niezwłocznego złożenia nowych wniosków o zezwolenia na pracę. Niezbędna jest również ścisła współpraca działów HR z osobami odpowiedzialnymi za legalizację pobytu oraz konsekwentna, zrozumiała komunikacja z cudzoziemcami – tak, aby rozumieli możliwe scenariusze, nie tracili zaufania do pracodawcy i mieli poczucie, że firma aktywnie dba o bezpieczeństwo ich zatrudnienia.
– Reforma PIP niesie ze sobą duży potencjał uporządkowania rynku pracy, ale jednocześnie wymaga od firm ogromnej uważności i odpowiedniego przygotowania. To, czy zmiany przyniosą korzyści pracownikom i stabilność pracodawcom, zależy od tego, jak szybko przedsiębiorcy dostosują swoje procesy i czy państwo uzupełni luki legislacyjne, zwłaszcza w obszarze zatrudniania cudzoziemców. Firmy, które już dziś podejmują działania prewencyjne, mogą wejść w nowy rok z dużo większą pewnością i odpornością na ewentualne ryzyka. Reforma może być wyzwaniem, ale przy odpowiednim podejściu także szansą na bardziej przejrzysty i zrównoważony rynek pracy – podkreśla Artur Kornatowski.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.









