Pracownicy z Ukrainy wpisali się w polską rzeczywistość, a ich obecność jest wsparciem rodzimej gospodarki. Dlatego zmiana w niemieckich przepisach legislacyjnych budzi niepokój przedsiębiorców, tym bardziej, że sami Ukraińcy są zainteresowani wyjazdem. - Bardzo interesują się informacjami na temat zmian na rynku pracy w Niemczech, a nawet wprost pytają nas o oferty pracy na Zachodzie - mówi Paweł Fecko, wiceprezes agencji doradztwa personalnego i pracy tymczasowej IPF Global.
Jak twierdzi, zainteresowanie to widać szczególnie na portalach społecznościowych. - Na naszym profilu posty o przepisach dotyczących niemieckiego rynku pracy cieszą się największym zainteresowaniem i są najczęściej komentowane - podkreśla Fecko.

Sprawdź w LEX: Jakie formalności powinna wypełnić firma, która chciałaby przyjąć na bezpłatny staż studenta - obcokrajowca, korzystającego z programu Erasmus? >

Z kolei Karina Knyż-Grzywa, dyrektor biura Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia przyznaje, że zainteresowanie Ukraińców pracą za naszą zachodnią granicą odczuwa większość agencji skupionych w SAZ.

Czytaj również: Rośnie liczba cudzoziemców pracujących w Polsce i prowadzących tu biznes>>

Od marca do Niemiec już bez języka

Zmiany w przepisach, które wejdą w życie od 1 marca 2020 r. spowodują, że cudzoziemcy spoza UE nie będą musieli wykazywać znajomości języka niemieckiego. Jeśli tylko podpiszą umowę o pracę z pracodawcą, języka mogą nauczyć się już na miejscu. Pracownicy nie będą musieli też udowadniać, że mają określone środki finansowe na własne utrzymanie.
Mimo to - zdaniem ekspertów rynku pracy - przepisy nadal pozostaną bardzo sformalizowane. Każdy ubiegający się o pracę będzie musiał przejść uznanie kwalifikacji, którego dokonują tamtejsze urzędy, bo polityką Niemiec jest zatrudnianie osób z kwalifikacjami. Przepisy, nawet po marcowej zmianie, mają na celu chronić tamtejszy rynek pracy przed napływem taniej siły roboczej. A w Polsce Ukraińcy w większości są pracownikami niewykwalifikowanymi lub, z powodu nieznajomości języka, pracują poniżej swoich kwalifikacji. Ponadto, umowy o pracę będą musiały odpowiadać niemieckim wymogom i standardom, tak jakby pracę miał wykonywać pracownik niemiecki.

Czytaj w LEX: Obsługa prawna obcokrajowców zamierzających wykonywać pracę w Polsce >

Zlikwidowany został także wymóg badania lokalnego rynku. Pracodawca nie musi już wykazywać, że w konkretnym zawodzie jest luka na rynku pracy, której nie może wypełnić lokalny pracownik. Cudzoziemiec może być zatrudniony w każdym zawodzie, o ile jest on zgodny z jego kwalifikacjami, a nie tylko w tym, w którym brakuje fachowców. - Myślę, że z tych wszystkich powodów obywatele Ukrainy nie wyjadą z Polski, a przynajmniej nie na skalę masową - mówi Katarzyna Ziółkowska, radca prawny w kancelarii C&C Chakowski & Ciszek. Jej zdaniem, obawy pracodawców wynikają z ich doświadczeń z otwarcia rynku pracy na cudzoziemców w Polsce. - Tego nie da się jednak porównać do procedur po stronie niemieckiej - mówi mec. Ziółkowska. I dodaje: U nas rynek otworzył się szeroko dla wszystkich zza wschodniej granicy. W Niemczech przepisy i procedury nie są tak szybkie i łatwe jak nasze. I to się nie zmieni od marca tego roku, chociaż polskiemu przedsiębiorcy i jego pracownikowi z Ukrainy ciężko jest to zaakceptować. Szacuje się, że na nowych regulacjach, z Polski wyjedzie jedynie od kilku do kilkunastu tysięcy osób.

Czytaj w LEX: Nabywanie nieruchomości położonych w Polsce przez cudzoziemców >

 


 

Popyt na pracowników się nie utrzyma

Za złagodzeniem przepisów o imigracji pracowników lobbowali niemieccy przedsiębiorcy, którzy odczuwają brak rąk do pracy. Nowe regulacje mają przyspieszyć i ułatwić działania legalizacyjne. Mimo złagodzenia procedur, i tak są one krytykowane przez przedsiębiorców jako zbyt wymagające.
Eksperci rynku pracy szacują, że gospodarce Niemiec brakuje dziś około półtora miliona fachowców. Największe braki kadrowe widoczne są w branży opiekuńczo-medycznej, rzemiośle, budownictwie i na produkcji. Obserwując jednak globalne procesy rynkowe i rozwój technologii, w części tych branż zapotrzebowanie na ludzi może się drastycznie zmienić już w ciągu kilku następnych lat.

Czytaj w LEX: Zdolność do występowania w charakterze pełnomocnika procesowego cudzoziemca >

- W perspektywie dwóch-trzech lat potrzeby rynku niemieckiego na ręce do pracy drastycznie się zmienią - twierdzi Paweł Fecko. Według niego, wynika to z ogromnych zmian technologicznych, które cały czas zachodzą w świecie. - Jeśli ten kraj ma być gospodarką konkurencyjną, a do tego zmierza, to będzie wdrażać nowe technologie i w ciągu kilku lat wielu ludzi zostanie bez zatrudnienia lub będzie musiało się przekwalifikować. W Niemczech już się o tym mówi. Zagrożenie wyjazdem Ukraińców z Polski oceniam więc na krótkoterminowe - podkreśla Fecko.

Czytaj w LEX: W jaki sposób zatrudnić cudzoziemca w formie telepracy? >

Już w tej chwili Niemcy zastanawiają się nad tym, jak ma wyglądać ich gospodarka i jak może konkurować z amerykańskimi i chińskimi producentami, szczególnie w branży motoryzacyjnej. - Nowe rozwiązania technologiczne w prosty sposób doprowadzą do zredukowania wielu miejsc pracy, potencjalnie dostępnych dla Ukraińców - podkreśla Fecko.

 


Polska bardziej przyjazna

Nie bez znaczenia na decyzje Ukraińców może mieć fakt, że Polska dostosowała się do ich potrzeb. Reklamy, informacje w sklepach, menu w restauracjach, infolinie w bankach, a nawet filmy wyświetlane w kinach są już w języku ukraińskim. Do tego podobnie brzmiący język, bliskość kulturowa i wspólna granica na mapie z Ukrainą sprawiają, że dla wielu Ukraińców wyjazd z Polski - mimo deklarowanych chęci - nie musi być najlepszym rozwiązaniem. Tym bardziej, że wielu z nich, kiedy zaczyna płynnie porozumiewać się w języku polskim, zmienia pracę na zgodą z własnym wykształceniem.

Czytaj w LEX: Jak rozliczać zlecenie z cudzoziemcem w przypadku przekroczenia 183 dni? >

Mimo to, jak powiedziała nam Karina Knyż-Grzywa, oczekiwane przez pracodawców jest wydłużenie okresu zatrudnienia cudzoziemców,  i to zarówno pracy na pozwolenie, jak i oświadczenie. - Mamy otwarty rynek pracy, ale konkurujemy z naszymi sąsiadami, np. Czechami. Dlatego pożądane byłyby zmiany nie tylko w tym zakresie, ale także wprowadzenie polityki migracyjnej - mówi dyr. Knyż-Grzywa. Według niej, duże zapotrzebowanie na pracowników niewykwalifikowanych w związku z rezygnacją z pracy po wprowadzeniu 500+ sporej rzeszy pracowników, powoduje, że pracodawcy sięgają po różne zachęty, by tylko ściągnąć osoby do pracy. - Dziś coraz trudniej jest znaleźć pracownika niewykwalifikowanego, który chciałby pracować za pensję minimalną, czyli owe 2600 zł. Dlatego oferowane wynagrodzenie bardzo często przekracza ten poziom minimalnej płacy. Oprócz tego pracodawcy oferują różne bony (np. świąteczne), elastyczny czas pracy a nawet nagrody rzeczowe lub pieniężne, żeby być bardziej konkurencyjnym pracodawcą - podkreśla Karina Knyż-Grzywa.

Czytaj również: Niemcy nie otwierają się na cudzoziemców, tylko uchylają drzwi>>