9 maja 2025 r. Sejm uchwalił nowelizację kodeksu pracy (druk sejmowy nr 934), która zobowiązuje pracodawców do podawania w publikowanych przez nich ofertach zatrudnienia wysokości wynagrodzenia, które planują zaoferować aplikującym na dane stanowisko kandydatom.
- To nie jest żadna zmiana – uważa Marcin Frąckowiak, radca prawny z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, ekspert BCC ds. zbiorowego oraz indywidualnego prawa pracy. I wskazuje na chaos informacyjny, jaki zapanował w trakcie prac legislacyjnych w izbie niższej parlamentu, i to nie tylko na stronie internetowej Sejmu, ale i w przekazach medialnych posła sprawozdawcy, który wydawał się twierdzić, że w pracach nad projektem ustawy uzyskał więcej niż faktycznie wynika z przegłosowanego tekstu ustawy.
Mec. Frąckowiak zwraca przy tym uwagę na sformułowanie, jakim posługuje się uchwalona właśnie ustawa. – Nabór na stanowisko to pojęcie o tyle dziwne, że używane zazwyczaj wtedy, gdy jest mowa o dowolnej formie zatrudnienia, a przecież ustawa ma dotyczyć tylko pracowników – mówi mec. Frąckowiak. I dodaje: - Ustawa jest w takim kształcie, że należałoby porzucić dalsze prace nad nią.
Czytaj również: Sejm zdecydował: Kandydat do pracy dostanie informację o wynagrodzeniu i innych świadczeniach>>
Zobacz także szkolenie w LEX: Tomaszewska Barbara, Zmiany w prawie pracy w 2025 r.>
Nabór na stanowisko jak… w służbie cywilnej
Nowy, dodawany do kodeksu pracy art. 18(3ca) przewiduje, że osoba ubiegająca się o zatrudnienie na danym stanowisku ma otrzymać od pracodawcy informację o:
- wynagrodzeniu, o którym mowa w art. 18(3c) par. 2, jego początkowej wysokości lub jego przedziale - opartym na obiektywnych, neutralnych kryteriach, w szczególności pod względem płci, oraz
- odpowiednich postanowieniach układu zbiorowego pracy lub regulaminu wynagradzania – w przypadku gdy pracodawca jest objęty układem zbiorowym pracy lub obowiązuje u niego regulamin wynagradzania.
Z kolei par. 2 stanowi, że informacje te pracodawca ma przekazać w postaci papierowej lub elektronicznej osobie ubiegającej się o zatrudnienie, z odpowiednim wyprzedzeniem, zapewniając świadome i przejrzyste negocjacje:
- w ogłoszeniu o naborze na stanowisko;
- przed rozmową kwalifikacyjną – jeżeli pracodawca nie ogłosił naboru na stanowisko ani nie przekazał informacji, o których mowa w par. 1, w ogłoszeniu, o którym mowa w pkt 1;
- przed nawiązaniem stosunku pracy – jeżeli pracodawca nie ogłosił naboru na stanowisko ani nie przekazał informacji, o których mowa w par. 1, w ogłoszeniu, o którym mowa w pkt 1, ani przed rozmową kwalifikacyjną.
Szkopuł w tym, że o ile kodeks pracy zna pojęcie osoby ubiegającej się o zatrudnienie (bo posłużył się nim ustawodawca w art. 22[1] k.p. określając dane osobowe kandydata do pracy, których podania ma prawo żądać pracodawca od kandydata do pracy), o tyle pojęcie „naboru na stanowisko” nie jest mu znane - ani razu nie zostało w nim użyte. „Nabór” występuje natomiast ustawie o służbie cywilnej, na mocy której - zgodnie z jej art. 6 - każdy ma prawo do informacji o wolnych stanowiskach pracy w służbie cywilnej, a nabór do służby cywilnej jest otwarty oraz konkurencyjny, z zastrzeżeniem przepisów rozdziału 4 (czyli wyższych stanowisk w służbie cywilnej).
Jak wskazuje mec. Marcin Frąckowiak, nabór na stanowisko to pojęcie nieznane kodeksowi pracy. - Nigdzie w kodeksie pracy nie ma o nim mowy, a skoro mamy dogmat racjonalnego ustawodawcy, to należałoby przyjąć, że ma to jakiś sens i nie jest to wpadka ustawodawcy - zaznacza mec. Frąckowiak.
Tymczasem, co ciekawe, ani sejmowa Komisja Nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach, która pracowała nad projektem ustawy, ani uczestniczący w jej pracach przedstawiciele Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie zauważyli, że ustawa wprowadza do kodeksu pracy pojęcie „nabór” mu nieznane.
Czytaj komentarz praktyczny w LEX: Marciniak Jarosław, Procedura rekrutacji do służby cywilnej - poziom podstawowy>
Choć Urszula Sęk z Biura Legislacyjnego Kancelarii Sejmu RP powiedziała na posiedzeniu komisji, że przy sporządzaniu tekstu sprawozdania legislatorzy zauważyli, iż w ramach jednego przepisu raz jest mowa o zatrudnieniu na danym stanowisku, a później w dalszej części o naborze na wolne stanowisko pracy. - Czy zdaniem strony rządowej należałoby to jednak ujednolicić? Czy mamy dopisać „na stanowisku pracy”, czy raczej mamy skreślić „pracy” w dalszych przepisach i zostawić tylko samo „stanowisko” – zapytała.
- Bardzo dziękuję za tę uwagę. W naszej ocenie powinniśmy ujednolicić. Tym właściwym określeniem powinno być „stanowisko” bez „pracy” – powiedział Sebastian Gajewski, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Cena promocyjna: 56.99 zł
|Cena regularna: 76 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 56.99 zł
Jak nie nabór, to co?
- To sformułowanie trzeba rozumieć jako proces przyjęcia do pracy, bo miejsce regulacji, czyli w kodeksie pracy, jest jednoznaczne. Samo sformułowanie „nabór” jest określeniem używanym w prawie urzędniczym - wyjaśnia dr hab. Monika Gładoch, prof. UKSW, kierownik Katedry Prawa Pracy, radca prawny. I sugeruje, że może lepszym określeniem byłoby właśnie „przyjęcie do pracy” lub „rekrutacja”. W jej opinii dobrze się stało, że takie przepisy zostały uchwalone przez Sejm, bo to pokazuje Komisji Europejskiej, że coś już robimy w kwestii wdrożenia dyrektywy unijnej o jawności wynagrodzeń. - Mam nadzieję, że nareszcie pojawią się widełki w regulaminach wynagrodzeń. Dzięki temu inspektorzy pracy będą mogli kontrolować realizację obowiązku równego traktowania, a pracownicy ze stażem pracy zauważą, że zarabiają mniej niż osoby dopiero co przyjęte do pracy – wskazuje prof. Gładoch. Jak jednak twierdzi, wszystko zależy od tego, jak będą podawane te widełki (tzn. jaki będzie rozstrzał w kwotach) i od czego będą zależały. – W praktyce widziałam niekiedy rozpiętości nawet 5-6 tysięcy na tym samym stanowisku. Jeśli taki przedział będzie przekazywany kandydatowi, to nic się nie zmieni – mówi.
Prof. Monika Gładoch nie ma wątpliwości, że dla firm posiadających regulaminy wynagradzania to ważna zmiana. Jednak do unijnej dyrektywy o jawności wynagrodzeń te przepisy mają się nijak, bo dyrektywa czego innego dotyczy, nakłada na firmy dużo poważniejsze obowiązki. Być może stworzenie siatki płac to pierwszy krok ku nowemu.
Czytaj także komentarz w LEX: Kozak Zbigniew, Dostosowywanie poziomów wynagrodzeń do rynku>
Także Magdalena Januszewska, radca prawny, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego, jest zdania, że wprowadzenie tej regulacji, nawet jeśli niedoskonałej, jest dobrym krokiem, zwłaszcza że zmierza w kierunku implementacji dyrektywy o tzw. przejrzystości wynagrodzeń . - Taki przepis pozwoli pracodawcom oswoić się z nowymi wymaganiami. Poza tym do czasu wdrożenia dyrektywy prawdopodobnie ujawnią się jakieś niedomagania nowych przepisów. Będzie szansa je poprawić, a także wypracować nowe rozwiązania w praktyce. To zaś może ułatwić sam proces implementacji – mówi mec. Magdalena Januszewska. I podkreśla, że powoli i tak zmierzamy w tym kierunku. Już dzisiaj w ofertach pracy niekiedy są podawane kwoty lub widełki oferowanego wynagrodzenia. - Takie ogłoszenia są publikowane np. na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i w komercyjnych portalach. Na szczęście nowy art. 18(3ca) k.p. posługuje się znanym z art. 22(1) k.p. pojęciem „osoby ubiegającej się o zatrudnienie”, więc nie ma wątpliwości, że chodzi o tę samą osobę. Taką konsekwencją ustawodawca powinien się kierować w całym akcie prawnym – podkreśla mec. Januszewska.
Senat dziś rozpoczyna swoje dwudniowe posiedzenie, ale w porządku obrad póki co nie ma nowelizacji kodeksu pracy.
Czytaj także w LEX:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.











