Według szacunków Północnej Izby Gospodarczej, brakuje ich obecnie około 120 tysięcy. Wyzwanie stanowi też wzmożony okres urlopowy – polscy kierowcy zdecydowanie bardziej od świąt za kółkiem cenią sobie święta z rodziną. Ratunek stanowią pracownicy z państw prawosławnych, w których Boże Narodzenie wypada zazwyczaj dwa tygodnie po katolickim (w tym sezonie - 7, 8 i 9 stycznia 2022 r.) Według danych GBOX, pojazdami wyposażonymi w systemy telematyczne tej firmy jeździ blisko 7 tys. kierowców z Ukrainy, a ich zatrudnienie rośnie zazwyczaj w ostatnim kwartale. Czy kierowcy ze Wschodu uratują polskie święta?

Czytaj również: Rząd przyjął projekt ustawy wdrażającej tzw. Pakiet Mobilności I>>

Kierowcy bez polskiego paszportu

Na 25 tysięcy kierowców rezygnujących z zawodu do branży wchodzi 35 tys. nowych - to wciąż za mała dynamika, żeby zaspokoić potrzeby rynku. Jak wynika z danych agencji pracy Polrab, aby wypełnić wszystkie luki, każdego roku musiałoby się pojawiać około 60 tysięcy nowych truckerów. Szanse na to są jednak mało realne.

Od kwietnia 2021 roku na polskim rynku łatwiej zatrudniać kierowców bez polskiego paszportu. W efekcie właściciele firm transportowych nie muszą uzyskiwać od starosty potwierdzenia, że w bazie lokalnego urzędu pracy nie ma potencjalnych pracowników o pożądanych umiejętnościach. Zdaniem Tomasza Czyża, eksperta GBOX z Grupy INELO, to prosta droga do skrócenia formalności i podpisania umowy z nowym kierowcą, jednak przedsiębiorcy transportowi rzadko w poszukiwaniu pracowników udają się do urzędów pracy.

 


Winny brak kształcenia i zła infrastruktura

Branża transportowa, szczególnie w Polsce, będąca liderem tej branży w Europie, rozwija się szybko. Wpływa na to między innymi rozwój działki e-commerce – w oczywisty sposób uzależnionej od transportu. Pytanie więc, dlaczego na rynku wciąż brakuje kierowców.

- Sam brak kierowców to naprawdę szeroki temat. Nie jest to praca dla każdego, ponieważ nie wszyscy mają predyspozycje do kierowania dużymi pojazdami. Winna jest też słaba infrastruktura. Ciężarówki w trasie nie mają gdzie parkować, a same miejsca postojów i odpoczynków nie mają często żadnego zaplecza sanitarnego i gastronomicznego. Myślę, że młodych ludzi może odstraszać też wizja wyjazdów na 2-3 tygodnie i życie w kabinie ciężarówki daleko od rodziny – mówi Tomasz Czyż. I dodaje: – W Polsce brakuje też kształcenia w kierunku zawodu kierowcy pojazdów ciężarowych, a sami kierowcy często miewają różne ścieżki zawodowe. Najczęściej zaczynają od transportu krajowego, kończąc jako pracownicy transportu międzynarodowego. Znajdują pracę w zachodnich firmach, licząc na wyższe wynagrodzenie czy uprawnienia emerytalne.

 


Kierunek: Zachód

Zdaniem Czyża, Ukraina i Białoruś to dwa wiodące kraje, z których do Polski przyjeżdżają kierowcy. Na kolejnych miejscach wymienia Gruzję, a nawet Nepal, Wietnam i Indie. Zdaniem eksperta, firmy, w których niekiedy 100 proc. załogi to obcokrajowcy można najczęściej spotkać przy zachodniej granicy z racji dużego odpływu polskich kierowców do Niemiec. Jak twierdzi, polscy truckerzy są w krajach starej Unii pożądani nie tylko ze względu na kompetencje. Z raportu Komisji Europejskiej z 2021 roku wynika, że koszty zatrudnienia kierowców z Zachodu są aż o 179 proc. wyższe niż kierowców ze Wschodu. Co prawda przewiduje się, że do 2023 roku koszty te mają spaść, ale przewidywana różnica ma wciąż wynosić aż 171 proc.

Czytaj również: Sejm uchwalił ustawę wdrażającą tzw. Pakiet Mobilności I>>

Kogo poszukują pracodawcy?

Jak wynika z danych GBOX, wzrost zatrudnienia następuje zazwyczaj pod koniec roku – czyli wtedy, kiedy Polacy masowo zamawiają prezenty świąteczne.

Zatrudnianiem kierowców zza wschodniej granicy w Polsce zajmują się najczęściej agencje pracy, które ściągają nad Wisłę osoby posiadające już uprawnienia do prowadzenia ciężarówek. Zanim kierowcy wsiądą za kółko potrzebne jest też uzyskanie pozwolenia na pracę, czym również zajmuje się agencja. - Na rynku zdarzają się firmy, które poszukują kierowców bez pośredników. Inwestują wówczas często w pełen „pakiet” dokumentów – od prawa jazdy po wszelkie inne uprawnienia – mówi Tomasz Czyż i dodaje, że Ukraińcy lub Białorusini zarabiają na polskim rynku coraz lepiej. Uczestniczą też często w programach poleceń, dzięki którym zyskują premie za ściągnięcie do firmy kolejnych pracowników.

 

Praca w firmie zatrudniającej głównie z kierowców zza wschodniej granicy

- Samo przejście na zatrudnienie tylko kierowców ze Wschodu nie było decyzją tu i teraz, ale stopniowym procesem. Od pewnego czasu zmniejszała się liczba polskich pracowników, którzy zaczęli wyjeżdżać na Zachód. Kierowcy z Ukrainy czy Białorusi po czasie ściągali do mojej firmy znajomych, polecając pracę, warunki czy sprzęt, którym się jeździ. I tak naturalnie w ciągu trzech lat 90 proc. załogi zaczęli stanowić kierowcy ze Wschodu – mówi Michał Pahl z PPJ Logistics. Jak twierdzi, jeżeli kierowca jest fachowcem, to nie ma różnicy, skąd pochodzi. O ile zapewni mu się odpowiednie warunki pracy, będzie dobrze wykonywał swoje obowiązki.