Rzecznik generalny TSUE, Cypryjczyk Nicolas Emiliou – opublikował właśnie opinię w tej kwestii (sygn. C-19/23), w której radzi sędziom, aby unieważnili dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2041 z dnia 19 października 2022 r. w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej (Dz.U.UE.L.2022.275.33 z dnia 25.10.2022) w całości. Jego zdaniem - jak również skarżących rządów Szwecji i Danii - materia, którą reguluje dyrektywa 2022/2041, powinna być w wyłącznej gestii państw członkowskich. - Wyłączenie spod regulacji dotyczących wynagrodzeń obejmuje nie tylko poziom płac, ale też wszystkie aspekty kształtowania wynagrodzeń w państwach członkowskich, w tym ramowe warunki ich ustalania – pisze Emiliou w swojej opinii i argumentuje, że przez przepisy dyrektywy w sprawie ustalania i adekwatności wynagrodzeń minimalnych Unia Europejska ingeruje bezpośrednio w systemy krajowe. Dlatego dochodzi do naruszenia art. 5 ust. 2 i art. 153 ust. 5 Traktatu UE. Zgodnie z art. 5 ust. 2 Unia działa wyłącznie w granicach kompetencji przyznanych jej przez państwa członkowskie w traktatach. - Niektóre postanowienia traktatu, dotyczące podziału kompetencji między Unią a państwami członkowskimi wydają się albo niejasne, albo nakładają się na siebie. Jest to szczególnie widoczne w dziedzinie polityki społecznej Unii – zaznacza Emiliou w opinii. Art. 153 ust. 1-2 Traktatu przewidują co prawda, że UE wspiera i uzupełnia działania państw członkowskich w takich dziedzinach jak warunki pracy albo reprezentowanie i zbiorowa obrona interesów pracowników i pracodawców, w tym współdecydowanie, ale z zastrzeżeniem, że nie dotyczy to wynagrodzeń, prawa zrzeszania się, prawa do strajku lub prawa lokautu (czyli stałego lub czasowego zamknięcia całości lub części zakładu pracy). Nie ma jeszcze wyznaczonego terminu publikacji wyroku w tej sprawie, więc do tego czasu członkowie UE pozostaną w niepewności, czy mają implementować przepisy, które mogą trafić do kosza.
Czytaj również: Wdrożenie dyrektywy to okazja do zmian w ustalaniu płacy minimalnej>>
O co chodzi w spornej dyrektywie
Jakie cele – przez implementację dyrektywy do krajowych porządków prawnych – chce osiągnąć UE? Thomas Ringdahl, ekspert z hiszpańskiego biura firmy doradczej ADP, podkreśla, że chociaż dyrektywa nie określa stałej płacy minimalnej, to rozpisuje plan działania dotyczący ustanawiania i aktualizowania ustawowych wynagrodzeń minimalnych. – Zobowiązuje państwa członkowskie do przeglądu płac minimalnych co dwa lata (a co cztery, jeśli obowiązuje automatyczna indeksacja) – zaznacza Ringdahl. Tłumaczy, że dzięki dyrektywie ma wzrosnąć rola związków zawodowych i stowarzyszeń pracodawców w decydowaniu o wysokości wynagrodzeń. Nakazuje ona też wprowadzenie solidnych środków egzekwowania przepisów, kar za ich nieprzestrzeganie oraz ułatwia dostęp do informacji o stawkach wynagrodzeń. - W dyrektywie podkreślono również znaczenie skutecznych mechanizmów rozstrzygania sporów dla pracowników borykających się z konfliktami płacowymi. Wzmacnia ona też rokowania zbiorowe – dodaje Ringdahl.
Cena promocyjna: 179.1 zł
|Cena regularna: 199 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 149.25 zł
Minimalna pensja ma cały czas rosnąć
Projekt polskiej ustawy implementującej dyrektywę 2022/2041, przygotowywany w resorcie minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, jest już prawie na ostatniej prostej przed skierowaniem do Sejmu (numer prac w RCL: UC62). Ma on zastąpić obowiązującą już prawie od ćwierćwiecza ustawę z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (tekst jedn. Dz.U. z 2024 r., poz. 1773). Projekt przewiduje powołanie przy ministrze pracy specjalnego zespołu ds. płacy minimalnej (złożonego z urzędników, przedstawicieli związków zawodowych i pracodawców), który do 7 maja każdego roku wypracowywałby propozycje podwyżki przedstawiane później na negocjacjach Radzie Dialogu Społecznego. Rewizja wysokości minimalnego wynagrodzenia odbywałaby się, tak samo jak obecnie, raz w roku (zaś w razie inflacji wyższej niż 5 proc. - raz na pół roku). Co cztery lata następowałaby jednak superweryfikacja z uwzględnieniem siły nabywczej, stosunku do średniej pensji itp. Pierwsze takie nadzwyczajne przeliczenie miałoby miejsce latem 2027 roku.
Projekt zakłada też, że do minimalnego wynagrodzenia nie można byłoby włączać niektórych składników płacowych – dodatku funkcyjnego, niektórych innych dodatków oraz premii i nagród. – Dodatki te przestały pełnić rolę gratyfikacji i uznania pracownika za posiadane przez niego np. doświadczenie zawodowe, dodatkowe kwalifikacje czy sprawowanie dodatkowych funkcji – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy. Likwidacja tej swoistej patologii ma następować stopniowo, aż do 2028 r. Przepisami o minimalnym wynagrodzeniu mają też być objęte służby mundurowe – ich uposażenie zasadnicze (wraz z dodatkami stałymi) nie będzie mogło być niższe od ogólnego ustawowego limitu.
Celem nowych przepisów jest też szybkie osiągnięcie przez minimalne wynagrodzenie poziomu 55 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej (obecnie jest to 53,8 proc.). Projekt zaostrza też kary za niewypłacanie bądź opóźnienie w wypłatach pensji (niezależnie od ich wielkości), nakazuje też pracodawcom z automatu naliczać odsetki za zwłokę w wypłatach, aby pracownicy nie musieli się o nie oddzielnie upominać. Ma to – w połączeniu z wyższymi grzywnami za wykroczenia przeciwko prawom pracowniczym – lepiej chronić zatrudnionych i ograniczyć liczbę sporów sądowych.
Czytaj w LEX: Dyrektywa o adekwatnej płacy minimalnej opublikowana > >
Sprawdź również książkę: Kompetencje Unii Europejskiej a działania ustawodawcze w sferze ustalania wynagrodzenia za pracę >>
Co zrobi Polska
Termin implementacji dyrektywy minął w połowie listopada 2024 r. Tylko w ostatnich tygodniach – mimo toczącego się postępowania przed TSUE – odpowiednie przepisy wprowadziła np. Francja. Kilka innych państw zrobi to w najbliższym czasie. O to, co zamierza zrobić polski rząd i co stanie się z projektem ustawy, nad którym trwają obecnie rządowe prace, zapytaliśmy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Na odpowiedź czekamy.
- Jeżeli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej faktycznie stwierdzi nieważność dyrektywy, to będzie to oznaczało, że Polska będzie mogła dowolnie kształtować płacę minimalną. Jeżeli wola polityczna pozostanie taka, żeby te założenia, które są w obecnym projekcie utrzymać, a nie jest to sprzeczne z obowiązującymi przepisami unijnymi, to państwo członkowskie ma pełną dowolność w regulowaniu tej kwestii – mówi serwisowi Prawo.pl Katarzyna Kamecka, ekspert ds. prawa pracy Polskiego Towarzystwa Gospodarczego. W takiej sytuacji, jak podkreśla, założenia z obecnego projektu muszą zostać przeniesione do nowego, nad którym konsultacje publiczne oraz uzgodnienia zaczną się na nowo. - Dlatego, że tryb wdrażania dyrektyw unijnych rządzi się swoimi warunkami. Wynika to chociażby z regulaminu pracy Rady Ministrów, który na jednym z etapów rządowego procesu legislacyjnego przewiduje sporządzenie tzw. tabeli zgodności i odwróconej tabeli zgodności. Jeżeli zatem będziemy w tym trybie dalej procedować ten projekt w sytuacji, gdy dyrektywa zostanie unieważniona, to powstaje pytanie, na jakiej podstawie chcemy wdrożyć projektowane przepisy i co my właściwie uchwalamy, skoro idziemy ścieżką, która ma na celu wdrożenie dyrektywy, której nie będzie, bo zostanie uznana za nieważną – podkreśla Kamecka. I dodaje: - Uważam, że prace nad tym projektem powinny zostać zawieszone, do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez TSUE, bo zarzuty, które zostały zawarte we wnioskach są poważne. A ponieważ nie wiemy na razie, czy dyrektywa zostanie nie zostanie unieważniona czy będzie unieważniona w całości, czy tylko w części, więc ja bym te prace wstrzymała.
Jak jednak zauważa Katarzyna Kamecka, Trybunał Sprawiedliwości UE bardzo rzadko orzeka nieważność unijnej dyrektywy. Według niej, chyba na palcach jednej ręki można policzyć, ile razy to zrobił. Natomiast konsekwencje unieważnienia tej dyrektywy będą bardzo poważne.
Według badań statystycznych z 2016 r., gdy jednak rzecznik generalny wnioskował o unieważnienie części albo całości aktu prawnego UE, to TSUE tylko w 1/3 przypadków orzekał w innym kierunku niż sugestia rzecznika.
- Doświadczenie pokazuje, że Trybunał najczęściej zgadza się ze stanowiskiem rzecznika generalnego TSUE. Przy takim założeniu można powiedzieć, że nie warto angażować się w projekt, którego los jest niepewny – mówi prof. dr hab. Arkadiusz Sobczyk, radca prawny, partner zarządzający w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy, wykładowca w Katedrze Prawa Pracy i Polityki Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zastrzega jednak, że mówimy tu o praktyce europejskiej niż o prawie jako takim, bo tu lepszym rozmówcą byłaby osoba, która zajmuje się prawem europejskim. – Jeżeli twierdzi się, że przekroczono kompetencje europejskie w zakresie zasady pomocniczości, to jest to argument wagi ciężkiej. Jeśli miałbym na to spojrzeć z tej perspektywy, to warto rozważyć jakie są interesy gospodarcze państwa. W szczególności czy nie pogorszy się konkurencyjność gospodarcza w stosunku do tych państw, które dyrektywy nie wdrożą. To są co prawda argumenty z pogranicza stosowania prawa i polityki. Jednak trudno być obojętnym na zmiany polityczne na świecie, a w szczególności na co najmniej zapowiadane wojny celne i protekcjonizm gospodarczy.
Zdaniem prof. Sobczyka, niezależnie od moralnego uzasadnienia, wszystkie dyrektywy unijne z zakresu prawa pracy czynią gospodarkę unijną mniej konkurencyjną w stosunku do państw, w których przedsiębiorstwa mają mniejsze lub znikome obowiązki społeczne. Wejdę w nie swoje buty, bo wyrażę pogląd polityczny, ale jeśli prawdziwe są twierdzenia na temat technologicznego zapóźnienia Europy w stosunku do USA czy Azji, oraz mając w pamięci zapowiedzi nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, to niestety ale nie jest to dobry czas dla regulacji socjalnych.
Dr hab. Dawid Miąsik, prof. INP PAN, sędzia Sądu Najwyższego, nie ma wątpliwości, że z punktu widzenia prawa unijnego sytuacja jest prosta: dopóki dyrektywa nie zostanie unieważniona ma moc wiążącą, czyli należy ją implementować. Tym bardziej, że termin implementacji w tym przypadku już upłynął. - Unieważnienie dyrektywy przez Trybunał Sprawiedliwości nie wpływa bezpośrednio na ważność, czy moc obowiązującą przepisów krajowych podjętych w celu implementacji. Nie powoduje też, że te przepisy prawa krajowego staną się niezgodne z prawem unijnym. Taka sytuacja może się pojawić, jeżeli krajowe przepisy implementujące unieważnioną dyrektywę będą - zamiast dyrektywy - wchodziły w zakres zastosowania przepisów TFUE o rynku wewnętrznym lub w zakres unijnych praw podstawowych albo innego aktu pochodnego prawa unijnego, który unieważniona dyrektywa modyfikowała albo ograniczała zakres jego działania. Dopiero w takich sytuacjach może pojawić się problem na styku „ustawa implementująca unieważnioną dyrektywę” a prawo unijne. Formalnie nie ma żadnych przeszkód, żeby kontynuować proces implementacji a wręcz można powiedzieć, że nadal jest to obowiązek Państwa Członkowskiego - mówi serwisowi Prawo.pl prof. Miąsik. I podkreśla, że Komisja może wszcząć postępowanie naruszeniowe, ale w takiej sytuacji, gdy zaskarżona jest ważność dyrektywy, jest już opinia rzecznika generalnego, nie byłoby to do końca zgodne z zasadami regulującymi sposób działania Unii Europejskiej. Nawet gdyby Polska w tym momencie wstrzymała się z wykonaniem dyrektywy z tego powodu, że została ona zaskarżona (podkreślając, że do takiego wstrzymania żadne Państwo Członkowskie nie ma podstaw), to w przypadku późniejszego unieważnienia dyrektywy ewentualne zarzuty Komisji by upadły.
- Podsumowując, formalnie dyrektywę trzeba wykonać nawet mimo zaskarżenia jej ważności. Tak naprawdę decyzja, co zrobić w przypadku ewentualnego unieważnienia dyrektywy, należy do państwa członkowskiego, czy chce ono - wykonując dyrektywę, co do której są wątpliwości, czy ona jest ważna i która najprawdopodobniej zostanie unieważniona - mimo wszystko rozwiązać z własnej inicjatywy ten sam problem, który był rozwiązywany przez tę dyrektywę, czy też uznaje, że ta dyrektywa jednak narzucała mu pewne rozwiązania, których ono nie akceptuje, które są dla niego niekorzystne, bo np. pogarszają jego konkurencyjność. To już jest decyzja polityczna – mówi prof. Dawid Miąsik.
Zwolennikiem przyjęcia nowej ustawy jest Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”. - Niezależnie od postępowania przed TSUE wzywam polski rząd do dalszych prac nad wdrożeniem dyrektywy, ponieważ ta niezmiennie obowiązuje. Ponadto niezależnie od prawa UE nic nie stoi na przeszkodzie, by ambitnie, drogą prawa krajowego wzmacniać w Polsce rokowania i układy zbiorowe pracy. To przykre, że tylko bat w postaci dyrektywy zmusza polskie władze do działania w tym zakresie – pisze Duda w specjalnym oświadczeniu.
- Skoro nie śpieszyło się nam, żeby tę dyrektywę wdrożyć, to wydaje mi się, że najrozsądniejsze będzie wstrzymanie prac nad projektem do czasu rozstrzygnięcia TSUE – uważa Katarzyna Kamecka.
Także Tom Hayes, dyrektor europejskiego oddziału stowarzyszenia HR Policy Global, komentując na Linkedin opinię rzecznika generalnego, sugeruje, aby nie śpieszyć się z pracami legislacyjnymi. - Pamiętajmy, że nadal jest to tylko opinia. Ostateczne rozstrzygnięcie w tej sprawie należy teraz do sędziów Trybunału. Wydaje się jednak prawdopodobne, że rządy państw członkowskich mogłyby wstrzymać implementację dyrektywy do prawa krajowego aż do czasu wydania ostatecznego orzeczenia przez Trybunał – podkreśla Hayes. Rzecznik Emiliou również zauważa w opinii, że w sprawie mniej chodzi o konkretne rozwiązania, a bardziej o zasady. - Niniejsza skarga nie powstała w próżni, ponieważ jest nierozerwalnie związana ze stałym sprzeciwem Danii i innych państw nordyckich wobec działań UE, które uważają one za ingerujące w ich przepisy i systemy stosunków pracy – pisze rzecznik w opinii.
Zobacz także w LEX: Zwiększenie zasięgu rokowań zbiorowych. Prawo polskie wobec dyrektywy 2022/2041 > >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.