Nie od dziś pracodawcy narzekają na trudności w ustaleniu liczebności związków zawodowych i możliwość zweryfikowania ich reprezentatywności, gdy ją zakwestionują. Tymczasem jest to ważne, bo wpływa na uprawnienia związku i samych związkowców na poziomie nie tylko zakładowym, ale i krajowym – w przypadku strony społecznej wchodzącej w skład Rady Dialogu  Społecznego. Postanowiliśmy więc sprawdzić, w jaki sposób związki zawodowe weryfikują swoją liczebność i na jakiej podstawie stwierdza tę reprezentatywność Sąd Okręgowy w Warszawie.  

Czytaj również: Związkowcy muszą w styczniu poinformować o liczbie członków>>

 

Przepisy nie dają jasnych wskazówek

Z tej perspektywy istotne są dwie ustawy: o związkach zawodowych oraz o Radzie Dialogu Społecznego i innych instytucjach dialogu społecznego (dalej: ustawa o RDS).  

W przypadku zakwestionowania reprezentatywności związku, czy to na poziomie zakładowym, czy krajowym, sprawę rozstrzyga sąd. W pierwszym przypadku - sąd rejonowy - sądu pracy właściwy ze względu na siedzibę pracodawcy, w drugim – Sąd Okręgowy w Warszawie.

Szkopuł w tym, że żaden z przepisów nie mówi, w jaki sposób sądy mają zweryfikować tę liczebność czy reprezentatywność związku zawodowego.

- Wiemy, że związki zawodowe niechętnie dzielą się informacjami o swoich członkach z pracodawcami. Informacje, jakie przedstawiają są skromne, o ile w ogóle je przedstawiają. Każda zaś próba weryfikacji liczebności budzi oburzenie związkowców. Tymczasem to trzeba wyklarować, żeby pracodawcy wiedzieli, z kim mają rozmawiać – mówi Marcin Frąckowiak, radca prawny z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, ekspert BCC ds. zbiorowego oraz indywidualnego prawa pracy. I dodaje: - Zresztą, jeśli popatrzy się na reprezentatywność na poziomie Rady Dialogu Społecznego, to tam od lat są te same organizacje związkowe. Dla nich – na poziomie zakładowym – próg liczebności jest niższy: zamiast co najmniej 15 proc. osób wykonujących pracę zarobkową zatrudnionych u pracodawcy – 8 proc. Wiadomo, że wejście do zakładu pracy chociażby takiej „Solidarności”, by zachęcić 8 proc. załogi do członkostwa w związku, to nie problem, a  pracodawca nie będzie przecież weryfikował reprezentatywności „S” na poziomie krajowym. Tymczasem posiadanie statusu organizacji reprezentatywnej na poziomie zakładowym daje uprzywilejowanie chociażby przy negocjacjach regulaminu wynagradzania.

Sprawdź w LEX: Czy związek zawodowy ma obowiązek podać szczegóły informacji o liczbie osób zrzeszonych w związku z podziałem na kategorie osób wykonujących pracę zarobkową? >

 


Kto weryfikuje deklaracje członkowskie?

Zdaniem Przemysława Ciszka, radcy prawnego, partnera zarządzającego w kancelarii C&C Chakowski & Ciszek, wykładowcy prawa pracy na Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, przepisy działają w ten sposób, że zależy, którą reprezentatywność badamy. Bo jeżeli, jak mówi, badamy reprezentatywność zakładową, to kwestionowanie liczebności polega na tym, że pracodawca kwestionuje liczbę związkowców, a potem sąd rozmawia już tylko i wyłącznie ze związkiem zawodowym. To związek wykazuje wszystkie osoby i to czy są np. złożone deklaracje członkowskie i kiedy.
– Tyle tylko, że mamy w Polsce kilkanaście tysięcy organizacji związkowych zakładowych i międzyzakładowych, a liczebność związkową – jak wynika z mojego doświadczenia – kwestionuje się tam, gdzie związek właśnie powstał, albo związków jest wiele i z prostego liczenia pracodawcy wychodzi, że członków związku jest więcej niż pracowników w zakładzie pracy – mówi mec. Przemysław Ciszek. Jak podkreśla, liczebność jest kwestią mocno umowną, bo tylko niewielki procent jest rzeczywiście sprawdzany przez sądy. Co do zasady jest natomiast tak, że przyjmuje się, iż pismo, jakie otrzymuje pracodawca od związku zawodowego w sprawie liczebności jest wiążące. - Jest to mocno nieprecyzyjne. Oczywiście można założyć, że te wszystkie oświadczenia są prawdziwe i sprawdzone, ale prawda jest taka, że działamy tutaj na dużej dozie umowności – podkreśla mec. Ciszek. I przypomina, że reprezentatywność organizacji związkowych na poziomie krajowym, jako członków RDS, jest składową tych wszystkich reprezentatywności na niższych poziomach, z których tylko tak naprawdę niewielki procent jest sprawdzany. – W większości przypadków to są tylko oświadczenia, które się łączy. Równie dobrze mogliby podać równe liczby, bo nikt tego nie sprawdza. Nie dochodzi bowiem do sprawdzenia każdego zgłoszonego związkowca. Nie ma rejestru pracowników będących członkami związku zawodowego. Ta swoboda związków zawodowych polega na tym, że jest tam duża umowność. Na poziomie krajowym to jest już taka umowa dżentelmeńska: nie kwestionujemy oświadczeń, bo ta reprezentatywność jakaś jest, z dużym błędem, ale jest – zauważa mec. Ciszek.

 


Pracodawca bez prawa dostępu do dokumentów w sądzie

Mec. Marcin Frąckowiak zwraca uwagę na fakt, że pracodawca, który nie jest pewny liczebności posiadanej u siebie organizacji związkowej, idzie do sądu. I to sąd powinien badać, nie tylko czy dany pracownik jest zapisany do związku, ale także, czy wyraził zgodę, by być liczonym jako członek tego związku do ustalania reprezentatywności związku. Tymczasem, jak mówi, zgodnie z art. 25(1) par. 10 ustawy o związkach zawodowych, w postępowaniu sądowym do dokumentów dostęp ma jedynie związek zawodowy i sąd. Nie ma natomiast dostępu pełnomocnik pracodawcy. - Ja rozumiem dbałość o poufność dokumentów, ale ta poufność jest zbyt daleko posunięta. W ten sposób prawa pracodawców są mocno ograniczone. Dopuszczam sytuację, że pracodawca nie ma listy członków związku, ale na potrzeby postępowania sądowego powinien mieć wgląd w dokumenty. Tymczasem pracodawcy nie są w stanie zweryfikować tej procedury samodzielnie. W efekcie nawet nie wiadomo, jak sąd weryfikuje tę liczebność związku zawodowego. To jest wygodne dla sądu – podkreśla mec. Frąckowiak.

Czytaj również: Czy to na pewno związek - problemy nie tylko z liczebnością>>

 

Przepisy kontra rzeczywistość - jak sąd odpowiada, żeby nie odpowiedzieć

Żeby ustalić, jak Sąd Okręgowy weryfikuje reprezentatywność związków zawodowych wchodzących w skład RDS, wystąpiliśmy do SO w Warszawie w trybie dostępu informacji. Najpierw otrzymaliśmy pismo z informacją, że Sąd rozpoznawał wnioski dotyczące reprezentatywności związku zawodowego na podstawie art. 25 ust. 1 ustawy o Radzie Dialogu Społecznego, a finalnie otrzymaliśmy wykaz orzeczeń o reprezentatywności… organizacji pracodawców. Otrzymaliśmy też w sumie 19 postanowień stwierdzających reprezentatywność i takich, w których Sąd odrzucił wniosek, tyle że zostały tak zanonimizowane, że niczego nie sposób się z nich dowiedzieć. O ile bowiem w przypadku stwierdzenia reprezentatywności Sąd powołuje się w uzasadnieniu na przepisy, o tyle w tych odrzucających wniosek nie ma żadnego uzasadnienia.

- Anonimizacja powinna w jak najszerszym możliwym stopniu służyć celom informacyjnym, w tym znaczeniu, że pomimo usunięcia danych identyfikujących lub umożliwiających identyfikację konkretnych osób, przekazywany dokument nadal powinien mieć wartość informacyjną, czyli zawierać całą pozostałą swoją treść. Dlatego w ramach anonimizacji usunięciu powinny ulec jedynie te elementy treści, które służą identyfikacji i to tylko podmiotów, których tożsamość jest chroniona. Usuwanie w dokumencie dalszych informacji to po prostu nieuprawnione utajnianie informacji. Jeżeli organ zamierza utajniać informacje z innych względów niż anonimizacja chronionej tożsamości powinien wydać decyzję odmawiającą, choćby częściowo, udostępnienia informacji, która to decyzja podlega kontroli instancyjnej i sądowej – mówi serwisowi Prawo.pl prof. Grzegorz Sibiga z Instytutu Nauk Prawnych PAN.

Sprawdź w LEX: Czy organizacja związkowa, która nie wypełnia swoich obowiązków, ulega rozwiązaniu? >

Niewiele dowiedzieliśmy się też od strony związkowej. OPZZ, które zapytaliśmy o to, jak wygląda ustalanie liczebności związku dla celów reprezentatywności, przekazało nam, że stosuje zasady zawarte w ustawie o RDS. - Po zebraniu stosownej dokumentacji oraz wymaganych oświadczeń, OPZZ co 4 lata występuje do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o stwierdzenie reprezentatywności, który orzeczenie w tej sprawie wydaje w terminie 30 dni od dnia złożenia wniosku – przekazał sekretariat OPZZ I dodano: - Jako największa organizacja związkowa w Polsce nie mamy jakichkolwiek problemów ze spełnieniem ustawowych warunków co do reprezentatywności naszej organizacji w RDS.

Czytaj też w LEX: Liczebność zakładowej organizacji związkowej i jej weryfikacja >

 

 

W państwie cyfrowym mamy średniowiecze w postępowaniu sądowym

W tym zakresie mamy średniowiecze. Oczekujemy przedstawienia tony dokumentów, zamiast wprowadzenia możliwości weryfikacji np. poprzez ePUAP. Ale nie – sąd będzie prowadził postępowanie przez kilka miesięcy zamiast sprawę załatwić w ciągu paru godzin. To jest bolączką dla starych zakładów Skarbu Państwa, gdzie mamy po kilkadziesiąt organizacji związkowych – zaznacza mec. Marcin Frąckowiak. 

Sprawdź w LEX: Jakie są skutki utraty uprawnień związkowych przez związek zawodowy? >

Paulina Sulgostowska, adwokat w BWHS Wojciechowski Springer i Wspólnicy, jest zdania, że zasadne jest rozważenie przez ustawodawcę doprecyzowania kilku zagadnień, które niewłaściwie interpretowane mogą wywoływać w praktyce wiele wątpliwości. - Przepisy w żaden sposób nie rozstrzygają, jak ustalać reprezentatywność organizacji związkowych w przypadku rokowań, które rozpoczęły się przed wejściem w życie nowych przepisów i trwają do dnia dzisiejszego. Brak jest w tym zakresie przepisów przejściowych – twierdzi mec. Sulgostowska.

Według niej, powoduje to wiele praktycznych wątpliwości. - Po pierwsze, jaką stosować procedurę - starą czy nową? -Wydaje się, że nową, ponieważ obecnie tylko ta procedura obowiązuje. Kolejne pytanie dotyczy tego, jakie progi i wartości brać pod uwagę przy ustalaniu reprezentatywności - poprzednie (niższe) czy aktualne (wyższe)? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Odpowiedź będzie zależała od tego, na jaki moment Sąd będzie ustalał tą reprezentatywność. Jeżeli na moment rozpoczęcia rokowań, to powinien brać pod uwagę stare kryteria. Jeżeli na moment przypadający już po wejściu w życie nowych przepisów (np. na moment zawierania układu zbiorowego pracy) - powinien brać pod uwagę nowe kryteria. To jednak powoduje kolejne wątpliwości, ponieważ organizacja związkowa, która dotychczas była reprezentatywna i jako taka prowadziła rokowania, może nie posiadać takiego statusu w świetle aktualnie obowiązujących kryteriów. Jest to skomplikowana kwestia która - wobec braku wyraźnych regulacji - wymaga indywidualnego rozstrzygnięcia w każdej konkretnej sprawie – wylicza mec. Sulgostowska.

W jej opinii, innym problemem może się okazać ustalenie liczby osób wykonujących pracę zarobkową u pracodawcy, od której liczy się reprezentatywność – w szczególności wtedy, gdy jest ona ustalana procentowo od ogółu zatrudnionych. Od przyjętej metodologii może zależeć status reprezentatywności niejednej organizacji związkowej. Jeżeli więc okazałoby się, że jakiś związek przestaje być reprezentatywny, to oprócz tego, że pewne osoby stracą ochronę, to jeszcze związek straci pierwszeństwo (przewidziane w prawie dla związków reprezentatywnych) przy np. negocjacjach z pracodawcą układu zbiorowego czy uzgadnianiu regulaminu wynagrodzeń.

Sprawdź w LEX: Na jakich zasadach pracodawca potrąca składkę związkową z wynagrodzenia pracownika? >

- Reprezentatywność, co do zasady, opiera się na liczebności członków związku wśród osób zatrudnionych. Dlatego istotna jest liczebność związku - zauważa. I dodaje, że za krótki jest też termin 60 dni, w którym sąd pracy ma zweryfikować liczebność związku zawodowego. - W obliczu przeciążenia sądów pracy ilością spraw, jest to termin zdecydowanie za krótki, by zbadać liczebność organizacji związkowej. W efekcie sądy śpieszą się, jak mogą, żeby zmieścić się w terminie. Niejednokrotnie wnioski o sądową weryfikację dotknięte są brakami formalnymi, co tylko wydłuża procedurę – podkreśla mec. Paulina Sulgostowska.

Sprawdź w LEX: Czy organizacji związkowej, która nie przekazała informacji o liczbie członków przysługują uprawnienia zakładowej organizacji związkowej? >

Z kolei mec. Przemysław Ciszek pytany o to, jak należałoby zmienić przepisy, aby urealnić ten proces weryfikacji, przypomina, że kiedyś związki zawodowe musiały przedstawiać listę pracowników, którzy są związkowcami bądź zwrócili się do związku o reprezentację. Potem, gdy pojawiły się przepisy o ochronie danych osobowych, a w szczególności RODO, okazało się, że pracodawcy nie mogą widzieć takich danych. Mogą mieć wiedzę o poszczególnych pracownikach, o których się zapytają, natomiast zbiorowo nie wiedzą, którzy pracownicy należy do związków zawodowych, choć pośrednio mogą to sprawdzić na podstawie składek. – Moim zdaniem przepis jest skuteczny, bo jeżeli pracodawca ma zaufanie do związku, to się nie odzywa, a jeśli nie ma – to co pół roku może zmuszać związek, by chodził do sądu i tę reprezentatywność udowadniał. A generalnie jest tak, że od liczebności zależy siła związku, więc im więcej taki przewodniczący związku wpisze w tę informację, tym więcej będzie miał godzin na prowadzenie działalności związkowej, tym więcej też będzie szczególnie chronionych związkowców. Tak się więc składa, że w tych wszystkich sprawach, które do nas trafiają liczby te są lekko zawyżone a nie zaniżone. Jeżeli więc byłaby taka sytuacja, że jakaś organizacja w RDS byłaby na granicy tych liczb, które musi osiągnąć, to gdyby była jakaś metoda, żeby to sprawdzić, to należałoby sprawdzić każdego członka takiej organizacji, ale takiej metody nie ma. A w skali 300 tysięcy wymaganych na tym poziomie członków byłoby to praktycznie niesprawdzalne - podkreśla mec. Przemysław Ciszek. I dodaje: - Chyba, że byłaby jakaś zewnętrzna, losowa kontrola, która weryfikowałaby liczebność związku już na niższym, zakładowym poziomie. Np. prowadzona przez PIP przy okazji kontroli w firmie. Wtedy organizacja związkowa miałaby świadomość, że ta liczebność prędzej czy później może zostać zweryfikowana.

Czytaj też w LEX: Związki zawodowe w przedsiębiorstwie – trudne relacje na linii pracodawca–reprezentacja pracowników >