W poniedziałek nie doszło do zaprzysiężenia rządu premiera Mateusza Morawieckiego w nowej odsłonie. Jarosław Gowin nie został więc, póki co, wicepremierem i ministrem rozwoju, pracy i technologii. Uroczystość została odłożona w czasie, ale to nie wpłynie na ustalony kształt rządu.

Czytaj: Rząd do rekonstrukcji - ale wręczenie nominacji odwołane>>

- Schemat jest uzgodniony w ramach Zjednoczonej Prawicy. Zgodnie z nim będzie wydane rozporządzenie atrybucyjne, które przyporządkuje poszczególne działy konkretnym ministrom oraz będzie zmieniona ustawa o działach – powiedział Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera Rady Ministrów. Zgodnie z zapowiedzią, w obecnym Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pozostaną działy „rodzina” oraz „zabezpieczenie społeczne”. Natomiast w gestii nowego resortu rozwoju, pracy i technologii będą działy „budownictwo”, „gospodarka”, „turystyka” oraz „praca”.

To nie pierwsze roszady działu „praca” w łonie rządu na przestrzeni ostatnich lat. Pytanie, czy ta zmiana okaże się korzystna i jeśli tak, to dla kogo. W nowym resorcie ścierać się bowiem będą interesy przedsiębiorców jako pracodawców i pracowników.

Czytaj również: Jest skład nowego rządu z Morawieckim i Kaczyńskim na czele>>

Koniec fikcji i rywalizacji

- Te dwa resorty od dawna ze sobą konkurowały, bo Ministerstwo Rozwoju wchodziło w kompetencje Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, co widać było najdobitniej przy tarczach antykryzysowych i proponowanych przez resort rozwoju rozwiązaniach dotyczących pracy – mówi adwokat dr Liwiusz Laska, były przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, pełnomocnik Związku Metalowców i Hutników. Jego zdaniem, połączenie jednego i drugiego w jedno ministerstwo to bardzo zły pomysł. Przypomina, że nie sprawdziło się to w 2003 r., gdy rząd Leszka Millera połączył Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej z Ministerstwem Gospodarki. Wtedy nowe Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej obsługiwało działy: gospodarka, praca, rozwój regionalny, turystyka i zabezpieczenie społeczne.

- Jedno ministerstwo w sprawach gospodarczych i pracy to już się stało – w trakcie epidemii COVID-19. Przecież wszystkie rozwiązania dotyczące rynku pracy były przekazywane w postaci tarcz antykryzysowych z Ministerstwa Rozwoju. W trakcie pandemii Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej gdzieś się ukryło i zajęło się prawie wyłącznie wypłacaniem zasiłków. Przepisy o pracy zdalnej to jedyna propozycja, która może być procedowana. Przynajmniej nie będzie dłużej fikcji – ocenia dr hab. Monika Gładoch, prof. UKSW, kierownik Katedry Prawa Pracy, radca prawny.

A jak będzie? - Zobaczymy kto weźmie ZUS – mówi dr Laska. Zaraz jednak dodaje: - W mojej ocenie będą decydowały inne priorytety niż praca. Jak podkreśla dr Liwiusz Laska, do tej pory to Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej odpowiadało za przepisy oraz dbało o rozwój pracy i warunki pracy, podnoszenie standardów pracy oraz monitorowanie konwencji MOP. Ministerstwo Rozwoju odpowiadało natomiast za rozwój gospodarki. - Nie wszystkie instrumenty prorozwojowe są jednak do połączenia z gwarancjami w prawie pracy – zaznacza.

 


Dwa w jednym - ważna polityka, jaka będzie realizowana

W opinii prof. Moniki Gładoch, połączenie obu ministerstw jest możliwe. Wskazuje ona przy tym na dwa przepisy Konstytucji RP. Pierwszy z nich, czyli art. 20 stanowi, że społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej. Natomiast w myśl art. 24 ustawy zasadniczej, praca znajduje się pod ochroną Rzeczypospolitej Polskiej. Państwo sprawuje nadzór nad warunkami wykonywania pracy.

– Jeśli patrzymy na kwestie gospodarcze i prawa pracy przez pryzmat art. 20 Konstytucji, to widzimy jedno ministerstwo, a jeśli patrzymy z perspektywy art. 24 – to widzimy dwa odrębne resorty. Moim zdaniem, nieważne, czy to będzie jedno czy dwa odrębne ministerstwa. Istotna jest polityka, jaka będzie realizowana – podkreśla prof. Monika Gładoch. I dodaje: - Ona może zależeć od podmiotów, które powinny bronić pracowników, a ich niewielka aktywność (poza branżą górniczą) nie napawa nadzieją. 

 

Sprawdź również książkę: Kodeks pracy. Przepisy >>


Rynek pracownika?

- Wydaje się, że przeniesienie działu praca do Ministerstwa Rozwoju jest wyrazem woli położenia nacisku na aktywizację zawodową bezrobotnych i poszukujących pracy. W czasie kryzysu należy takie działanie ocenić pozytywnie – uważa dr Antoni Kolek, prezes zarządu Instytutu Emerytalnego Sp. z o.o. Według niego, nie jest też wykluczonym, że kolejnymi krokami będzie szersza współpraca rządu z agencjami pracy tymczasowej, centralizacja urzędów pracy, czy też przywrócenie profilowania pomocy dla bezrobotnych. - Warto także podkreślić, że w czasie kryzysu ograniczenie roli pasywnych form wsparcia bezrobotnych na rzecz aktywizacji  pokazuje, że władzom bardziej będzie zależało na przywracaniu ludzi do pracy niż na transferach społecznych petryfikujących bierność zawodową – zaznacza dr Kolek.

Dr Liwiusz Laska zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt, a mianowicie konsultacje rządowych projektów w Radzie Dialogu Społecznego i w tym kontekście – wyważenie racji. – Dotychczas to Rada Ministrów musiała równoważyć głosy obu ministerstw. Po połączeniu, Ministerstwo Rozwoju, które musi słuchać pracodawców, z nimi jako pierwszymi zapewne będzie konsultować różne rozwiązania, a dopiero potem będzie je przedstawiało stronom spotykającym się w Radzie Dialogu Społecznego, w innej formule – podkreśla dr Liwiusz Laska.

Według niego, Jarosław Gowin jest specjalistą od wszystkiego. – Mimo to chciałbym jednak, jeszcze przed powołaniem go na ministra pracy, usłyszeć, jakie ma plany: czy zamierza rozwijać standardy zatrudnienia i w związku z tym zamierza zlikwidować umowy śmieciowe, czy tylko ozusować umowy zlecenie. Skoro jest przesłuchanie na ambasadorów, to także przyszły minister pracy powinien przedstawić 10 pomysłów na rynek pracy – uważa adwokat dr Liwiusz Laska.