Dokładnie 9 miliardów 100 milionów złotych – tyle ma kosztować dodatkowo wypłata kolejnego dodatkowego rocznego świadczenia dla emerytów i rencistów, czyli tzw. 14 emerytury. W sumie tegoroczna „14” to dla Polaków i budżetu państwa koszt ponad 20 mld zł, a to dlatego, że Rada Ministrów postanowiła skorzystać z delegacji ustawowej wpisanej do ustawy o tym świadczeniu i zwiększyć wysokość wypłat z 1588,44 zł do 2650 zł. Jak wynika z Oceny Skutków Regulacji, dołączonej do rządowego rozporządzenia, zdecydowana większość tej kwoty, bo 8 mld 960 mln zł, ma pochodzić z Funduszu Solidarnościowego, z którego rząd finansuje też „13”. Pozostałe 140 mln zł ma dorzucić budżet państwa. Tyle tylko, że na dziś nie ma podstawy prawnej ani do wypłaty tych pieniędzy z budżetu państwa, ani też udzielenia pożyczki Funduszowi Solidarnościowemu, bo takich pieniędzy nie ma on w swoim planie finansowym na 2023 r.   

- Rządzący na pewno postanowią zasilić Fundusz Solidarnościowy, który te „14” w tym roku będzie wypłacał, drenując do końca Fundusz Rezerwy Demograficznej albo uszczuplając tegoroczny budżet. I pewnie dlatego w ocenie skutków regulacji rozporządzenia oraz w ustawie mówi się o nieoprocentowanej pożyczce. Warto też zauważyć, że autorzy rozporządzenia posłużyli się pojęciem „wpłata” z budżetu państwa, które nie jest znane ustawie o finansach publicznych. Nie zmienia to faktu, że rząd gremialnie podpisał się pod rozporządzeniem, by wydać publiczne pieniądze bez podstawy prawnej, bo owszem, na dzień dzisiejszy ustawa o „14” pozwala zwiększyć wysokość świadczenia, ale plan finansowy funduszu, który pański gest władzy ma zrealizować, żadnych nowych środków nie przewiduje – mówi serwisowi Prawo.pl dr Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. 

Czytaj również: Rząd rozporządzeniem wyda dodatkowe 9 mld złotych na 14-tkę dla emerytów>>

W poszukiwaniu dodatkowych pieniędzy

- Dzięki ustaleniu kwoty na poziomie 2650 zł osoba pobierająca świadczenie podstawowe (emeryturę, rentę) w wysokości najniższej emerytury (1588,44 zł) otrzyma, w momencie wypłaty, kolejne dodatkowe świadczenie pieniężne w wysokości 2202,50 zł netto – napisał rząd w uzasadnieniu do projektu rozporządzenia. Dalej też przekonuje, że dla polityki społecznej państwa istotna jest ochrona seniorów przed ubóstwem i wykluczeniem społecznym. - Określenie w 2023 r. wyższej kwoty kolejnego dodatkowego rocznego świadczenia pieniężnego jest działaniem ukierunkowanym na poprawę sytuacji finansowej emerytów i rencistów, w szczególności najuboższych świadczeniobiorców. W 2023 r. utrzymująca się na wysokim poziomie inflacja i związany z nią wzrost wydatków nadal stanowi bowiem największe zagrożenie dla portfeli tej grupy osób – czytamy.

Czytaj w LEX: Gonet Wojciech, Suchodolski Bartłomiej, Stabilność dochodów i wydatków publicznych w sytuacjach kryzysowych w kontekście realizacji zadań publicznych >

To skąd rządzący zamierzają pozyskać dodatkowe 9,1 mld zł (w projekcie ustawy założono, że w 2023 r. „14” będzie kosztować 11 mld 576 mln zł) dowiadujemy się z OSR. - Zgodnie z ustawą z dnia 26 maja 2023 r. (o "14" emeryturze - przyp. red) kolejne dodatkowe świadczenie pieniężne dla emerytów i rencistów w 2023 r. jest finansowane z Funduszu Solidarnościowego. Wobec powyższego podwyższenie kwoty wypłaty kolejnego dodatkowego świadczenia pieniężnego dla emerytów i rencistów ponad kwotę najniższej emerytury, zostanie sfinansowane z Funduszu Solidarnościowego. W celu zabezpieczenia  środków na realizację wypłaty świadczenia Fundusz Solidarnościowy może zaciągnąć nieoprocentowaną pożyczkę z Funduszu Pracy oraz uzyskać wpłatę z budżetu państwa - napisał rząd w dodatkowych informacjach.

I tu poważne wątpliwości ma dr Tomasz Lasocki, wskazując na art. 21 ustawy o „14”. Zgodnie z jego treścią w 2023 r., w celu wypłaty dodatkowego świadczenia, minister właściwy do spraw finansów publicznych, na wniosek właściwego dysponenta części budżetowej, może dokonywać przeniesień wydatków budżetowych między działami, rozdziałami i paragrafami klasyfikacji wydatków budżetu państwa, a w przypadku ministrów będących dysponentami więcej niż jednej części budżetowej również między tymi częściami budżetowymi.

- Jeśli nawet ten przepis miałby być podstawą do wygospodarowania nowych środków, to rząd powinien wskazać, skąd konkretnie te pieniądze będą pochodzić, czyli komu pieniądze zabierze. Drugi problem polega na tym, że choć w ustawie o Funduszu Solidarnościowym przewidziano możliwość zaciągnięcia nieoprocentowanej pożyczki (art. 3 ust. 1a pkt 2a ustawy), to aktualny plan finansowy tego funduszu nie przewiduje zaciągnięcia takiego zobowiązania. Nie bardzo też pomoże rządzącym art. 52 ust. 2 pkt 2 lit. b ustawy o finansach publicznych, bo przepis ten mówiący o braku konieczności zmiany dotychczasowego planu zastrzega, że zwiększone koszty nie mogą prowadzić do zwiększenia planowanego stanu zobowiązań – a taki jest właśnie skutek pożyczek – zauważa dr Lasocki.

Czytaj w LEX: Kuca Grzegorz, Problem deprecjonowania budżetu państwa >

- Gospodarka środkami publicznymi powinna być jawna i przejrzysta. Obejmuje to również jawność debaty publicznej nad budżetem, w tym - nad wysokością wydatków publicznych. Parlament powinien mieć nad tym kontrolę – mówi dr Bartosz Kubista, adwokat, doradca podatkowy, partner w kancelarii GLC, asystent w Katedrze Prawa Finansowego Uniwersytetu Śląskiego. I wskazuje na art. 52 ust. 1 pkt 2 ustawy o finansach publicznych, zgodnie z którym ujęte w budżecie państwa wydatki powinny stanowić nieprzekraczalny limit. - W przypadku finansowania tzw. czternastej emerytury z budżetu państwa (a tak docelowo zgodnie z art. 13 ust. 1 ustawy powinno to wyglądać) wydatki na wypłaty powinny być więc ujęte w budżecie i poddane debacie parlamentarnej. Tymczasem w tym roku postanowiono to ominąć, bowiem w 2023 r. środki na wypłatę mają być sfinansowane z Funduszu Solidarnościowego. Jego wydatki, jako Państwowego Funduszu Celowego, znajdują się poza budżetem i nie wpływają np. na deficyt budżetowy. Zwiększone wydatkowanie nie jest zatem ograniczane przez art. 52 ust. 1 pkt 2 ustawy o finansach publicznych - twierdzi dr Bartosz Kubista.

Według niego, upychanie wydatków w państwowych funduszach celowych to aktualnie niestety powszechna tendencja. - Jesteśmy obecnie świadkami mnożenia funduszy, co jest szczególnie niebezpieczne, bowiem gro wydatków dokonywanych jest poza kontrolą Parlamentu i niestety obywateli. W tym wypadku zastanawia mnie również, czy środki na podwyżkę czternastej emerytury zostały odpowiednio zabezpieczone w planie finansowym funduszu. Wydatki przewidziane w takim planie również mogą być bowiem podwyższane tylko w szczególnych wypadkach, wskazanych w art. 52 ust. 2 pkt 2 ustawy o finansach publicznych - zaznacza dr Kubista. 

 

Nowość
Nowość

Joanna M. Salachna, Marcin Tyniewicki

Sprawdź  

Rząd musi znowelizować budżet, by wydać dodatkowe 9,1 mld złotych

- Ostatnio bardzo dużo wydatków publicznych, które należą do sfery finansów publicznych jest wyprowadzanych poza budżet państwa i z punktu widzenia tegoż państwa to jest rzecz, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Jeśli zaś chodzi o delegację ustawową, na podstawie której rząd zwiększył wysokość wypłacanej tzw. czternastej emerytury w 2023 r., to budzi ona moje wątpliwości. Moim zdaniem, to jest przekroczenie dopuszczalnych zasady kształtowania delegacji ustawowej i rząd zyskał możliwość, której mieć nie powinien w tak szerokim zakresie, zwłaszcza poprzez decydowanie w formie aktu podustawowego jakim jest rozporządzenie. De facto rząd kształtuje wydatki budżetowe poza formalną kontrolą parlamentu. Takie pieniądze powinny być wydawane poprzez nowelizację ustawy budżetowej jako zaplanowane wydatki budżetowe, przewidziane w planie finansowym, a nie w formie kolejnego funduszu celowego jakim jest Fundusz Solidarnościowy. Przecież rządzący mają większość w Sejmie, więc uchwalenie nowelizacji budżetu nie stanowiłoby problemu – mówi dr Paweł Sadowski z Katedry Prawa Konstytucyjnego UMCS. I dodaje: - Nie ma darmowego lunchu. Ktoś za to będzie musiał zapłacić, a pieniądze formalnie będą pochodzić z tego funduszu jednak faktycznie wpłyną na realizację celów, którym miał on służyć, w tym wspierania przede wszystkim osób niepełnosprawnych. Fundusz to także środki publiczne, zatem jego uzupełnienie wymagać będzie faktycznie zwiększenia obciążeń fiskalnych lub przesunięć z innych wydatków budżetowych, o czym się przecież nie mówi. Moim zdaniem takie kształtowanie wydatków publicznych może prowadzić do naruszenia dyscypliny finansów publicznych i zwiększania długu publicznego ponad dopuszczalne granice. Wadliwa jest forma prawna. Tym bardziej, że jak powiedziałem, większość w Sejmie jest zapewniona i można byłoby uchwalić stosowną zmianę budżetu.

Czytaj w LEX: Ochrona interesu publicznego w procesie stanowienia prawa finansowego >

Dr Sławomir Dudek, prezes i założyciel fundacji Instytut Finansów Publicznych, adiunkt w SGH, mówi wprost: znowu mamy fikcję budżetową. – Nie dalej jak 4 sierpnia prezydent podpisał nowelizację ustawy budżetowej na 2023 r., a raptem dwa tygodnie później rząd chce wydać 9 mld zł. Tego wydatku nie ma w budżecie państwa i nie ma w planie finansowym Funduszu Solidarnościowego. To jest wydatek na kredyt, pytanie tylko kto go zapłaci. To po pierwsze. Po drugie – zadłużony jest też Fundusz Solidarnościowy, a ponieważ tego wydatku, tych dodatkowych 9 mld zł, nie ma w jego planie finansowym na ten rok, to też budżet państwa nie może mu udzielić pożyczki. To oznacza, że znów będzie kreatywna księgowość budżetowa – podkreśla dr Sławomir Dudek. I dodaje: - Solidarność na kredyt to nie jest żadna solidarność. Tych pieniędzy nie ma ani w budżecie państwa, ani w Funduszu Solidarnościowym. A ponieważ ich nie ma, to rząd najprawdopodobniej komuś będzie musiał zabrać pieniądze. Obywatele przed wyborami powinni jednak wiedzieć, komu rząd zamierza zabrać te 9 mld zł, by przeznaczyć je na wypłatę „14”.

Jak twierdzi dr Dudek, rozporządzeniem rząd zaciągnął zobowiązanie. Bez procedur. Nie ma formalnej możliwości przekazania tych 9 mld zł na dodatkową wypłatę tzw. czternastej emerytury. To co chce zrobić rząd sprawia, że budżet państwa traktowany jest jak na zeszyt w sklepie – zaznacza.

- Nadgorliwość wyborcza postawiła rząd w bardzo niewygodnej sytuacji. Nawet jeżeli rząd postanowi znowelizować ustawę budżetową na 2023 rok, to nie zmienia to faktu, że na dziś rząd zamierza wydać 9,1 mld zł z naruszeniem ustawy budżetowej. Piłka jest po stronie dysponenta Funduszu Solidarnościowego, który powinien wstrzymać się z zaciągnięciem pożyczki i wypłatą do czasu ustawowego uaktualnienia planu finansowego funduszu – podkreśla dr Tomasz Lasocki.

Wczoraj poprosiliśmy Ministerstwo Finansów o wskazanie źródeł finansowania owych 9,1 mld zł. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.