Robert Horbaczewski: Niektórzy mówią, że projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw w zakresie własności intelektualnej to projekt petarda, rewolucja w tej materii. Zgadza się pan z tym?

Dr Wojciech Włodarczyk: Od 20 lat wszyscy mówili o potrzebie zmian w tym zakresie, ale to pierwszy projekt, który został sformułowany od podstaw i skierowany do konsultacji publicznych. Pierwszy, który jest w oficjalnym procesie legislacyjnym. Do tej pory kończyło się tylko na ogólnikowych propozycjach różnych środowisk.

 

Uważa pan, że zmiany w tym zakresie są niezbędne?

Oczywiście, sądownictwo w dziedzinie własności intelektualnej jest rozproszone. Część spraw rozpoznają sądy powszechne, a część sądy administracyjne. Nawet symbolizacja takich spraw jest dowolna, bo sprawy związane z własnością intelektualną klasyfikowane są rozmaicie, jako na przykład sprawy o zapłatę czy o ochronę. To utrudnia określenie rzeczywistej liczby spraw z tej dziedziny w sądach. Dualizm sądów powszechnych i administracyjnych jest konstytucyjnie uzasadniony, ale ten  projekt stara się dokonać rozsądnej i odpowiedzialnej koncentracji sądów powszechnych w zakresie cywilnych spraw własności intelektualnej.

 

Projekt dotyczy spraw własności intelektualnej. Jakie to są sprawy?

Ogólnie mówiąc, są to głównie sprawy o ochronę praw na dobrach niematerialnych to jest: prawnoautorskich utworów, wynalazków, wzorów, znaków towarowych itd. Chodzi o prawa zarówno majątkowe, jak i osobiste. Ostatecznie jednak zakres praw na dobrach niematerialnych w kontekście procedury cywilnej ukształtuje judykatura w swoim orzecznictwie.

A co ze sprawami zwalczania nieuczciwej konkurencji oraz ochroną dóbr osobistych?

Projekt do spraw własności intelektualnej zalicza także sprawy o zapobieganie i zwalczanie nieuczciwej konkurencji bez względu na to, czy dotyczą dóbr niematerialnych. Ponadto, do spraw własności intelektualnej zaliczono także niektóre sprawy o ochronę dóbr osobistych. Chodzi o sprawy komercyjnego wykorzystywania np. wizerunku aktora czy sportowca w celu indywidualizacji, reklamy lub promocji przedsiębiorstwa, towarów lub usług. Również sprawy ochrony dobra osobistego w związku z działalnością naukową lub racjonalizatorską są kwalifikowane na użytek postępowań sądowych w sprawach cywilnych jako sprawy własności intelektualnej. Taka kwalifikacja ma charakter umowny, bo w sprawach tych, choć nie chodzi o własność intelektualną w sensie ścisłym, stosowane są podobne sposoby myślenia i orzekania, jakie są typowe dla takiej własności.

 


Najważniejszą zmianą jest wprowadzenie do kodeksu postępowania cywilnego odrębnego działu spraw z zakresu własności intelektualnej.

To jest niezmiernie ważna sprawa dla mnie. W końcu wprowadzona zostanie jednolita regulacja dotycząca własności intelektualnej w dziedzinie postępowania cywilnego. Zapewni to spójność tej regulacji i nada jej właściwa rangę. Chodzi tutaj o środki procesowe, których wprowadzenia wymaga prawo unijne, to jest dyrektywa z 2004 roku w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej. Dotychczasowa implementacja tej dyrektywy spotkała się z totalną krytyką. Niektóre z przepisów zostały skutecznie zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego. Przesądziła o tym nie tylko nowość przewidzianych w tej dyrektywie środków prawnych, ale także całkowita niespójność regulacji w tym zakresie w prawie autorskim i w prawie własności przemysłowej, choć oba te działy prawa składają się łącznie na system ochrony własności intelektualnej. Na pewno jeden dział w k.p.c. dotyczący postępowania odrębnego w sprawach własności intelektualnej zwiększa szanse na bardziej spójne i przewidywalne orzecznictwo w tym zakresie. Można też spodziewać się wyodrębnienia w nauce specjalizacji w zakresie sądowego prawa własności intelektualnej, co będzie z pożytkiem dla sędziów i nas wszystkich.
 

Czytaj: Handel podróbkami kwitnie nie tylko w Polsce>>
 

Projekt przewiduje stworzenie w ramach sądownictwa powszechnego odrębnych jednostek organizacyjnych specjalizujących się w tej materii. Padają nawet konkretne miasta, gdzie takie spec-sądy zostaną ulokowane. 

Do regulacji ustroju sądów powszechnych wprowadza się możliwość wyodrębnienia wyspecjalizowanych sądów w zakresie spraw własności intelektualnej. Projekt nie przesądza jednak ostatecznie, ile będzie sądów i gdzie zostaną ulokowane. Funkcjonujące w przestrzeni publicznej lokalizacje wynikają dziś ze statystyki, że w tych miastach jest najwięcej takich spraw. Trzeba także uwzględniać dostępność sądu dla obywateli. Projekt zakłada również, że do pełnienia funkcji sądu znaków unijnych i wzorów wspólnotowych wyznaczony będzie każdy z sądów własności intelektualnej. Obecnie funkcje tę pełni jedynie sąd okręgowy w Warszawie.

 

Czy powstanie jeden sąd patentowy?

Tak można powiedzieć. Projekt przesądza, że będzie jeden sąd w sprawach własności intelektualnej, które dotyczą rozwiązań o charakterze technicznym, w tym programów komputerowych. Zapewne będzie o nim mówić się w przyszłości jako o sądzie patentowym, skoro dotyczy techniki. Ale to tylko nazwy umowne, które w niewielkim stopniu oddają istotę rzeczy. Ma to być sąd okręgowy w Warszawie.

 

Ministerstwo Sprawiedliwości wyjaśnia, że istotą rozwiązań jest też stworzenie sędziom możliwości specjalizacji w zakresie własności intelektualnej. To dobre rozwiązanie?

Oczywiście, że tak. Ochrona sądowa praw własności intelektualnej wymaga specjalizacji sędziów. Specjalizacja sędziów - jak również obowiązkowe zastępstwo stron przez adwokata, radcę prawnego lub rzecznika patentowego, to konsekwencja tego, że w tych sprawach wymaga się od sędziów i od stron specjalnej aktywności i profesjonalizmu w działaniu. W szczególności, wymagające są środki prawne dedykowane specjalnie dla tych spraw, które projekt przewiduje w ramach osobnego działu k.p.c. jako postępowanie odrębne. W pozostałym zakresie znajdują zastosowanie ogólne przepisy, co także stanowi wyzwanie. Przepisy te nie uwzględniają bowiem specyfiki spraw własności intelektualnej.

Przykładowo, wspomniana specyfika spraw, przejawia się w tym, że standardem w nich jest wiele z tych czynników, jakie normalnie zachodzą wyjątkowo np. kumulacja roszczeń na różnych podstawach prawnych. Typowe dla tych spraw jest występowanie sporu co do zakresu ochrony prawa będącego przesłanką dochodzonych roszczeń. Ponadto, w omawianych sprawach zachodzą różnorakie zależności od postępowań administracyjnych przed organami patentowymi lub do spraw własności intelektualnej, a także od biegłości sędziego i pełnomocników w zakresie odczytywania rejestrów i dokumentów, jakie owe urzędy prowadzą lub wydają.

 

Co jeszcze przemawia za wyspecjalizowanymi sądami w sprawach własności intelektualnej?

To zmniejsza ryzyko nadużywania praw własności intelektualnej dla ograniczania konkurencji, szpiegostwa przemysłowego, pozyskiwania danych objętych tajemnicą, danych osobowych itd. Interesy chronione prawami własności intelektualnej często konkurują z interesami chronionymi prawami podstawowymi - takimi, jak swoboda wypowiedzi, wolność działalności gospodarczej, wolność sztuki, dostęp do wiedzy w domenie publicznej itd. Wymaga to ważenia tych interesów.

 

Dlaczego zatem nie proponuje się powołania jednego sądu we wszystkich sprawach?

Zapewne dlatego, że koncentracja sądownictwa niesie nie tylko korzyści, ale stwarza pewne ryzyka. Wąska grupa sędziów wyspecjalizowanych tworzy pole do powstawania zażyłości i antypatii między sędziami a pełnomocnikami. Jest bardziej podatna na lobbing. Wyspecjalizowani sędziowie mogą bezkrytycznie ulegać własnym schematom myślenia, zamykać się na nowe sposoby rozumowania, dopływ świeżych idei prawnych. Jeden ośrodek orzeczniczy wyklucza konkurencję idei, która gwarantuje rozwój orzecznictwa i jego przystosowywanie się do nowych wyzwań choćby rewolucji cyfrowej.

 

Projekt rozróżnia nietechniczne i techniczne sprawy własności intelektualnej?

Można tak powiedzieć. Techniczne to te dotyczące programów komputerowych, wynalazków, technicznego know – how, wzorów użytkowych. One wymagają pewnego rozeznania sędziego w sferze techniki. Nietechniczne to sprawy dotyczące znaków towarowych, ochrony desingu, nieuczciwej konkurencji itp.

 

Dlaczego planuje się wyodrębnić supersąd wyspecjalizowany w sprawach technicznych z siedzibą w Warszawie.

W sprawach własności technicznej powstają problemy związane z brakiem wiedzy technicznej u sędziego. Mówi się o abdykacji sędziego na rzecz biegłych, a niestety często nie są to właściwi eksperci. Projekt zakłada, że gdy w sprawach technicznych będzie jeden taki sąd, uda się znaleźć w skali kraju sędziego lub sędziów do tego sądu, który obok prawnego wykształcenia ma także wiedzę techniczną lub będzie się w tym zakresie dokształcał.

 

Jeden sędzia wystarczy?

Możliwe - w skali kraju spraw technicznych jest przecież niewiele. W przyszłości  może być więcej, bo kwestii spornych z zakresu bardzo dynamicznie rozwijających się branż przybywa. Mówimy tutaj choćby o rynku rozwiązań z dziedziny chemii, farmacji, rozwiązań informatycznych, elektromobilności, nanotechnologii czy biotechnologii. Nie chodzi jednak tylko o wykształcenie techniczne sędziego. Za wyodrębnieniem jednego sądu do spraw technicznej własności intelektualnej zapewne przemawia także i to, że łatwiej wyposażyć ten sąd w odpowiednie narzędzia audiowizualne lub informatyczne, aby można było przeprowadzić na przykład prezentację 3D, która pokaże istotę rozwiązania stanowiącego przedmiot sporu. Śmiem wątpić czy dziś, w jakimkolwiek sądzie w kraju taka prezentacja jest możliwa. To także możliwość przeprowadzenia posiedzenia przygotowawczego tak, aby była to konferencja techniczna odnosząca się do konkretnego problemu z dziedziny techniki, który ma istotne znaczenie w sprawie.

 

A dlaczego w projekcie zdecydowano, by tzw. sądy nietechniczne rozproszyć po kraju?

Myślę, że chodzi o to, aby unikać ujemnych skutków pełnej koncentracji, o czym już mówiliśmy. Sprawy techniczne to niewielki fragment spraw własności intelektualnej, a zatem ryzyko ujemnych skutków też jest małe. Korzyści z jednego sądu są w tych sprawach po prostu istotniejsze od ewentualnych minusów tego rozwiązania. Inaczej jest w sprawach nietechnicznej własności intelektualnej. Poza tym w sprawach o nieuczciwą konkurencję, o ochronę znaków towarowych czy wzorów przemysłowych dokonuje się ocen prawnych w oparciu o modelowe zachowania przeciętego klienta i uczestników rynku. W różnych regionach kraju są różne zachowania rynkowe, nieco inny klient jest w Lublinie, inny w Poznaniu czy Warszawie. Niepełna koncentracja gwarantuje, że modele przeciętnego klienta i zachowań rynkowych będą bardziej reprezentatywne. Ponadto, sprawy nietechnicznej własności intelektualnej rozstrzygane są na podstawie ocen o wysokim poziomie subiektywności. Pluralizm orzecznictwa jest w takich wypadkach korzystny.

 

Czy projekt ustawy wprowadza instrumenty nieznane do tej pory w polskim prawie, a oczekiwane przez biznes?

Tak. Nowością jest powództwo o ustalenie braku naruszenia prawa. Przykładowo, polski przedsiębiorca ma pomysł, aby wprowadzić na teren kraju farmaceutyk lub suplement diety. Przychodzi do rzecznika patentowego z prośbą o sprawdzenie, czy ktoś ma patent na takie rozwiązanie. Bardzo często rzecznik patentowy nie jest w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Z różnych przyczyn. Nie tylko dlatego, że nie do końca jasny jest zakres prawa ochronnego, ale także nie jest znany status prawa. W konsekwencji klient rezygnuje z wprowadzenia takiego produktu na rynek, bo nie ma pewności, że nie naruszy określonego patentu, dodatkowego prawa ochronnego, prawa ochronnego lub prawa z rejestracji. Kiedyś w Polsce były podobne instytucje prawne, ale takiej, jak projektowana, nie było.

 

To jest jedna z przyczyn dla których wiele innowacyjnych produktów nie trafia na rynek?

Oczywiście. Często bywa i tak, że jakaś firma dowiaduje się, że inny podmiot pracuje nad rozwiązaniem podobnym i wysyła list ostrzegawczy, który w założeniu ma wystraszyć ten podmiot przed wprowadzeniem rozwiązania na rynek. Powództwo o ustalenie braku naruszenia może rozwiązać te problemy. Orzeczenie sądu ustalającego brak naruszenia będzie wiążące na przyszłość. To jest niesłychanie ważne, bo jako praktyk wiem, że przedsiębiorcy często nie podejmują określonej działalności nie dlatego, że będzie ona naruszała cudze prawo własności, ale tylko z niepewności, że może naruszać.

 

Nowością jest też możliwość wytoczenia powództwa wzajemnego w sprawach krajowych znaków towarowych i wzorów przemysłowych o unieważnienie ich ochrony przez sąd.

Tak jest. Takie rozwiązanie obowiązuje już w przypadku znaków unijnych i wzorów wspólnotowych.

 

Propozycja ministerstwa sprawiedliwości wprowadza instytucję zabezpieczenia środka dowodowego oraz wyjawienia i wydania środka dowodowego, a także wezwania do udzielenia informacji.

Są to środki prawne, które przewiduje dyrektywa z 2004 roku w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej. W projekcie zostały one uregulowane w sposób bardzo wyważony. Nie uwzględnia on nadmiernie niczyich interesów. Chce zapewnić skuteczność ochrony własności intelektualnej, ale nie kosztem innych uczestników rynku. Projektowane przepisy nie przerzucają ciężaru dowodowego na pozwanych. Pewne ciężary uprawnionych z tytułu praw własności intelektualnej są tylko lżejsze na tyle, aby zniwelować ich trudności procesowe związane z tym, że naruszenia praw własności intelektualnej mają charakter rozproszony. Do zastosowania wspomnianych środków wymagane jest wykazanie w stopniu wystarczającym roszczeń. Nowe rozwiązania gwarantują zachowanie tajemnic i poufnych danych. Sędziwie stosując wszystkie te instytucje, będą musieli ważyć interesy stron, zgodnie z zasadą proporcjonalności.

 

Projekt został upubliczniony zaledwie kilka dni temu a już słychać głosy krytyki.

Zamysłem projektu jest bardzo odpowiedzialna ochrona sądowa własności intelektualnej. Niektórzy pewnie będą go krytykować za wprowadzenie szeregu ograniczeń. Z drugiej strony, pozwanych może niepokoić, że ciężary procesowe uprawnionych stają się nieco lżejsze, ale jest to konsekwencja specyfiki naruszeń prawa własności intelektualnej. Niektórzy przedstawiciele nauk prawnych będą krytycznie wypowiadać się o projekcie, ponieważ unika on dekretowania sporów naukowych i poglądów poszczególnych naukowców. Dla mnie jest najważniejsze, że jest to wyważony projekt, który gwarantuje tylko minimum, jakiego od Polski wymaga prawo unijne. Ewentualne niedoskonałości i braki mogą być poprawione w procesie legislacyjnym.

 

Dr Wojciech Włodarczyk, adwokat, rzecznik patentowy, sędzia – arbiter w Sądzie Polubownym ds. Domen Internetowych przy PIIT oraz  ekspert zewnętrzny przy powołanym przez Ministra Sprawiedliwości w 2017 roku zespole do spraw opracowania koncepcji utworzenia sądów własności intelektualnej w Polsce.