Wniosek formalny o przerwę i zwołanie konwentu seniorów zgłaszał m.in. poseł Jakub Kulesza (Konfederacja). Podnosił, że projekt nie powinien być procedowany gdyż wymaga poddania procedurze notyfikacji przez Komisję Europejską. Wskazał, że posłowie nie uwzględniając tego "narażają Polskę na postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej". Chodzi o odszkodowania dla właścicieli ferm zwierząt futerkowych i zarabiających na sprzedaży mięsa z uboju rytualnego. Rzecznik PSL Miłosz Motyka komentował w internecie: Tryb i sposób procedowania ustawy dotyczącej zwierząt to jeden wielki skandal. Zero konsultacji społecznych, żadnej dyskusji na komisji, brak notyfikacji przepisów z prawem UE, niedopuszczanie poprawek.

Wśród przyjętych poprawek znalazła się także zmiana wprowadzająca roczne vacatio legis dla zakazu hodowli zwierząt na futra. Nie przyjęto natomiast tej zakazującej wykorzystywania koni na przejazdy do Morskiego Oka.

Za nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt głosowało  356 posłów, przeciw było 75 (w tym m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, wiceministrowie Michał Wójcik, Marcin Warchoł, Michał Woś, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski i minister środowiska Henryk Kowalczyk), wstrzymało się 18. Paweł Szrot, zastępca szefa kancelarii premiera, zapewnia, że rząd popiera projekt z wniesionymi poprawkami.

 

Nowelizacja budząca duże emocje

Ustawa od początku budziła duże emocje. Pierwsze czytanie projektu odbyło się w środę popołudniu (16 września), wraz z pierwszym czytaniem projektu nowelizacji tej samej ustawy autorstwa PO. Oba zostały skierowane do prac w komisji rolnictwa. Ta po prawie 12 godzinach posiedzenia, w czwartek około 8 rano, przyjęła sprawozdanie. Zdecydowała, że z dwóch poselskich projektów ustaw, projekt przygotowany przez PiS będzie wiodącym. W trakcie prac w komisji Konfederacja przekonała PiS do wykreślenia z projektu zapisów ograniczających ubój rytualny. Ten przepis, obok zakazu chowu i hodowli zwierząt futerkowych (z wyjątkiem królika), budził najwięcej emocji. 

Już w czwartek Marek Suski zgłosił jednak poprawkę przywracającą zakaz uboju rytualnego. Dodał też, że projekt zostanie uzupełniony o przepisy przyznające rekompensaty dla przedsiębiorców prowadzących działalność z wykorzystaniem uboju rytualnego. Rekompensaty mają też dostać właściciele ferm zwierząt futerkowych. 

Kolejny zwrot nastąpił w czwartek wieczorem.  Posłowie Solidarnej Polski poinformowali, że nie poprą projektu w obecnym brzmieniu. Oświadczył to wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski.

- Naszym zadaniem jest stanowienie takiego prawa, które będzie - szczególnie dzisiaj w okresie pandemii - pozytywne dla polskiej gospodarki. Solidarna Polska pana ministra Zbigniewa Ziobro przede wszystkim jesteśmy przyjaciółmi polskiej wsi, jesteśmy przyjaciółmi rolników - powiedział.

Czytaj więcej o tym, co ma się zmienić w przepisach o ochronie zwierząt >>

Ubój rytualny - dlaczego wywołuje protesty?

Nowelizacja przewiduje, że ubój rytualny, czyli bez ogłuszania zwierząt, byłby dozwolony jedynie na potrzeby członków polskich gmin i związków wyznaniowych.  Jak czytamy w uzasadnieniu dzięki temu zostałby zlikwidowany komercyjny eksport mięsa zabijanych w ten sposób zwierząt. - Nie wiecie, co robicie. Myślałem, że w komisji świadomie głosowaliście za zniesieniem zakazu, że przekonały was liczby - mówił Marek Sawicki, poseł PSL, podczas drugiego czytania. Podał, że eksport mięsa z uboju rytualnego w 2017 roku był wart 7 mld zł, a wartość w 2020 roku może przekroczyć 20 mld złotych. PiS jednak choć podczas prac w komisji poparł wykreślenie zakazu, to przywrócił go w drugim czytaniu.

W opinii Krajowej Rady Izb Rolniczych ograniczenie uboju rytualnego nie poprawi losu zwierząt, a może go pogorszyć, bo zwierzęta, które nie będą mogły być ubite w Polsce, będą transportowane często setki kilometrów do państw, gdzie taki rytuał jest legalny. - Proponowany zakaz zmniejszy znacznie eksport polskich przedsiębiorców, szczególnie na rynku mięsa wołowego i drobiowego - podkreśla Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR. Z kolei Związek Polskie Mięso wyliczył, jakie straty poniesie branża, gdy zakaz uboju rytualnego wejdzie w życie. Z szacunków związku wynika, że ceny spadną nawet o 3 zł/kg, a zakaz dotknie 30-40 zakładów zajmujących się ubojem rytualnym bydła oraz 40 zakładów zajmujących się ubojem drobiu.

 

Bliski koniec ferm zwierząt futerkowych

Ustawa ponadto przewiduje wprowadzenie zakazu hodowli i chowu zwierząt futerkowych, z wyjątkiem królika, w celu pozyskiwania futer. Zakaz ma obowiązywać już po 12 miesiącach od ogłoszenia nowelizacji w Dzienniku Ustaw. Właściciele ferm będą więc mieli tylko rok na ich likwidację. W uzasadnieniu projektu posłowie napisali też, że chów i hodowla zwierząt futerkowych przysparza zwierzętom zbędne cierpienie, a ponadto niektóre fermy negatywnie wpływają na środowisko naturalne. Branża podkreśla zaś, że rok na zamknięcie biznesu to za mało. W tym czasie będą musieli sprzedać zwierzęta, sprzęt. Jeśli trafią na rynek w jednym czasie, nie uzyskają dobrej ceny. Dlatego branża postulowała 10-letnie vacatio legis. Maciej Gawroński, radca prawny, partner w kancelarii Gawroński & Partners uważa, że 10 lat to za długo, ale rok to krótko. - Optymalny byłby np. okres pięcioletni - mówi mec. Gawroński. I dodaje, że tyle przewiduje się na wymianę zakazanych narzędzi IT przez kolegium bezpieczeństwa. - Wydaje się, że w takim okresie można spokojnie przebranżowić się lub zlikwidować firmę - mówi.

Z kolei NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych w swoim stanowisku wskazuje, że likwidacja z dnia na dzień branży futrzarskiej spowoduje zachwianie innych rynków rolnych. Do ferm trafia bowiem kilkaset tysięcy odpadów poubojowych, którymi karmiono norki. Za rok rolnicy będą musieli zagranicznym firmom płacić za ich utylizację. 

Będą rekompensaty

Marek Suski zapewnił jednak, że zadośćuczynić obawom o to, że nowelizacja doprowadzi do bankructwa, biedy, jakiś drastycznych rzeczy, zostaną zapewnione odpowiednie rekompensaty. W pierwszym czytaniu zgłoszono je dla właścicieli ferm, w drugim dla zarabiających na sprzedaży mięsa z uboju rytualnego. Dodany już przepis nie mówi jednak, kto i na jakich warunkach będzie je przyznawał. Wiadomo jedynie, jakie będą zasady wypłacania rekompensat dla posiadaczy zwierząt widowiskowych, którzy zdecydują się je oddać (projekt wprowadza też zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych). Będzie je przyznawał z budżetu państwa w drodze decyzji minister rolnictwa. Wniosek o rekompensatę ma rozpatrzyć w ciągu trzech miesięcy. Zapowiedź rekompensat nie uspokaja jednak producentów. Co więcej rząd musi je notyfikować w Komisji Europejskiej, co może potrwać, a wypłaty odszkodowań bez notyfikacji narażają Polskę na konflikt z Komisją Europejską.

Więcej praw dla zwierząt

Ustawa wprowadza też m.in. zakaz trzymania zwierząt domowych na uwięzi na stałe oraz używania kolczatek, częstsze kontrole schronisk oraz zwiększenie kompetencji organizacji pozarządowych. Mają one mieć prawo do kontrolowania z policją lub strażą miejską miejsc, w których dochodzi do katowania zwierząt. I w tej sprawie znowu PiS zmieniał zdanie. W trakcie prac komisji, wykreślono ten przepis, ale w drugim czytaniu przywrócono. - Pojawiły się obawy, że to prawo będzie nadużywane. Dla zachowania bezpieczeństwa doprecyzujemy więc, że jeśli funkcjonariusz stwierdzi, że kontrola jest niezasadna, to nie będzie kontynuowana - mówił Marek Suski.

Emerytury za służbę m.in. w policji

Do projektu PiS dodano też przepisy z projektu PO. Zgodnie z nimi zostaną wprowadzone świadczenia dla zwierząt wycofanych ze służby z jednoczesnym poszerzeniem katalogu podmiotów, które korzystają ze zwierząt w celach specjalnych. 

Czytaj więcej: Emerytura dla służbowego psa? Niewykluczone >>

Obecnie takiego czworonoga, który przez lata był np. ratownikiem, przygarnia zwykle jego dotychczasowy przewodnik i przez lata utrzymuje.