Po ogłoszeniu wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 15 czerwca 2023 roku, w sprawie C 520/21, a następnie związanych z tym orzeczeniem postanowień TSUE z 11 grudnia 2023 r 12 stycznia 2024 r (C-756/22 i C-488/23), jest już zupełnie jasne, że po stwierdzeniu nieważności umowy kredytu bank nie może żądać od konsumenta zwrotu żadnych innych kwot niż tylko kwoty wypłaconego kredytu. A jeśli ktokolwiek miał (zupełnie nieuzasadnione) wątpliwości co do tego, czy wyrok TSUE w sprawie C-520/21 rozstrzygnął również kwestię prawa banków do sądowej waloryzacji kapitału wypłaconego kredytu, to powiązane z tym wyrokiem postanowienia TSUE z pewnością wszystkie te wątpliwości ostatecznie rozstrzygnęły.

Czytaj też: Waloryzacja kapitału kredytu. Wojna banków z prawnikami na nerwy i interpretację wyroków

Co mówią postanowienia

Przypomnijmy treść dwóch postanowień TSUE:

  1. Postanowienie TSUE z 11 grudnia .2023 roku, w sprawie Bank Millennium a Arkadiusz Szcześniak (C-756/22) mówi: „artykuł 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 dyrektywy Rady 93/13/EWG (…)należy interpretować w ten sposób, że: w kontekście uznania umowy kredytu hipotecznego zawartej z konsumentem przez instytucję bankową za nieważną (…) stoją one na przeszkodzie wykładni sądowej prawa państwa członkowskiego, zgodnie z którą instytucja ta ma prawo żądać od tego konsumenta zwrotu kwot innych niż kapitał wpłacony na poczet wykonania tej umowy oraz ustawowe odsetki za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty”;
  2. Postanowienie TSUE z  12 stycznia 2024 roku (sygnatura akt C‑488/23) stwierdza: „w kontekście uznania za nieważną w całości umowy kredytu hipotecznego zawartej z konsumentem przez instytucję kredytową, a to ze względu na to, że umowa ta zawierała nieuczciwe warunki, bez których nie mogła dalej obowiązywać, przepisy te stoją na przeszkodzie wykładni sądowej prawa państwa członkowskiego, zgodnie z którą instytucja ta ma prawo żądać od tego konsumenta, poza zwrotem kwot kapitału wypłaconego z tytułu wykonania tej umowy oraz ustawowych odsetek za opóźnienie od dnia wezwania do zapłaty, rekompensaty polegającej na sądowej waloryzacji świadczenia wypłaconego kapitału w przypadku istotnej zmiany siły nabywczej danego pieniądza po wypłaceniu tego kapitału rzeczonemu konsumentowi.”

Nie ulega więc wątpliwości, że TSUE  wyjaśnił tak precyzyjnie, jak to tylko możliwe, że banki nie mają prawa do sądowej waloryzacji kapitału kredytu. Warto podkreślić, że w uzasadnieniach tych dwóch postanowień TSUE stwierdził, że kwestie waloryzacji rozstrzygnął już w wyroku w sprawie C-520/21. Z tego powodu nie ma już potrzeby wydawania kolejnych wyroków - odpowiedź na kolejne pytania prejudycjalne o waloryzację zdaniem trybunału można bowiem wywieść w sposób jednoznaczny z wyroku z 15 czerwca 2023 roku (C-520/21).

Trybunał zna "specyficzne"  podejście polskich banków

Trybunał Sprawiedliwości UE przed wydaniem wskazanych postanowień doskonale wiedział, w jaki sposób sektor bankowy w Polsce „interpretuje” wyrok TSUE w sprawie C-520/21. Sędziowie trybunału mieli pełną wiedzę na ten temat już chociażby tylko z tego powodu, że będąc pełnomocnikiem procesowym konsumenta w wymienionych wyżej sprawach C-520/21 i C-756/22, przekazałem do TSUE wszystkie znane mi medialne wypowiedzi przedstawicieli banków na temat tego, że TSUE w wyroku w sprawie C-520/21 rzekomo nie rozstrzygnął kwestii waloryzacji. Wśród tych stanowisk było między innymi stanowisko Związku Banków Polskich oraz pana Tadeusza Białka - prezesa Związku Banków Polskich. TSUE otrzymał również opublikowane stanowiska pełnomocników banków w tej sprawie.

 


Pomimo tego, że w sprawie waloryzacji pojawiły się już trzy negatywne dla banków orzeczenia TSUE Związek Banków Polskich do dzisiaj twierdzi, że banki mają prawo do sądowej waloryzacji kapitału kredytu. Komentarze ZBP po kolejnych orzeczeniach dotyczących waloryzacji nie powinny jednak dziwić. Zarówno ZBP, jak i - co oczywiste - pełnomocnicy banków działają przecież w interesie sektora finansowego.

Kolejna fala pozwów banków nie ma podstaw

Bardzo trudno jednak na poważnie traktować stanowisko sektora finansowego w tej sprawie. Ze stanowiska tego wynika bowiem między innymi, że TSUE nie może ingerować w przepisy prawa polskiego odnoszące się do rozliczeń stron nieważnej umowy kredytu. Autorzy tego poglądu zdają się jednak nie zauważać, że podobne argumenty podnoszone były już w trakcie postępowania przed TSUE w sprawie C-520/21.

Z uzasadnienia wyroku wydanego w tej sprawie wynika zaś, że TSUE z tym poglądem się nie zgodził i stwierdził, że przepisy dotyczące rozliczeń nieważnej umowy kredytu nie mogą pozostawać w sprzeczności z zasadami wynikającymi z dyrektywy 93/13/EWG. Najważniejszym jest jednak, że w wiążącym wszystkie sądy w Polsce wyroku Trybunał Sprawiedliwości kwestię waloryzacji rozstrzygnął i nie ma już żadnego znaczenia, że sektor finansowy z wyrokami TSUE w tej sprawie się nie zgadza.

Sprawa wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu oraz waloryzacji kapitału dotyczy dziesiątek tysięcy pozwów przeciwko konsumentom, które już trafiły do sądów oraz roszczeń banków liczonych w miliardach złotych. Obecnie trwa kolejna fala pozwów banków dotyczących waloryzacji - sądy w ostatnich miesiącach zostały wręcz zasypane pozwami banków przeciwko konsumentom.

W świetle opisanych wyżej orzeczeń TSUE powództwa banków przeciwko konsumentom są w sposób oczywisty bezzasadne i w moim przekonaniu zakończą się porażką banków w każdej sprawie, w której sędzia wydający wyrok będzie miał świadomość, że jest związany wyrokami TSUE w zakresie wykładni prawa UE.

Wyrzucanie pieniędzy w błoto?

Można więc już zastanawiać się nad konsekwencjami przegrania przez banki dziesiątek tysięcy postępowań sądowych dotyczących waloryzacji i wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu. Szacuję, że średnie koszt przegrania jednej sprawy sądowej liczony będzie w kilkudziesięciu tysiącach złotych (biorę tutaj pod uwagę koszty opłacenia obsługi prawnej banków, wysokie koszty opłat sądowych i wreszcie obowiązek zwrotu kosztów postępowania sądowego dla konsumenta, który wygrywa sprawę sądową).

Zasadnym staje się więc pytanie o to, czy kierowanie do sądów dziesiątek tysięcy kosztowych i całkowicie bezzasadnych pozwów jest już działaniem na szkodę banków, które takie koszty poniosą. Za decyzją o skierowaniu tych spraw do sądów stoją przecież konkretne osoby, które powinny ponieść z tego tytułu odpowiedzialność. Na chwilę obecną zapadły już setki przegranych przez banki spraw sądowych dotyczących waloryzacji (to jednak - póki co - w większości wyroki nieprawomocne). Całkowita porażka banków jest jednak nieunikniona.

W sprawie tej pojawiają się również i dalej idące konsekwencje dla banków. Oto bowiem obecnie konsumenci coraz częściej pozywają banki o sądową waloryzację świadczeń przekazanych bankom korzystając z metod wypracowanych przez sektor finansowy. Warto w tym miejscu podkreślić, że TSUE stwierdził, że prawo UE nie sprzeciwia się zgłaszaniu tego rodzaju roszczeń przez konsumentów wobec banków. Jest wysoce prawdopodobnym, że wiele z tych toczących się obecnie w Polsce postępowań zakończy się wygraną konsumentów, co oznaczać będzie kolejne znaczące koszty po stronie banków.

Nie jest to pierwsza stworzona przez banki koncepcja, którą obecnie konsumenci z powodzeniem wykorzystują w procesach z bankami. Dla przykładu - konsumenci zgłaszają w sprawach z powództw banków tzw. zarzuty zatrzymania. TSUE wypowiedział się już negatywnie o możliwości zgłaszania tzw. zarzutu zatrzymania przez banki w sporach sądowych z konsumentami. Te ograniczenie nie dotyczy jednak konsumentów. To jednak banki ponoszą pełną odpowiedzialność za wszystkie negatywne konsekwencje opisanych wyżej działań.

Radosław Górski, radca prawny, pełnomocnik reprezentujący konsumentów w sporach z bankami, Kancelaria Prawna Radosław Górski i Wspólnicy sp.k.