Na środę zaplanowano debatę i głosowanie w Parlamencie Europejskim nad propozycją Komisji Europejskiej dotyczącą wprowadzenia limitu udziału biopaliw I generacji w miksie paliw transportowych do 2020 roku.

Choć wynik głosowania będzie zaledwie wskazówką dla dalszych negocjacji, które toczyć będą się na forum Rady Europejskiej, to zarówno przeciwnicy stosowania biopaliw I generacji jak też sektor ich producentów zdają sobie sprawę ze znaczenia wyniku środowego głosowania.

Jako pierwsi do ofensywy przystąpili przeciwnicy biopaliw produkowanych z surowców spożywczych. Szefowie czterech organizacji pozarządowych – Oxfam, ActionAid, Greenpeace oraz Friends of Earth, wystosowali list otwarty do członków brytyjskiego rządu oraz brytyjskich europarlamentarzystów, w którym zachęcają do wsparcia pomysłu wprowadzenia limitu udziału biopaliw I generacji na poziomie 5 proc. całości paliw transportowych.

Taki właśnie limit zaproponowała w zeszłorocznym projekcie Komisja Europejska. W toku prac na forum komisji w Parlamencie Europejskim, limit ten został jednak zwiększony (część komisji wnioskuje o poziom 6,5 proc. a komisja ds. środowiska chce poziomu 5,5 proc.).

Zdaniem wspomnianych organizacji masowe wykorzystywanie surowców spożywczych do produkcji biopaliw powoduje wzrost światowych cen żywności. Zachodzi także ryzyko, że biopaliwa te niekoniecznie powodują zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych w całym swoim cyklu życia. Istnieją bowiem uzasadnione podejrzenia, że w niektórych krajach (np. Brazylii) na dużą skalę wycina się lasy deszczowe właśnie pod uprawy surowców do produkcji biokomponentów.

W odpowiedzi na ten apel oświadczenie wydała organizacja branżowa Renewable Energy Association (REA), która zrzesza m.in. producentów biokomponentów i biopaliw. Wzywa ona z kolei do przeciwstawienia się proponowanemu limitowi dla biopaliw I generacji, uzasadniając to przede wszystkim potencjalnymi stratami dla całej gospodarki.

Według REA brytyjski sektor biopaliwowy daje obecnie zatrudnienie około 3500 osób w ponad 200 firmach. Organizacja argumentuje również, że nie ma aktualnie opłacalnej alternatywy dla biopaliw produkowanych z surowców spożywczych. Jej zdaniem wprowadzenie limitu spowoduje pogorszenie kondycji branży a tym samym zmniejszenie nakładów na prace nad nowymi technologiami produkcji biopaliw z surowców niespożywczych.

REA poddaje też w wątpliwość argument, jakoby to biopaliwa były w największym stopniu odpowiedzialne za wzrost cen żywności na świecie. Jej zdaniem brakuje obecnie wiarygodnych danych na ten temat, a te którymi posługują się przeciwnicy biopaliw zostały już poddane szerokiej krytyce ze strony środowisk naukowych m.in. za błędną metodologię.

Tak czy inaczej, ostateczna decyzja w sprawie przyszłości sektora biopaliwowego w UE zapadnie podczas obrad Rady Europejskiej a tutaj stanowiska są mocno podzielone. Część krajów członkowskich (m.in. Polska, Francja czy Hiszpania), które posiadają silny sektor produkcji spożywczej, jednoznacznie sprzeciwia się limitowi. Część krajów (w tym m.in. Wielka Brytania) byłaby jednak skłonna poprzeć propozycje Komisji Europejskiej.

Brytyjski rząd sprzeciwia się jednak pomysłowi wprowadzenia wiążących celów dla biopaliw produkowanych z surowców niespożywczych, twierdząc, iż nie ma żadnej gwarancji, że taki cel byłby możliwy do zrealizowania w obecnych warunkach rynkowych. Opowiada się również przeciwko wydłużeniu w czasie obowiązywania limitu poza rok 2020.