W Polsce funkcjonują obecnie dwie duże rafinerie: płocka i gdańska. Zlokalizowane na południu kraju niewielkie zakłady (w Czechowicach-Dziedzicach, Gorlicach, Jaśle, Jedliczach oraz w Trzebini), które kiedyś zajmowały się przerobem ropy, działają w ograniczonej skali. W ostatnich latach wzrosły natomiast moce obydwu rafinerii produkujących paliwa. Obecnie wynoszą one ponad 28 mln ton rocznie, co oznacza, że stanowią nieco ponad jedną czwarta całych zdolności rafineryjnych w naszym regionie Europy. Jednak jeśli wziąć pod uwagę także zagraniczne zakłady, będące w polskich rękach, to okaże się, że kontrolujemy dokładnie połowę zdolności produkcyjnych paliw silnikowych w Europie Środkowej.

Zobacz: Firmy powinny inwestować w wydobycie ropy 

Gros ropy naftowej do naszych rafinerii dostarczanych jest rurociągami, bo to najtańszy sposób przesyłu surowca. Dwa polskie, a także dwa niemieckie zakłady – PCK Raffinerie w Schwedt w Brandenburgii i Total Raffinerie Mitteldeutschland w Leuna w Saksonii Anhalt – przetwarzają głównie mieszankę ropy rosyjskiej REBCO (rafinerie były budowane z myślą o przetwarzaniu tego gatunku surowca), która dociera do nich ze Wschodu dzięki rurociągowi Przyjaźń. Jego polskim odcinkiem, a także rurociągiem Pomorskim, zarządza państwowa firma Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych „Przyjaźń” (PERN Przyjaźń).

Nie oznacza to jednak, że jesteśmy skazani na rurociągowe dostawy z Rosji. PERN twierdzi, że jest w stanie zapewnić zaopatrzenie dla obu naszych rafinerii także alternatywną drogą poprzez Naftoport i rurociąg Pomorski. Przepustowość magistrali na trasie Gdańsk–Płock wynosi ok. 30 mln ton ropy rocznie (w kierunku przeciwnym ok. 27 mln ton), co przekracza obecne zdolności przerobowe polskich rafinerii należących do PKN Orlen i do Grupy Lotos.


Więcej informacji na ten temat znajdziesz w serwisie Dziennik Gazeta Prawna>>>>