Program „Pomoc dla sektorów energochłonnych związana z nagłymi wzrostami cen gazu i energii elektrycznej” został zatwierdzony przez Komisję Europejską w grudniu 2022 r. W praktyce był on pomocą rządową, której głównym operatorem był Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Program miał przede wszystkim stanowić wsparcie dla przedsiębiorców, którzy musieli zmierzyć się nie tylko z rosnącą inflacją, ale też kryzysem energetycznymi i stale wzrastającymi cenami surowców. Pierwotne założenia były takie, że w ramach programu ok. 1000 firm (przede wszystkim średnich i dużych przedsiębiorstw) uzyska wsparcie w wysokości ok. 5 mld zł. Środki miały pomóc przede wszystkim w utrzymaniu płynności finansowej, miejsc pracy oraz możliwości produkcyjnych.

Czytaj też: Rządowa pomoc dla firm energochłonnych - od dziś można składać wnioski​ >>

Przeszacowane założenia?

Ostateczna liczba firm, które skorzystały z pomocy okazała się jednak znacząco niższa, niż pierwotnie zakładano. Wsparcie uzyskało łącznie 208 przedsiębiorców (z czego 14 należało do kategorii mikro- i małych przedsiębiorstw, 55 – średnich i 139 – dużych), a wypłacona kwota to ponad 2,4 mld zł. Jest więc o ponad połowę niższa, niż planowano. Wśród beneficjentów programu znalazły się m. in. przedsiębiorstwa zajmujące się produkcją ceramiki, z szeroko rozumianego przemysłu szklarskiego czy branży hutniczej. Wśród firm, które otrzymały wsparcie, są m.in.: KGHM Polska Miedź, Grupa Azoty, Anwil czy Polski Koncern Naftowy ORLEN S.A.

Czytaj w LEX: Programy pomocowe dla firm energochłonnych >>

Wniosek o przyznanie rekompensat - WZÓR DOKUMENTU >

 


Problematyczne kryteria

Czy fakt, że z przeznaczonej pierwotnie kwoty na wsparcie wykorzystano jedynie połowę, jest jednoznaczny z tym, że przedsiębiorcy nie potrzebują wsparcia? Zdaniem prawników, problem tkwi zdecydowanie gdzie indziej. Zwracają oni uwagę przede wszystkim na fakt, że już same warunki, które trzeba było spełnić, by w ogóle ubiegać się o wsparcie, mogły być dla części firm przeszkodą nie do przejścia. A tych było sporo. Przedsiębiorca musiał m. in.: wykazać, że prowadził działalność w odpowiednim okresie, poniósł koszty zakupu energii elektrycznej lub gazu w wysokości co najmniej 3 lub 6 proc. (w zależności od wykazywanego okresu) wartości jego produkcji, posiadać odpowiednie kody Polskiej Klasyfikacji Działalności (ujęte w regulaminie) oraz nie zalegać ze składkami oraz podatkami.

- Istotnym problemem – szczególnie w przypadku mniejszych przedsiębiorstw – był stopień skomplikowania kryteriów udzielenia pomocy i przedkładanej dokumentacji, jak również konieczność pozyskania dodatkowej usługi atestacyjnej, której koszt bywał niewiele niższy, aniżeli wysokość pomocy. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że w przypadku, gdy znacząca część wzrostu kosztów zakupu energii elektrycznej i gazu ziemnego przez danego przedsiębiorcę została przeniesiona na klientów (choćby z uwagi na niepewność i opóźnienia we wdrażaniu programu), zaistniał obiektywny brak możliwości ubiegania się o pomoc w zakresie rozszerzonym, co rzutowało na globalną wysokość udzielanej pomocy – wskazuje Tomasz Młodawski, radca prawny i partner w kancelarii Sołtysiński Kawecki Szlęzak. 

Zobacz orzeczenia w LEX:

 

Zbyt wąski katalog kodów PKD

Zasadniczy problem, zdaniem prawników, dotyczył kodów PKD określonych w regulaminie. To, że musi istnieć obiektywne kryterium wykonywania działalności, nie budzi wątpliwości – chodzi raczej o to, że katalog był zbyt wąski.

- Oczywiste jest to, że urzędnicy muszą mieć możliwość formalnego zweryfikowania, jaką działalność wykonuje dany przedsiębiorca. Zero-jedynkowym kryterium są w takich przypadkach kody PKD i to te zawarte w KRS, a nie dokumentach korporacyjnych. Powstaje jednak pytanie, czy regulacje unijne, na których bazował wspomniany program nie pozwalały od początku napisać go tak, by zakresem zastosowania objąć jednak trochę szerszy krąg przedsiębiorców. Znam przypadki, w których przedsiębiorcy teoretycznie wykonywali działalność w szeroko pojętym sektorze, który mógł skorzystać z pomocy, ale ostatecznie okazywało się, że ich szczegółowy kod PKD nie był zawarty na liście. Być może zabrakło też szerszej informacji na temat programu w przestrzeni publicznej, a termin na złożenie wniosków był bardzo krótki, wynosił tylko 14 dni od dnia ogłoszenia – mówi Kinga Słomka, radca prawny i partner w Kancelarii Prawnej Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy. 

Krzysztof Wiński, dyrektor w PwC, podkreśla, że ważne, by na kolejnych etapach wyciągnąć odpowiednie wnioski przy ustalaniu kryteriów (jego opinia ukaże się w serwisie w najbliższych dniach). Podkreśla też, że jest szansa, by kody PKD zniknęły z następnych edycji programu. 

- Z ostatnich wypowiedzi przedstawicieli resortu wynika, że właśnie ten warunek ma zniknąć z kolejnego programu przeznaczonego dla przedsiębiorców, którzy odczuli skutki wzrostu cen energii elektrycznej i gazu. Zaznaczyć jednak należy, iż Ministerstwo wciąż zakłada oparcie programu o współczynnik energochłonności, zgodnie z którym pomoc będzie kierowana do przedsiębiorstw, które wykażą odpowiednio wysoki udział kosztów energii i gazu w wartości produkcji. Jaki to będzie próg energochłonności, to się okaże w nadchodzącym czasie – wskazuje w opinii.