Samo gromadzenie dokumentów niezbędnych do budowy wiatraków może trwać kilka lat.
Inwestycje w energetykę wiatrową w Polsce to procedura skomplikowania i gąszcz niejasnych przepisów. Przedsiębiorcy nierzadko przez dwa, trzy lata zbierają niezbędne dokumenty. Pierwsza bariera to przepisy o planowaniu przestrzennym. Bardzo trudno przez nie przebrnąć bez przychylnego oka włodarzy gmin, są one bowiem w znacznym stopniu uznaniowe. Często to gmina decyduje, czy na danym obszarze plan ma powstać lub zostać zmieniony. Dużo czasu zajmuje też uzyskanie decyzji środowiskowej – przedsiębiorca musi się orientować nie tylko w sile wiatru, ale i przelotach ptaków czy nietoperzy – wynika to z przepisów unijnych. Zadania nie ułatwiają również regulacje wynikające z prawa energetycznego. Przedsiębiorca płaci m.in. zaliczki na poczet przyłączenia do sieci, a z przepisów wcale jasno nie wynika, czy gdy inwestycja nie dojdzie do skutku z powodów ekonomicznych lub technicznych, pieniądze zostaną oddane. A to niemałe kwoty – sięgające średnio 60 tys. zł za jeden wiatrak. Natomiast od zmiany prawa energetycznego z marca 2010 r. mniej niż dotychczas problemów inwestorzy powinni mieć z uzyskaniem warunków przyłączenia do sieci.
Źródło: Rzeczpospolita, 25 maja 2010 r.